Markiewicz czy Maslow – kto ma rację?

Duchowość michalicka

Żywot człowieczy jest więc nieustanną walką. I walka ta rozstrzyga o doczesnym i wiecznym szczęściu ludzi. Albo dusza zmoże ciało, albo ciało zwycięży duszę. Pan Bóg dał ciału zmysły, abyśmy się nimi posługiwali nie według naszego widzimisię, ale według przykazań Bożych, w granicach woli Bożej” (Ćwiczenia duchowne) – pisał ks. Bronisław Markiewicz.

Dalej powoływał się on na św. Alfonsa Liguoriego stwierdzając: „życie zniewieściałe i wygodne nie jest życiem dla chrześcijanina. I dodawał: „Jeżeli nie czujemy się powołani do umartwiania swojego ciała wielkimi pokutami, to powinniśmy podejmować chociaż małe ćwiczenia pokutne, albo przynajmniej cierpliwie znosić przeciwności i utrapienia, jakie nam się przytrafią. (…) Jest rzeczą pewną, iż kto się przyzwyczai odmawiać sobie dozwolonych uciech, ten z wielką łatwością powstrzyma się także od niedozwolonych” (Ćwiczenia duchowne). Błogosławiony ks. Bronisław Markiewicz przypomina nam prawdę o tym, że jako chrześcijanie nie należymy do samych siebie, ale nasze życie określają ramy Bożego Prawa i Bożej woli.

Czy człowiek ma prawo realizować swoje potrzeby?

Natomiast w latach 50-tych ubiegłego wieku psychologowie próbowali poukładać życie człowieka według jego potrzeb i zaspokajania ich. Abraham Maslow widział historię rasy ludzkiej jako przeżywanie potrzeb w pewnej hierarchii, która u każdej osoby może układać się nieco inaczej. Jednak tym, co napędza rozwój osoby i staje się siłą „pchającą” człowieka do przodu, jest nadzieja na spełnienie marzeń i oczekiwań, jakie rodzą się w ciele i umyśle.

Czy Maslow zaprzeczał Biblii, jeśli widział człowieka w perspektywie zaspokojenia jego pragnień? Przecież widział człowieka takim, jakim stworzył go Bóg. Człowiek potrzebuje pokarmu, snu, poczucia bezpieczeństwa, chce być przyjętym i uznawanym w społeczności, w której funkcjonuje, pragnie być kochanym i kochać, zaspokaja również swoje potrzeby estetyczne i wrażliwości. Wszystko to składa się na całość egzystencji ludzkiej. Nie można tutaj zaprzeczyć faktom.

Z drugiej strony rozważania ks. Markiewicza sugerują nam, że to nie potrzeby, które rodzą się w człowieku, mają pierwszeństwo, lecz Boże Prawo i Boża wola. Ludzkie potrzeby tak naprawdę nie mają tu znaczenia. Markiewicz nie proponuje nam swojej filozofii życia, tylko przypomina Boże Słowo, którego streszczenie oddają wymownie słowa św. Pawła: „W członkach zaś moich spostrzegam prawo inne, które toczy walkę z prawem mojego umysłu” (Rz 7, 23). Czy zatem prawo Bożego stworzenia zaprzecza prawu Boskiego zbawienia?

Czy szatan znał piramidę Maslowa?

Historia zbawienia jest Bożą inicjatywą ratowania stworzenia, które szatan i grzech człowieka zniekształciły i zafałszowały. Wszystkie potrzeby, które w sposób głęboko przemyślany widzi Maslow, są właściwe i prawdziwie ludzkie, można powiedzieć pierwotne. Grzech jednakże zmienia tę perspektywę w sposób zdecydowany; do tego stopnia, że życie w Raju przechodzi w dramat egzystencji na ziemi. Człowiek od momentu grzechu pierworodnego staje się niewolnikiem. Musi ciągle decydować i potwierdzać swoja decyzję czy będzie niewolnikiem Bożym, podporządkowując odtąd życie woli Bożej, czy niewolnikiem grzechu i ciała – na początku korzystając z pozornej wolności, która stopniowo staje się tragedią.

W moim odczuciu Abraham Maslow, patrząc na człowieka i systematyzując jego życiowe potrzeby, nie ignoruje biblijnej perspektywy. Powiedziałabym nawet, że ją afirmuje. W swojej książce Motywacja i osobowość wymienia on: potrzeby fizjologiczne (np. jedzenie i picie), potrzeby bezpieczeństwa (np. pewność, stabilność, wolność od strachu, lęku i chaosu, obecność silnego opiekuna), potrzeby przynależności i miłości (np. czułość, kojąca obecność rodziny, przyjaciół i sąsiadów, poczucie przynależności do społeczności), potrzeby szacunku (poczucie własnej wartości, poważanie ze strony innych, pragnienie mocy, osiągnięć, niezależności i wolności, uznanie, znaczenie, zainteresowanie, sława) oraz potrzebę samorealizacji (np. spełnienie życiowych aspiracji do bycia takim czy innym człowiekiem w życiu rodzinnym, społecznym czy zawodowym).

Wizję Maslowa dotyczącą potrzeb ludzkich możemy zestawić ze sceną kuszenia Jezusa na pustyni. Szatan rozpoczyna konfrontację z Synem Bożym, podsuwając mu kolejno pomysły dotyczące zaspokajania tego, o czym pisze Maslow – głodu, bezpieczeństwa i opieki oraz („w pakiecie”) szacunku i samorealizacji (Mt 4, 1-11). W kuszeniu na pustyni nie ma jedynie propozycji zaspokojenia potrzeby przynależności i miłości, jakby to jedno było niezrozumiałe i obce dla kusiciela. Szatan wykazuje się „znajomością” człowieka, jednakże zderza się w osobie Jezusa z tym, co Maslow nazywa autonomią funkcjonalną osoby – sytuacją, gdy osoba staje się bardziej niż przeciętnie niezależna w zaspokajaniu potrzeb, potrafiąc znosić utratę miłości i popularności. Jak podkreśla psycholog, te cechy przejawia osoba dorosła jako „silna, zdrowa, autonomiczna”, „której potrzeba miłości była zaspokojona we wczesnych latach życia”. To dobre świadectwo dla Maryi i Józefa, ale przede wszystkim świadectwo więzi Jezusa z Bogiem Ojcem. Jezus doskonale wypełnił wolę Bożą, stając się jednocześnie Bożym i naszym Niewolnikiem. Umarł na krzyżu śmiercią haniebną i okrutną – niewinny za nas winnych.

Podporządkowanie swojego życia i swoich potrzeb jedynie woli Bożej, o czym z głęboką troską przypomina nam ks. Bronisław Markiewicz, jest w istocie autentycznym przyjęciem słów Zbawiciela, które ewangelista Marek zamieszcza na końcu sceny kuszenia: „Czas się wypełnił i bliskie jest Królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię!” (Mk 1, 15) lub w innym tłumaczeniu: „już koniec czekania, nadeszło Królestwo Boże, czas porzucić własne drogi i zaufać prawdom dobrej nowiny”.

Joanna Krzywonos

Artykuł ukazał się w dwumiesięczniku „Któż jak Bóg” (1/2022)