Ileż razy myślałem o moim Patronie! Zdumiewał pokorą i oddaniem. Uczył służby i odwagi. Można się było poczuć przy nim bezpieczniej.
Najczęściej jednak wyobraźnia malowała go cokolwiek militarnymi barwami. Pozwalały na to litanijne wezwania: pogromca szatana, postrach złych duchów, nieustraszony w walce ze złem, książę hufców anielskich. Widziałem go z lśniącym mieczem, tryumfalnym bądź hardym spojrzeniem – jak artystom pędzel pobiegł.
Podziwiałem jak deptał szatana, który skowyczał w morzu ognistych płomieni. Czasem tylko rodziło się wewnętrzne napięcie: jak pogodzić bycie najbliżej Tego, który zwie się Miłością z waleniem po głowie wroga? Czy zachwyt może zrodzić się na gruzach walki, nawet jeśli była zwycięska? Oczywiście, że tak.
Wyobrażam sobie, że po tym jak Lucyfer swoim “non serviam” odmówił Bogu posłuszeństwa, między Stwórcą a św. Michałem Archaniołem mogło dojść do podobnego dialogu jak między Jezusem a Piotrem po zdradzie. Czy kochasz Mnie więcej niż on? Mój Stwórco, mój Ojcze, wiesz, że Cię kocham. Któż jak Bóg! I św. Michał cały zapłonął miłością. I przynosi z sobą miłość, której nie zna szatan.
Nie każdy ogień jest ogniem gniewu. Nieskończenie gorętszy ogień niż ten piekielny płonie w niebie – jest nim sam Bóg. Jego miłość. On jest jak szalejąca otchłań nieskończonej miłości. (To dlatego Biblia aniołów stojących najbliżej Boga nazywa serafinami, z jęz. hebrajskiego “ci, którzy płoną”). Wszystko ma swój początek i koniec w miłości. Kiedy zanurzony w ognistych płomieniach Lucyfer skowyczy i grymas rozpaczy potwornie wykrzywia mu gębę, to nie dlatego, że uwiera go stopa Księcia Aniołów bądź obawia się ciosu włóczni.
Ogień wypala jego dzieła i okazuje się, że wszystko jest bezwartościową słomą – zostaje rozpacz, pustka i dalsze pogrążanie się w coraz głębszej nienawiści.
Georges Bernanos w powieści „Pamiętniki wiejskiego proboszcza” pokazuje księdza, który na wszelkie sposoby usiłuje zawrócić hrabinę z drogi buntu wobec Boga. Chce zwyciężyć zaciętość jej serca po stracie dziecka. Kobieta podaje się w końcu, pokonana jednym zdaniem kapłana: Piekło, proszę pani, to niemożność kochania.
Być rycerzem i czcicielem św. Michała to w istocie znaczyć drogę śladami miłości.
Ks. Krzysztof Poświata CSMA