Zapowiedź daru mówienia obcymi językami słyszymy od Jezusa: Tym zaś, którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą: w imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą (Mk 16, 17). W jaki sposób modlić się o dar języków? Jak nim posługiwać we wspólnocie? Publikujemy świadectwo osoby, która posługuje tym charyzmatem.
Jedną z form modlitwy, która w Kościele Katolickim wzbudza najwięcej kontrowersji jest modlitwa w językach. Św. Paweł w Liście do Koryntian pisze: „Jednemu dany jest przez Ducha dar mądrości słowa, drugiemu umiejętność poznawania według tego samego Ducha, innemu jeszcze dar wiary w tymże Duchu, innemu łaska uzdrawiania w jednym Duchu, innemu dar czynienia cudów, innemu proroctwo, innemu rozpoznawanie duchów, innemu dar języków i wreszcie innemu łaska tłumaczenia języków. Wszystko zaś sprawia jeden i ten sam Duch, udzielając każdemu tak, jak chce” (1 Kor 12,8-11). Jak czytamy w przypisie do tego fragmentu „dar języków – zwany inaczej glosolalią, przejawia się w wychwalaniu Boga słowami niezrozumiałymi dla zwykłych ludzi”.
Obecnie w Kościele przeżywamy rozkwit wspólnot charyzmatycznych, rozkwit darów i charyzmatów, które zostały złożone przez Pana Boga w naszym sercu, a o których pojęcia nie ma wielu „niedzielnych katolików”. W czasie przygotowań do sakramentu bierzmowania nie miałam zbyt dużej wiedzy o darach, które miałam otrzymać, poza znajomością definicji każdego z nich. Dopiero po pierwszym spotkaniu z modlitwą o wylanie darów Ducha Świętego doświadczyłam, czym one są, kim jest Duch Święty i co oznacza świadome przyjęcie Jego i Jego darów. Dla mnie momentem przełomowym był Kurs Alpha trwający 10 tygodni. Podczas każdego spotkania w ramach tego kursu poznawałam nie tylko ciekawych ludzi, ale także podstawy wiary katolickiej przekazane w zupełnie inny sposób. Konferencje głosiły osoby świeckie, które opowiadały o swoim własnym doświadczeniu Pana Boga w codzienności. To zaczęło mnie przekonywać do tego, że życie wiarą na co dzień, życie Bogiem na co dzień jest możliwe nie tylko wśród księży, ale również wśród zwykłych, przeciętnych ludzi, takich jak ja.
Otworzyć się na Ducha Świętego
Weekend rekolekcyjny, podczas którego miała miejsce modlitwa o dary Ducha Świętego, był dla mnie momentem przełomowym. Doświadczyłam spełnienia się tej prawdy, że Pan Bóg jest Bogiem delikatnym i nie wchodzi z butami w nasze życie. Kiedy Go zaprosimy i otworzymy swoje serce, On będzie w nim obecny, ale tylko na tyle, na ile Mu pozwolimy. Podczas modlitwy o dary Ducha Świętego pierwszy raz usłyszałam jak ktoś obok mnie zaczął nie tylko mówić językami, ale również śpiewać. W pewnym momencie sala wypełniła się anielskim śpiewem. Miałam wrażenie, że każdy wypowiada słowa w innym, starodawnym języku i jak się potem okazało, w niektórych przypadkach tak właśnie było. Byłam zachwycona, ale czułam także pewien niepokój. Na początku doświadczenie to wzbudzało moje obawy i miałam ochotę wyjść z kaplicy, gdzie trwała modlitwa. Później, kiedy przystąpiłam do modlitwy i prosiłam o dar Ducha Świętego, On przyszedł ze swoim pokojem i to takim, którego nie da się opisać ludzkimi słowami. Myślę, że ktoś, kto doświadczył Jego działania i pokoju, wie o czym mówię. Miałam wrażenie, że doświadczyłam Bożego dotknięcia. Po zakończeniu rekolekcji i Kursu Alpha chciałam kontynuować to doświadczenie Boga, zostałam we wspólnocie i zaczęłam posługiwać na Kursach.
Podczas jednego ze spotkań modlitewnych kapłan prowadzący modlitwę poprosił, aby osoby, które nie otrzymały jeszcze daru modlitwy w językach, zaczęły wypowiadać imię Jezus. Zachęcił, aby dać się poprowadzić Duchowi Świętemu i otworzyć swoje serce na ten dar. W ten sposób zaczęłam sama modlić się w językach. Wszystko działo się na poziomie wiary, zapomnienia o sobie, swoich lękach, wątpliwościach, a postawieniu na Niego – Boga, któremu jeżeli otworzę drzwi swego serca i pozwolę wejść, to będzie działał cuda. „Oto stoję u drzwi i kołaczę, jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną” (Ap 3, 20).
Dar darmo dany
Wszystko co otrzymujemy od Pana Boga, zaczynając od tego, że mamy co jeść i mamy w co się ubrać, poprzez ludzi, których napotykamy na naszej drodze, wszystko to jest darem od Boga i ma nas doprowadzić do Niego. Dar jest czymś, co otrzymujemy za darmo. Nie musimy na niego zasłużyć. Bóg pragnie, abyśmy zwracali się do Niego i dostrzegali Jego działanie w codzienności. Podczas rekolekcji ignacjańskich kierownik duchowy tłumaczył mi, że wszystko co mam jest darem od Boga i wtedy dopiero uświadomiłam sobie, ile od Niego otrzymałam. Zrodziło się we mnie pytanie: Co robię z tymi darami? Charyzmaty mają służyć budowaniu Kościoła. Jak czytamy w Katechizmie Kościoła Katolickiego: „Charyzmaty, zarówno nadzwyczajne, jak również proste i zwyczajne, są łaskami Ducha Świętego, bezpośrednio lub pośrednio służącymi Kościołowi; zostają udzielone w celu budowania Kościoła, dla dobra ludzi oraz ze względu na potrzeby świata”.
Dar języków nazywany jest najbardziej powszednim darem i otrzymuje go wielu wiernych. Jeżeli nie jest tłumaczony, służy tylko osobie, która się nim modli. Taka forma modlitwy jest pomocna, kiedy nie znajdujemy słów, aby wypowiedzieć nasze uwielbienie czy dziękczynienie. Jeżeli otrzymujemy dar języków, warto modlić się we wspólnocie o dar tłumaczenia dla innej osoby. Wtedy nasza modlitwa ubogaca innych.
Należy również pamiętać, że dary mają być pomocą do rozwijania naszej relacji z Bogiem, a nie być celem samym w sobie. Nie możemy zaniedbywać swojej rodziny, przyjaciół czy obowiązków zawodowych, ponieważ tak bardzo zależy nam na otrzymaniu konkretnego daru. To jest błędne rozumienie darów. Owszem, możemy Pana Boga prosić o konkretne dary, ale nie zapominajmy, że to On wie, co w danym momencie jest dla nas najlepsze i jakim darem ma nas obdarować.
Pielęgnować dar modlitwy
Dar języków, tak jak każdy inny dar, jeśli nie jest używany, zanika. Nasz brak wiary także jest przeszkodą do otrzymania charyzmatów. Wiele osób chciałoby poznać i zrozumieć każde działanie Pana Boga, a On nie odsłania przed nami wszystkich kart. „Wiara jest cudem ufności po ciemku” jak pisał ks. Jan Twardowski. Nie da się Pana Boga, Jego darów i planów zrozumieć bez zaufania i oddania się trochę w ciemno, jak słyszymy w jednej z piosenek religijnych: „Bo tak jest z tymi, którzy z Ducha narodzili się – nikt nie wie dokąd pójdą za wolą Twą”.
Kiedy już podejmiesz się wejścia w relację z Nim i odkrywania tego, czym Cię obdarza, zobaczysz, ile masz w sobie nieodkrytych wcześniej talentów, darów i miłości, którymi możesz obdarzać innych. Podczas jednego z Kursów Alpha rozmawiałam z uczestniczką, która powiedziała mi, że chciałaby tak samo jak ja mieć w sobie radość. Odpowiedziałam jej, że przecież nic nie stoi na przeszkodzie, by ją otrzymała. Naprawdę niewiele potrzeba do otrzymania wielu błogosławieństw, wystarczy moja zgoda.
Potrzeba mojego wewnętrznego „tak”, abym jak apostołowie w Wieczerniku otrzymał dary Ducha Świętego i abym zaczął mówić językami, czy służył innymi charyzmatami, jak dar uzdrawiania lub tłumaczenia języków. Wystarczy moja otwartość na otrzymanie darów, którymi posługiwali już Apostołowie. W ten sposób może rozpocząć się w twoim życiu ekstremalna przygoda pełna niespodzianek, ale prowadząca do Tego, który jest prawdziwą Miłością.
Jolanta Bacławska
Artykuł ukazał się w lipcowo-sierpniowym numerze „Któż jak Bóg” 4-2017. Zapraszamy do lektury!