Mój Anioł Stróż forever

Co się dzieje z Aniołem Stróżem przed naszym urodzeniem i po naszej śmierci? Czy aniołowie stróżowie zostali zawczasu „wyprodukowani” już dla wszystkich ludzi do końca czasów? Czym zajmują się przed narodzinami swych „podopiecznych” i na ile wiedzą kogo i przed czym przyjdzie im strzec? I co będą „robić” potem, po naszej śmierci?

Na te pytania postaram się teraz odpowiedzieć, zastrzegając, że pozostajemy tu w kręgu hipotez, bo choć istnieje wiele tekstów biblijnych, które stanowią podstawę wiary, że każdy człowiek posiada swego osobistego anioła, opiekuna i orędownika przed Bogiem, to tak naprawdę niewiele wiemy, jak odbywa się przydział aniołów do pełnienia tej funkcji.

W różnych religiach pojawiają się podobne opiekuńcze duchy, na przykład irański frawaszi, czy też grecki daimon, który, zdaniem Sokratesa, towarzyszy człowiekowi przez całe życie jako stały wewnętrzny niejako obserwator, sędzia, świadek, wyrażający dezaprobatę dla zła, a wychwalający dobro. Sokratejski daimon nie był jednak posłany przez Zeusa, podczas gdy w optyce biblijnej to troska Boga przybiera postać konkretnego, duchowego, osobowego bytu, który towarzyszy każdemu człowiekowi.

Bóg, szanując wolność człowieka, nie przestawia człowieka jak pionka na szachownicy, ale poprzez swojego anioła, którego nazywamy stróżem, roztacza nad nim dyskretną opiekę. Nasz protektor jest wyrazem Bożej miłości i całym swoim jestestwem stara się wspierać nas w drodze do Zbawienia. Tu trzeba jasno powiedzieć, że bycie aniołem stróżem to nie jest jakiś zawód, który wykonuje niebiański duch. Matka opiekuje się nami, bo nas kocha i analogicznie jest z aniołem, który patrzy na nas przez pryzmat Bożej miłości. Anioł Stróż traktuje powierzonego sobie człowieka, jak ukochane małe dziecko, a później jak swego przyjaciela. Autor Listu do Hebrajczyków napisał: „Czyż nie są oni wszyscy duchami przeznaczonymi do usług, posłanymi na pomoc tym, którzy mają posiąść zbawienie?” (Hbr 1, 14). Najbardziej wyraźnie istnienie aniołów stróżów potwierdzają słowa samego Jezusa, który przestrzegał: „Baczcie, abyście nie gardzili żadnym z tych małych, bo powiadam wam, że aniołowie ich w Niebie ustawicznie patrzą na oblicze Ojca mojego, który jest w Niebie” (Mt 18, 10).

Anioł Stróż – prezent z okazji chrztu?

Od kiedy mam swego Anioła Stróża? Od poczęcia, od urodzenia czy od chrztu? Do zwolenników poglądu, że tylko chrześcijanie posiadają swych aniołów zalicza się Augustyna, Grzegorza z Nazjanzu, Hieronima i Jan Kasjana. Kwestia ta jeszcze w VI w. znajdowała się wśród problemów roztrząsanych przez Stefana Gobara. Św. Tomasz poświecił jej jeden z artykułów Sumy teologicznej (STh I, q. 113, a. 5), dochodząc do wniosku, że człowiek otrzymuje anioła stróża przy urodzeniu, niemniej jednak od momentu chrztu ma on większe możliwości działania ze względu na łaskę uświęcającą udzielaną przy chrzcie. Obecnie teologia katolicka stoi na stanowisku, że aniołowie stróżowie służą wszystkim ludziom, bez względu na ich wiarę. Każdy człowiek rodzi się z przydzielonym mu aniołem stróżem. Każdy człowiek ma własnego, osobistego duchowego towarzysza, niezależnie od tego, czy w to wierzy czy nie; niezależnie do tego czy jest Żydem, katolikiem, mormonem, świadkiem Jehowy, czy też muzułmaninem albo wręcz ateistą, ponieważ miłość Boga do człowieka jest bezwarunkowa. Można powiedzieć, że anioł stróż ma wymiar najbardziej uniwersalny i ekumeniczny, bo nie jest jakimś prezentem otrzymywanym z okazji chrztu, ale towarzyszem każdego człowieka od momentu przyjścia na świat.

Czy dla ludzi nie zabraknie aniołów?

Spróbujmy to sobie wyobrazić… Zakładamy, że Bóg stworzył jednorazowo określoną liczbę aniołów i nie stwarza ich przez cały czas. Innymi słowy – nie powstają ciągle nowi aniołowie na okoliczność doraźnych potrzeb. Musimy zatem także założyć, że Bóg u zarania świata stworzył wystarczającą liczbę aniołów, aby każdy człowiek istniejący na Ziemi miał swojego osobistego anioła stróża. Tymczasem, jak wiadomo, mieszkańców Ziemi nie przestaje przybywać. Z każdą minutą jest nas coraz więcej i więcej. 1 stycznia 2016 roku populacja ludzka na świecie wyniosła prawie 7,3 mld ludzi (takie dane przedstawił amerykański instytut US Census Bureau). A zatem tylu jest obecnie „czynnych zawodowo” aniołów stróżów, opiekujących się żyjącymi ludźmi (notabene, najwięcej mamy aniołów stróżów Chińczyków). Na konferencji Joint Statistical Meetings w Seattle, która poświęcona była demografii światowej i jej prognozowaniu, ekspert ONZ John R. Wilmoth, zajmujący się w ONZ planowaniem populacyjnym, stwierdził, że około 2050 roku należy liczyć się ze wzrostem liczby mieszkańców Ziemi do 9,7 mld, a w 2100 roku może nas być już 11, 2 mld. A przecież nie wiadomo, jak długo potrwa jeszcze historia rodzaju ludzkiego. Czy przed ludzkością jest kilkaset lat, tysiąc lat, czy też miliony… Oczywiście trudno sobie wyobrazić, że na Ziemi żyje na przykład 100-150 miliardów ludzi. Twórcy powieści i filmów science fiction snują jednak wizje podboju kosmosu i zasiedlania kolejnych planet, a nawet galaktyk. Być może zresztą zasiedlenie kosmosu przez ludzkość było w Bożych planach od początku?

Na dodatek nie jest wcale pewne, czy anioł stróż po śmierci człowieka, którym się opiekował, zostaje stróżem kolejnej osoby. Nie mamy na ten temat żadnych pewnych informacji, ale wielu teologów uważa, że anioł ma przydzielonego tylko jednego człowieka i później nie przejmuje opieki nad nikim innym. Do tej kwestii jeszcze powrócę. Na razie pozostańmy w kręgu liczb i statystyki.

Czy można ustalić, jak wielu ludzi żyło do tej pory na Ziemi przed nami? Jest to trudne. Liczenie trzeba by zacząć od momentu, kiedy na Ziemi pojawił się Homo sapiens, tj. ok. 50 tys. lat temu, ale w międzyczasie wskaźnik urodzin bywał różny, podobnie jak długość życia. Dlatego bardzo łatwo pomylić się w oszacowaniu liczby ludzi, którzy się urodzili, żyli i umarli w dawnych czasach. Tym niemniej takie próby są podejmowane. Według szacunkowych danych przedstawionych przez Population Reference Bureau (PRB) z Waszyngtonu dotychczas naszą planetę zamieszkiwało 107 miliardów przedstawicieli Homo sapiens (dokładnie 107 602 707 791), a zatem na każdą żyjącą obecnie osobę przypada 15 zmarłych. Czyli gdybyśmy założyli, że anioł opiekuje się tylko jednym człowiekiem i nie przejmuje opieki nad innymi, to do liczby obecnych 7,3 mld aniołów stróżów należałoby dodać jeszcze 107 mld aniołów stróżów naszych przodków. Zawrotna liczba… A przecież nie uwzględniliśmy przyszłości..

Tylko mój anioł

Niektórzy uważają, że służba Anioła Stróża trwa do śmierci osoby, którą anioł się opiekuje, a potem staje się on opiekunem kolejnego człowieka, bo anioł stróż ma nam pomagać w drodze do nieba, a gdy już Niebo osiągniemy, nie ma potrzeby, aby ktoś nas nadal strzegł. Inni natomiast uważają (i ja także podzielam to zdanie), że każdy anioł stróż obejmuje tę funkcję tylko jeden raz dla jednego człowieka. Pogląd, że posiadamy swojego anioła na wyłączność jest tylko hipotezą, ale całkiem prawdopodobną. Bóg postanowił, aby misje niektórych aniołów były ściśle powiązane z losami konkretnych ludzi. Moja egzystencja została złączona z powołaniem konkretnego niebiańskiego bytu. Myślę, że ten związek między jednostką ludzką a jej aniołem jest tak bardzo osobisty, że ma charakter unikatowy i niepowtarzalny. Kiedyś wierzono nawet, że taki anioł przybiera bliźniaczą postać i wygląda jak jego podopieczny, a więc „upodabnia” się do człowieka, którym się opiekuje, stając niejako jego sobowtórem, bo tak głęboko się z nim utożsamia. Świadczy o tym następujący fragment z Dziejów Apostolskich: „Kiedy zakołatał do drzwi wejściowych, nadbiegła dziewczyna imieniem Rode i nasłuchiwała. Poznała głos Piotra i z radości nie otwarła bramy, lecz pobiegła powiedzieć, że Piotr stoi przed bramą. – Bredzisz – powiedzieli jej. Ona jednak upierała się przy swoim. – To jest jego anioł – mówili” (Dz 12, 13-16).

Rumuński filozof, dziennikarz i polityk – Andrei Pleşu w swojej znakomitej książce pt. „Despre îngeri” (O Aniołach, wyd. Universitas, 2010) napisał, że aniołowie są niebiańskim „drugim ja” człowieka. Innymi słowy, towarzyszy nam zawsze nasz „wzór”, nasz ulepszony portret. A więc anioł stróż to nie jest jakiś urzędnik z Nieba, któremu powierzono mój przypadek, jako kolejny, jeden z wielu. On jest moim indywidualnym sposobem kontaktu z wiecznością, moją osobistą drabiną do Nieba. A kim ja jestem dla anioła? Może on też uczy się czegoś ode mnie? Nasz anielski opiekun, towarzyszący nam przez całe życie, chroniący nas i inspirujący do czynienia dobra, prawdopodobnie uczestniczy także w naszych radościach oraz cierpieniach. Może człowiek jest potrzebny aniołowi, aby przez pryzmat konkretnego ludzkiego życia doświadczył on tego, co jest mu, jako duchowi czystemu, niedostępne? Możliwe, że potrzebujemy siebie nawzajem…

Razem na zawsze

To bardzo krzepiąca myśl, że istnieje jedyny i wyjątkowy anioł dany każdemu z osobna od chwili poczęcia aż do śmierci, a może nawet po wieczność. Taki osobisty anioł tylko dla mnie! Wierzę, że został on konkretnie dla mnie przeznaczony od zawsze, na długo przed moim stworzeniem. W Księdze Jeremiasza Bóg mówi: „Zanim ukształtowałem cię w łonie matki, znałem cię, nim przyszedłeś na świat, poświęciłem cię” ( Jr 1,5). Może właśnie już u zarania dziejów świata Bóg przeznaczył dla mnie jednego z istniejących od wieków aniołów na stróża i najwierniejszego przyjaciela, a anioł ten czekał przez wieki aż zacznę istnieć realnie, a nie tylko w planach Boga. Anioł ten rozpoczął nade mną opiekę od chwili poczęcia i wierzę, że będzie ze mną także po mojej śmierci, kiedy ta szczególna więź pomiędzy aniołem stróżem a człowiekiem znajdzie swoje doskonałe dopełnienie w wieczności Nieba. Św. Izaak Syryjczyk uważał, że związek człowieka z aniołem stróżem jest tak silny, iż aniołowie będą trwać wraz z nami, „odpoczywając przy nas” w nowym świecie po skończeniu czasów (Izaak Syryjczyk, Filokalia, X). Nasz anioł stróż nie otrzyma już od Boga podobnej posługi, ale radując się wraz z nami szczęściem Nieba, pozostanie przy nas na zawsze. Anioł Stróż nigdy już nie opuści zbawionej duszy, którą się opiekował. Będzie z nią i przy niej na całą wieczność. Ponieważ tylko Anioł ma poznanie Boga z natury swej istoty, a dusza wypracowała sobie to szczęście popartymi łaską zasługami, od chwili osiągnięcia przez nią zbawienia anioł stróż będzie jej „służył” w radości, miłości i nieustannym wielbieniu Boga, będąc równocześnie jej przewodnikiem po niebiańskiej szczęśliwości. Według św. Izaaka jesteśmy swoim dopełnieniem. Ja bez mojego anioła nie jestem pełny, ale także on nie jest pełny beze mnie.

Więź łącząca duszę z jej Aniołem Stróżem jest tak mocna, że jedynie potępienie duszy może ją bezpowrotnie przerwać. Jedyną sytuacją, gdy człowiek „traci” po śmierci swego anioła, jest więc zatracenie w Piekle. Możemy domniemywać, że niebiańscy opiekunowie ludzi potępionych (czyli tych ludzi, którzy swoim życiem powiedzieli Bogu „Nie!”), odczuwają to bardzo dotkliwie. Dotykamy tu wielkiej tajemnicy cierpienia i odrzuconej miłości. Niektórzy uważają nawet, że anioł stróż do tego stopnia kocha człowieka, że jeśli jego podopieczny zostałby po śmierci potępiony, wówczas Bóg musi wymazać temu aniołowi pamięć, bo z tą świadomością potępienia swego przyjaciela, nie mógłby on dalej żyć.

Roman Zając

Artykuł ukazał się w archiwalnym numerze “Któż jak Bóg”