córka nie chce iść do bierzmowania

Moja córka nie chce przystąpić do sakramentu bierzmowania. Co robić?

Moja nastoletnia córka zrezygnowała z chodzenia na religię i uczestniczenia we mszach świętych. Ciągle mówi za to o duchach i zjawach. Czy mogło dojść w jej przypadku do opętania? Czy powinnam ją zmuszać do przystąpienia do sakramentu bierzmowania w sytuacji, gdy jest tak oddalona od Kościoła i nie żyje sakramentami? Jak pomóc córce wrócić do Boga?

Aldona

ks. Zbigniew Baran CSMA, egzorcysta: Proszę na początku zauważyć pewną zależność – miejsce religii i uczestnictwa we mszach świętych zajęły duchy i zjawy. Przestrzeń „zwolnioną” przez Pana Boga diabeł wypełnia bardzo szybko. Taka przestrzeń to naturalne warunki działania dla diabła. Raczej nie mamy tu jednak do czynienia z opętaniem. W przypadku opętania diabeł spycha „ja” człowieka na drugi plan i posługuje się jego ciałem, gdyż nie dysponuje własnym.

Mamy jednak do czynienia z sytuacją jeszcze gorszą. Człowiek bowiem sam zaczyna myśleć tak, jak życzyłby sobie tego diabeł – odrzuca religię i Boga, otwiera się na duchy. Diabeł najbardziej cieszy się, gdy człowiek sprzeciwia się Bogu świadomie i w sposób wolny. Pani córka nie jest zapewne świadoma tego, że odrzucając Boga, automatycznie wybiera Złego.

Gdyby w takich okolicznościach zmusiła Pani córkę do przyjęcia sakramentu bierzmowania, diabeł bardzo by się z tego ucieszył, a Pani stałaby się jego wspólniczką. Rodzic może zmusić dziecko do wielu decyzji, ale córka zmuszona do bierzmowania, w dorosłym wieku tym bardziej oddali się od Kościoła. Obserwujemy ten proces w milionach rodzin. Nie bez powodu zwykło się mawiać, że bierzmowanie to sakrament pożegnania z Kościołem. Zmuszanie do przyjmowania sakramentów, choć często czynione w dobrej wierze, jest bezsensem i wydaje straszne owoce. Człowiek nie jest zwierzęciem. Sam Bóg szanuje jego wolną wolę.

Zanim podejmie Pani próbę pomocy córce, sama musi Pani odpowiedzieć przed sobą na pytanie: „Dlaczego wierzę? Co daje mi absolutną pewność, że Bóg jest?”. Przypuszczam, że problem Pani córki wynikać może z braku Pani obiektywnej pewności, że Bóg istnieje. Być może Pani wystarczało subiektywne poczucie Jego istnienia. Jeśli tak, to dobrze, ale Pani córce żyjącej w XXI wieku z pewnością to nie wystarcza. A wobec własnego subiektywnego poczucia Bożego istnienia, jedyny wpływ jaki ma Pani na wiarę córki, to zmuszanie. Diabeł zawsze bardzo cieszy się ze zmuszania do praktyk religijnych.

Przypomnę może jeszcze syntetycznie fundamenty obiektywnej wiary. Po pierwsze, Jezus Chrystus sprzed 2 tys. lat to postać historyczna. Po drugie, tylko Bóg może wskrzeszać. Dokonując cudów wskrzeszenia Jezus udowodnił, że jest Synem Bożym. Oczywiście, Bóg działa najczęściej w ukryciu, ale Jego istnienie winniśmy przyjmować za pewnik. Polecam tu lekturę doznań mistycznych br. Daniela Natale, który miał szansę zobaczyć czyściec i opowiedzieć nam o tym. Zyskując samej obiektywną pewność istnienia Boga, być może uda się ją Pani przelać również na córkę. Im jednak córka będzie starsza, tym będzie o to trudniej. Tym niemniej ufajmy, że jest to możliwe, niech Pan Bóg Wam błogosławi. 

Artykuł ukazał się w dwumiesięczniku „Któż jak Bóg” (6/2020)