Na samym początku „Silmarilliona” Tolkien opisuje stworzenie świata przy pomocy muzyki, której główny wątek poddał Ainurom (czyli aniołom) Iluvatar (tak w mitologii Śródziemna nazywany jest Bóg). Najpierw Ainurowie śpiewali pojedynczo lub w niewielkich grupach, gdyż z początku każdy z nich rozumiał tylko niewielką cześć z myśli Iluvatara.
„W miarę jednak, jak się wsłuchiwali, zaczynali rozumieć coraz głębiej, a głosy ich zespalały się w coraz doskonalszej harmonii. Aż wreszcie Iluvatar zgromadził wszystkich Ainurów i objawił im potężny temat, odsłaniając rzeczy większe i wspanialsze niż te, które im przedtem dał poznać, a blask początku i wspaniałość zakończenia tak olśniły Ainurów, że pokłonili się Iluvatarowi w milczeniu”. Iluvatar powiedział do Ainurów: „Chcę, abyście z tego tematu, który wam objawiłem, rozwinęli harmonijną Wielką Muzykę, a ponieważ natchnąłem was Niezniszczalnym Płomieniem, możecie, jeśli chcecie, wzbogacić temat własnymi myślami i pomysłami. A ja będę słuchał i radował się, że za waszą sprawą wielkie piękno wcieli się w pieśń”. Wtedy głosy Ainurów na podobieństwo harf i lutni, fletów i trąb, wiol i organów, i niezliczonych chórów wyśpiewujących słowa, zaczęły kształtować z tematu Iluvatara Wielką Muzykę; z przeplatających się i nieustannie zmiennych melodii wzbiły się harmonijne dźwięki i popłynęły poza zasięg słuchu w głębie i wysokości, wypełniły przestrzeń, którą zamieszkiwał Iluvatar, przelały się przez jej granicę; Muzyka i echa Muzyki rozległy się w Pustce, aż przestała być pustką” (J.R.R. Tolkien, Silmarillion, tł. Maria Skibniewska, s. 11).
Pozwoliłem sobie na ten dość obszerny cytat, ponieważ stworzenie świata przy pomocy muzyki, a dokładnie śpiewu, to idea bardzo bliska chrześcijaństwu. Znajdziemy ją już w dialogu św. Augustyna „O muzyce”, który jest próbą zebrania greckiej tradycji muzycznej wyrażonej pitagorejskim językiem, a zarazem ujętej w chrześcijańskich kategoriach. Przypomnijmy, że Pitagorejczycy ład i porządek wszechświata określali jako muzykę sfer, uważając, że ruchy ciał niebieskich są źródłem harmonijnych dźwięków. Założywszy, że każdy ruch prawidłowy wydaje harmonijny dźwięk, sądzili, że Wszechświat przeniknięty jest muzyką, której nie słyszymy, to dlatego, że jest ona stale obecna. Chrześcijanie zmodyfikowali ideę muzyki sfer, interpretując ją jako muzykę tworzoną przez aniołów u stóp Stwórcy, powyżej sfery gwiazd. W średniowieczu głęboko wierzono, że muzyka Wszechświata jest nie tylko filozoficzną tęsknotą za porządkiem i nie tylko poetycką metaforą, lecz jak najbardziej realną cechą kosmicznych przestrzeni.
Niebiańska harmonia
Tradycję tę można też odnaleźć u najwybitniejszych przedstawicieli mistyki średniowiecznej. Św. Hildegarda z Bingen wielokrotnie wypowiadała się o harmonia coelestis, niebiańskiej harmonii, którą łączyła ze śpiewem istot anielskich. Święta mniszka uważała, że głównym celem istnienia aniołów jest uwielbienie chwały Boga, wyrażające się we wpatrywaniu w Boże oblicze oraz w anielskim śpiewie. W „Liber divinorum operum” św. Hildegarda tak pisze o anielskim uwielbieniu Boga w dziele stworzenia: „Zastępy dobrych aniołów wpatrują się w Boga i poznają Go w całej symfonii chwał. Z przedziwną jednostajnością chwalą Jego tajemnice, które zawsze w Nim były i są, nie mogąc przestać, bo nie są obciążone ziemskim ciałem. Opowiadają także o bóstwie żyjącymi brzmieniami wspaniałych głosów, niezliczonych jak piasek morski, przewyższających liczbę wszystkich owoców ziemi i głosy wszystkich zwierząt, i wszelki blask, którym na wodach jaśnieje słońce, księżyc i gwiazdy, które wznoszą się przez tchnienia wiatrów podnoszących i podtrzymujących cztery elementy ponad wszystkie dźwięki eteru. I we wszystkich tych pieśniach błogosławione duchy nie mogą w żaden sposób objąć bóstwa. Dlatego w śpiewach tych wprowadzają wciąż nowości”. Hildegarda wielokrotnie posługiwała się obrazem śpiewu aniołów, podkreślając, że śpiew należy do ich natury: „Ale, jak słyszysz, wszystkie te zastępy wyśpiewują przedziwnymi głosami i z pomocą wszelkiego rodzaju instrumentów muzycznych cuda, które Bóg czyni w błogosławionych duszach i przez to wspaniale wysławiają Boga. Dzieje się tak, ponieważ błogosławione duchy w mocy Bożej wyrażają w niebiosach niewysłowionymi dźwiękami ogromną radość z powodu cudów, których Bóg dokonuje w swoich świętych”. Śpiew aniołów jest więc kontemplacją Boga, zarówno w Nim samym, jak i w Jego stworzeniu. Im dokładniej aniołowie poznają Boga, tym wyraźniej widzą, że nie mogą Go ogarnąć. Odkrywając w Bogu coraz to nowe piękno, aniołowie dodają do swej pieśni nowe motywy. W ten sposób rośnie piękno w nich samych, co przyczynia się do zwiększenia chwały Bożej. Poznanie Boga wprawia aniołów w zachwyt i każe im wznosić pieśń chwały, dlatego też Hildegarda może mówić o poznawaniu Boga w symfonii chwał, czyli o jedności między poznaniem Boga a modlitwą uwielbienia. Śpiew jest także wyrazem radości aniołów, a niebiańska harmonia tego śpiewu wyraża doskonałą jednomyślność i zgodę. Pieśni anielskie wyrażają harmonię, warunkując zarówno niebiańskie, jak i ziemskie piękno. Wpływ muzyki i śpiewu na duszę człowieka można w tym kontekście odczytywać jako jego zindywidualizowaną drogę duchową do Boga po wygnaniu z raju i jednoczesne dążenie do zbawienia. Dlatego według św. Hildegardy muzyka tworzona przez ludzi jest środkiem do odzyskania początkowej radości i piękna raju. Przed grzechem pierwszych rodziców Adam swoim czystym głosem mógł w naturalny sposób włączać się w chóry aniołów i wraz z nimi wielbić Boga, po swoim upadku człowiek zaczął tworzyć instrumenty muzyczne, ponieważ potrzebował muzyki, aby przybliżyć się za jej pośrednictwem do Nieba i aniołów (nawet jeśli nie zdawał sobie sprawy z tego, dlaczego potrzebna jest mu muzyka).
Ci, którzy słyszeli śpiew aniołów
Muzyka aniołów nie stała się jednak całkiem niedostępna dla ludzi. Istnieje wiele przekazów dokumentujących przekonanie mistyków, że zdarzało się im słyszenie anielskiego śpiewu, a nawet komponowanie muzyki kościelnej pod wpływem takiego doświadczenia. Trudno ignorować te liczne świadectwa. Sokrates Scholastyk (ok. 379-450) w „Historii kościelnej”, wspomina legendę o pochodzeniu śpiewu responsoryjnego, czyli takiego, gdzie lud po każdej zwrotce psalmu wyśpiewanej przez kantora powtarza jako refren werset z psalmu: „Trzeba nam teraz wspomnieć o pochodzeniu zwyczaju śpiewania responsoryjnego w Kościele. Ignacy, trzeci biskup Antiochii w Syrii, licząc od apostoła Piotra, który osobiście spotykał się z apostołami, ujrzał w wizji aniołów wznoszących hymny w naprzemiennym śpiewie ku czci Najświętszej Trójcy. Zgodnie z tym wprowadził ten właśnie sposób śpiewu, który sam poznał w wizji, do Kościoła w Antiochii, a stamtąd tradycja rozprzestrzeniła do po wszystkich innych Kościołach” [Sokrat Scholastyk, Ecclesiastical History, VI, 8.]. A zatem początek responsoryjnego śpiewu psalmów z antyfonami miał być zainspirowany muzyką aniołów. Również anonimowy tekst z XI wieku „Instituta patrum de modo psallendi sive cantandi” poucza, że liturgiczny śpiew psalmów według jednych Ojców Kościoła pochodzi od aniołów, a według nauczania innych – z bezpośredniego działania Ducha Świętego w sercach ludzkich. Twierdzenie o pochodzeniu śpiewu wykonywanego w Kościele wprost z nieba może wydawać się naiwne. Warto jednak pamiętać, że duchowe jednoczenie się z zastępami niebiańskimi jest trwałym elementem pobożności chrześcijańskiej: każda prefacja Mszy św. kończy się takimi (lub podobnymi) słowami: „Dlatego z Aniołami i wszystkimi Świętymi głosimy Twoją chwałę, razem z nimi wołając”. W średniowieczu pojawia się wiele wzmianek o słyszeniu przez mistyków muzyki i śpiewu, za pomocą których aniołowie chwalą Boga. W tekście „Musica disciplina” stworzonym przez Aurelianusa Reomensisa około połowy IX wieku przytoczono kilka opowiadań o pobożnych chrześcijanach, którzy w czasie modlitwy słyszeli śpiewy aniołów rozlegające się z nieba. Anielską muzykę miał słyszeć też jeden z największych dominikanów niemieckich XIV wieku, bł. Henryk Suzo, przedstawiciel dominikańskiej szkoły mistyków nadreńskich. Natomiast św. Katarzyna z Bolonii (1413-1463) wzbudzała troskę pozostałych sióstr, które bały się, że umrze z radości, która rozpierała jej serce, gdy śpiewała pieśni zasłyszane u aniołów. W latach 1150-1224 żyła mniszka Krystyna zwana Cudowną (Christina Mirabilis). Gdy doznawała ekstazy, jej ciało zaczynało wirować tak szybko, że nie można już było rozpoznać poszczególnych jego części. Kiedy zaś przychodził spokój, z jej krtani wydobywała się cudowna pieśń o nieziemskiej harmonii, której żaden śmiertelnik nie mógł zrozumieć ani naśladować. Thomas Cantipratanus, hagiograf świętej, opisuje, że jej śpiew nie miał słów: brzmiała w nim jedynie melodia i tony, z ust mniszki Krystyny nie wydobywał się żaden dźwięk ani nawet oddech, a zarazem „w piersi i w gardle rozbrzmiewała harmonia głosów anielskich” [Thomas Cantipratanus, Vita de S. Christina Mirabili Virgine, III, 35].
Roman Zając
BIBLIOGRAFIA:
- Benz, Die Visio: Erfahrungsformen und Bilderwelt, Stuttgart 1969
- Siemieniewski, Dary duchowe w dawnych wiekach Kościoła, Wrocław 2007
Błażej Matusiak OP, Hildegarda z Bingen. Teologia muzyki, Tyniec 2003
- Artykuł ten dedykuję mojemu bratankowi, który jest pianistą i znacznie silniej niż ja potrafi odczuwać porywające piękno muzyki.
Artykuł ukazał się w archiwalnym numerze Któż jak Bóg 4/2013.