Najprzewielebniejszy Ojcze Generale, wszyscy bracia i siostry spod sztandaru św. Michała Archanioła. Ile razy odprawiana jest Eucharystia o św. Michale Archaniele, tyle razy czytane jest to słowo, które przed chwilą dotarło i do naszych uszu, zwłaszcza to czytanie z Apokalipsy św. Jana Apostoła.
Stała się walka na niebie, Michał i jego aniołowie mieli walczyć ze smokiem. I nie przemógł, i został strącony. I tak została ocalona Niewiasta obleczona w słońce i jej dziecię, które się miało narodzić. Na początku więc była jakaś ogromna walka o niewiastę i o jej syna – o Maryję i o Jezusa Chrystusa. I wystąpił św. Michał Archanioł by walczyć z diabłem, ze zbuntowanymi aniołami i zwyciężył.
Św. Jan w Apokalipsie dodaje znamienne zdanie: „Gdy walka już ustała i została ocalona Maryja i Jezus, nastało zbawienie, potęga i królowanie Boga naszego i władza Jego Pomazańca”. A my chcemy spytać dzisiaj – święty Janie, czy naprawdę? Czy aby nie przesadziłeś? Skoro nastało królowanie Boga naszego i władza Jego Pomazańca, to jak się patrzy na dzisiejszy świat, to co się z tą władzą i tym królowaniem porobiło!? Gdy patrzymy na dzisiejszych ludzi, to chociaż są ochrzczeni, zupełnie nie wyglądają czasem jak królewskie dzieci, ale jak pogryzione przez szatana sieroty. Czy to królestwo i ta władza Pomazańca dla nich przestała być ważna?!
Pełne świątynie bezbożnictwa
Teologowie mówią dzisiaj o trzech wielkich zagrożeniach owego królestwa, które nastało po zwycięstwie św. Michała Archanioła kiedyś przed wiekami. (…) Pierwszym niebezpieczeństwem, które dotyka naszych serc, i które jest szatańskim ogniem, jest to co teologowie nazywają ateizmem chrześcijańskim. Brzmi jak paradoks, bo ateizm znaczy tyle co bezbożnictwo, więc czy może być bezbożnictwo chrześcijańskie? Otóż może (…). Najdokładniej i najmocniej ten ateizm chrześcijański opisał i napiętnował nasz święty papież Jan Paweł II. (…) Ateizm chrześcijański – mówił papież – polega na tym, że ludzie żyją tak jakby Boga nie było. Nawet jeżeli są ochrzczeni, nawet jeżeli przyznają się do wiary, potrafią żyć tak jakby Boga nie było. W czym się to wyraża? W lekceważeniu przykazań Bożych.
Przykładów można by mnożyć. Weźmy pierwszy z brzegu. Bóg dał pośród przykazań – Pamiętaj abyś dzień święty święcił. Wielu z nas, jak tu jesteśmy, pamięta jeszcze nieodległe czasy, gdy sklepów było ze sto razy mniej niż dzisiaj, a w sklepach tych przynajmniej o tysiąc razy mniej towaru niż jest dzisiaj. Ale nawet za głębokiej komuny wszystkie sklepy w niedziele były pozamykane. I nikt nie handlował w niedziele, bo Bóg dał przykazanie – Pamiętaj abyś dzień święty święcił. Dzisiaj za każdym rogiem można się zaopatrzyć we wszystko, a sklepy w niedziele są otwarte. I supermarkety są bardziej przepełnione niż kościoły. Kto tam chodzi, nieochrzczeni? Jakby Boga nie było! Gdyby takim ludziom w supermarkecie powiedzieć, że są niewierzący, to by się obrazili, ale trzeba ich zapytać – Bóg dał przykazanie czy nie dał? To jest bezbożnictwo chrześcijańskie (…), to jest ateizm chrześcijański. To jest pierwszy ząb z owego trójzębu szatana, którym rani on dzisiaj dzieci Boże. I wytrąca Jezusowi władztwo nad naszymi duszami, nad pokojem serc w naszych rodzinach. (…)
Grzechy 18+?
Drugie niebezpieczeństwo nazywane jest autonomizmem moralnym. Autonomizm moralny polega na tym, że ludzie ukuli sobie pewne kanony. Mówią, że grzechy od pewnego wieku nie muszą być brane serio. Od strony pedagogicznej nie jest to nawet głupie, skoro pewne filmy, czy pewne produkty w sklepach etykietowane są formułą: „Od osiemnastu lat”. Ale my jako ludzie wierzący musimy sobie zadać pytanie – które z przykazań Bóg obwarował klauzulą – „Od osiemnastu lat”. Przy którym z przykazań powiedział: „do osiemnastu lat nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij”. Dla nas, ludzi wierzących, przykazania obowiązują od kołyski po deskę grobową. (…)
Już przed osiemnastym rokiem życia ludzie zniewoleni są przez dopalacze, narkotyki, pornografię, Internet i słychać chichot diabła, czuje się swąd siarki piekielnej. Jak się patrzy na młodych, „połamanych” ludzi, (…) na rodziny, które nazywają się rodzinami, a tam jest siódmy mąż i piąta żona, i diabeł im wmówił, że tak można. Jakby Boga nie było!
Bożek – meteorolog
Trzecie niebezpieczeństwo nazywa się deizmem współczesnym. (…) Deizm to pogląd filozoficzny, który powstał w dobie oświecenia. Wtedy to niektórzy myśliciele, patrząc na nieszczęścia, kataklizmy, trzęsienia ziemi jakie się dzieją, doszli do wniosku, że Boga pewnie nie ma, ale jeżeli już jest to jedno jest pewne – na pewno nie interesuje się On światem, bo gdyby się interesował, to tyle nieszczęść by się nie działo. Myśliciele wymówili Bogu władztwo nad światem. I mówili tak: „Jeżeli Bóg się światem nie interesuje, to my się Nim zainteresujemy”. (…) magiczne rozumienie wolności człowieka, jakieś diabelskie wręcz rozumienie niezależności od Boga. I myślą niektórzy, że sobie wszystko mogą zawdzięczać, bo Bóg się nie opiekuje światem, ale prawda jest taka, że gdyby nie Bóg, to już dawno byśmy zginęli.
W czym się to dzisiaj objawia? Jeden z doświadczonych proboszczów kiedyś, gdy byłem na rekolekcjach, mówił: „Wie ksiądz? Dawniej jak była w czasie letnim (…) posucha, to parafianie wieś po wsi, dom po domu, ulica po ulicy przychodzili i zamawiali Msze Święte o deszcz. Jak było za dużo deszczu to wieś po wsi, dom po domu, ulica po ulicy przychodzili i zamawiali Msze Święte o odmianę pogody”. Dzisiaj – mówi – takich intencji nie ma. Dlaczego? Dawniej ludzie nie mieli telewizorów. Dzisiaj wyjdzie panienka w telewizorze i powie jaka pogoda będzie jutro, pojutrze, za miesiąc. (…) I tak się porobiło, że telewizor jest ważniejszy od Pana Boga, że bardziej wierzymy temu co jest w gazetach, w telewizji, aniżeli w Słowo Boże zapisane w Biblii. I to jest chichot diabła, to jest współczesny deizm. Ale byle trąba powietrzna czy tsunami przyjdzie i ta cała nasza technika i przemądrzałość (…) nic nie znaczą, bo jak nas Bóg nie uratuje, to nas nic nie uratuje.
Kościół pod falami czy Kościół na fali?
(…) Założyciel naszego zgromadzenia, bł. ks. Bronisław Markiewicz zostawił nam w testamencie wiele pism, pośród nich skrzętnie spisywane prorocze wizje jego nauczyciela i ojca św. Jana Bosko, u którego boku jako bardzo zaufany kapłan żył przez trzy lata. Jedną spośród wizji, którą zresztą skądinąd znamy, ks. Markiewicz zapisał i mamy ją w naszym archiwum, jest to wizja spisana ponad sto pięćdziesiąt lat temu. Św. Jan Bosko otrzymał ją 26 maja 1862 roku. W wizji tej (…) Jan Bosko pisze:
„Ujrzałem siebie na małej skalistej wysepce na morzu, szalała straszliwa burza. Wtem ujrzałem olbrzymi okręt potężnie miotany na wszystkie strony. Na nim zobaczyłem papieża, kardynałów, biskupów, księży, zakonników i wielu innych ludzi. I zrozumiałem, że oznacza to Święty Kościół Katolicki. Wokół tego potężnego okrętu Kościoła widziałem wiele innych potężnych okrętów i były to mniej lub bardziej agresywne statki, które atakowały okręt Kościoła. Wyrządzając mu wiele szkód, równocześnie nieprzyjaciele zarzucali papieski okręt olbrzymią ilością książek, broszur. W czasie szczególnie gwałtownego ataku zobaczyłem, że sam papież został ranny i umarł w skutek upływu krwi. Jednak znajdujący się na jego okręcie kardynałowie wybrali zaraz nowego papieża. Wiadomość o śmierci jednego papieża i o wyborze jego następcy została natychmiast podana światu. Ów nowy papież podjął się bardzo trudnego zadania. Ciężko uszkodzony okręt Kościoła zdawał się być zgubiony wobec szalonej przemocy wrogów. Sądzili oni, że odnieśli zwycięstwo, lecz wtedy zobaczyłem jak nagle z ciemności wzburzonego morza wyłaniają się dwie świetlane kolumny. Nad pierwszą ujrzałem u góry unosząca się ogromną, jaśniejącą hostię, a na szczycie kolumny zobaczyłem tablicę z napisem Salus craedencium tzn. ratunek dla wierzących. Na drugiej, nieco mniejszej kolumnie, znajdującej się trochę dalej zobaczyłem u góry statuę Niepokalanej Matki Bożej Maryi oraz tabliczkę z napisem Auksylium chrystianorum tzn. wspomożenie chrześcijan. Kiedy wśród burzy i ciemności wszyscy na okręcie popadli w lęk, wtedy papież wskazał na obydwie kolumny i powiedział: „Tam jest ratunek”. I ludzie udali się do tych dwóch kolumn, do tej z Eucharystią i do tej z Maryją – wspomożeniem wiernych. I nastała cisza, te dwie kolumny dały światu na nowo ocalenie. Morze się uciszyło i okręt Kościoła ocalał. Inne zaś wszystkie okręty zostały rozbite w proch”.
Zamknij drzwi!
Siostry i bracia, przybywamy tu na Jasną Górę i jesteśmy tu na Mszy Świętej, bo tu są te dwie kolumny: Eucharystia, którą sprawujemy (…) i Matka Najświętsza, a obok ten który ocalił Maryję i jej dziecię, Jezusa Chrystusa – święty Michał Archanioł – pierwszy obrońca Królestwa Bożego, jak go przyzywamy w litaniach. (…)
Czym jest Eucharystia, bracia i siostry? (…) Eucharystia jest największym egzorcyzmem świata, większego nie ma. Bo Eucharystia nie tylko wspomina, ale uobecnia wszystkie owoce męki, śmierci i zmartwychwstania Chrystusa. I tak jak na Golgocie przez krew Chrystusa szatan został pokonany, tak jest pokonywany w każdej Mszy Świętej. Opuszczenie Mszy Świętej w niedzielę jest największym zwycięstwem diabła (…). Kościół uczy, że zawiniona nieobecność na Mszy Świętej w niedzielę jest grzechem śmiertelnym. To nie dlatego, że Kościół ma taki kaprys i chce zdyscyplinować swoje dzieci, ale dlatego że każda opuszczona z własnej winy Msza Święta w niedzielę jest otwarciem drzwi szatanowi. Jest dawaniem mu przyzwolenia, aby królował w moim sercu i w mojej rodzinie.
Na cztery lata przed śmiercią ojca Pio do San Giovani Rotondo przywieziono z okolic Mediolanu opętaną przez szatana dziewczynę (…). Kiedy ojciec Pio przechodził, zaczęła ona wyć, wpadła w spazmy. Szatan nie mógł wytrzymać wizerunku kapucyńskiego mistyka. Ojciec Pio pobłogosławił tylko i przeszedł dalej, ale tej nocy już nie spał. To co się działo w jego celi przechodzi ludzkie pojęcie. Jest to skrzętnie opisane, ba!, są nawet zachowane fotografie, które można dziś oglądać w muzeum (…). Współbracia usłyszeli krzyk ojca Pio – „Ratujcie mnie!” Przybiegli do jego celi, a on leżał na ziemi potłuczony, krew lała się z jego twarzy (…). Następnego dnia ojciec Pio nie był już w stanie odprawiać Mszy Świętej. Ale świadkami tego wydarzenia dzień wcześniej byli także inni księża zgromadzeni i ponieważ nie mieli władzy czynienia egzorcyzmu, bo jedynym egzorcystą w diecezji jest biskup, poszli oni do biskupa, żeby pozwolił im nad tą dziewczyną – bo ojciec Pio był niedysponowany – odprawić egzorcyzm. Biskup udzielił im takiego pozwolenia. Czterech księży modliło się nad tą dziewczyną, odprawiało egzorcyzm. I szatan krzyczał przez nią, że największym zwycięstwem jego jest to, że dzisiaj ojciec Pio nie odprawiał Mszy Świętej.
Jemu więcej do szczęścia nie potrzeba, tylko tego żeby nie była odprawiana Eucharystia. To czego najbardziej boi się diabeł to jest Msza Święta, i to co najbardziej szkodzi duszy ludzkiej to jest brak Eucharystii. Nazajutrz, gdy ojciec Pio był już na tyle sprawny, że przyszedł do ołtarza, ta dziewczyna była jeszcze w kościele. Egzorcyzm sprawowany przez księży nie zadziałał do końca i kiedy ojciec Pio wyszedł do ołtarza ta dziewczyna zbladła, zawył przez nią szatan. Po Mszy Świętej była ona ocalona, wolna przez Eucharystię, która odprawiał ojciec Pio.
Szowinistyczny szatan
Siostry i bracia, gdy zabraknie nam tej kolumny, nam ludziom wierzącym, to ateizm chrześcijański, to autonomizm moralny, to deizm współczesny pokonają nas i będzie tylko chichot diabła i zapach siarki w naszych domach, w naszej ojczyźnie i w naszych sercach. Druga kolumna, na którą wskazał papież na tym wzburzonym morzu, to Maryja. Ze wszystkich stworzeń na ziemi diabeł najbardziej boi się Matki Najświętszej. Dlaczego? Pięknie to wytłumaczył wielki jej czciciel (…) – św. Ludwik Maria Grignion de Montfort: (…) „Władzy Boga poddane jest wszystko, także Matka Najświętsza, ale władzy Maryi poddane jest wszystko, nawet Sam Bóg. Nawet Sam Bóg jest poddany Maryi dlatego, że gdy w Kanie Galilejskiej nie mieli wina, Maryja powiedziała do Jezusa – Wina nie mają! I On, Bóg, był jej posłuszny i uczynił cud. Dlatego począwszy od Matki Najświętszej, która zmiażdżyła głowę węża, zwłaszcza kobiety będą najbardziej znienawidzone przez szatana. (…) Bo nikt tak jak kobieta na wzór Matki Najświętszej nie potrafi być wrogiem szatana.
Jeden z wielkich teologów współczesnych w jednej ze swoich książek o Matce Najświętszej napisał: „Z tego powodu, że Maryja zwyciężyła, podeptała głowę wężowi, kobiety będą dziś najbardziej znienawidzone przez diabła. To on dla nich wynalazł takie rzeczy jak feminizm, źle rozumiana wolność, rozwiązłość, antymacierzyńskość. Szatan przypuścił dziś przeciwko kobiecości najgorszy atak znany kiedykolwiek od początku świata do dziś. Zbliżając się do końca czasów i czując, że zbliża się jego ostateczny upadek, podwaja wysiłki aby zaatakować swojego największego wroga – kobietę. To kobieta ma największy dostęp do Serca Jezusowego”. (…)
Siostry i bracia, czciciele świętego Michała Archanioła, teraz, gdy odbywa się peregrynacja cudownej figury wodza wojsk anielskich po naszej ziemi, może na nowo w tej ojczyźnie i na całym świecie nastać powtórne objawienie Królestwa Bożego. To zależy także od nas, od naszego umiłowania Eucharystii i od naszego umiłowania Matki Najświętszej. Stąd nasza obecność dzisiaj tutaj. Powtarzajmy więc za naszym ojcem założycielem słowa, które brzmią jak testament, przyjmijmy je na koniec do serca. W jednym ze swoich listów pisał on: „My pozostaniemy przy naszej regule i przy wszystkich wskazówkach przyjętych od św. Jana Bosko i przy naszych patronach. Postanawiamy rozszerzać cześć świętego Michała Archanioła w sposób szczególniejszy. Gdy nie będzie w jakiejś miejscowości kościoła pod jego imieniem to go założymy. Gdy nie będzie placówki wychowawczej jego imienia to jej nadamy. Żołnierzom naszym umieścimy na sztandarze świętego Michała Archanioła. Staniemy w obronie niewinnych i uciśnionych, w obronie wiary świętej w duszach ludzkich. Będzie to wielki czyn miłosierdzia dla duszy i dla ciała”. W Roku Miłosierdzia, siostry i bracia, poczujmy się do takiego czynu wezwani i zaszczyceni, że dzięki Bożej opatrzności znaleźliśmy się pod sztandarem świętego Michała Archanioła. Amen.
ks. Ryszard Andrzejewski CSMA
Fragmenty homilii wygłoszonej przez ks. Ryszarda Andrzejewskiego CSMA 02.07.2016 r. w trakcie I Pielgrzymki „Ze św. Michałem na Jasną Górę”.
Artykuł ukazał się we wrześniowo-październikowym numerze „Któż jak Bóg” 5-2016.