W jednym ze swoich kazań amerykański mówca Billy Graham przedstawił następującą historię: „Mój znajomy opowiadał mi, że pewnego razu zatrzymał się na rogu londyńskiej ulicy, aby wsłuchać się się w grę na dudach pewnego mężczyzny. Grał właśnie „Amazing grace” i jednocześnie uśmiechał się od ucha do ucha. Mój kolega zapytał go, czy może pochodzi ze Szkocji. On natomiast odpowiedział: «Nie, proszę pana. Moim domem jest niebo. Ja tylko podróżuję przez ten świat»”.
Także mnie spotkała podobna historia, gdy jadąc autobusem do mojej rodzinnej Stalowej Woli, włączyłem muzykę z albumu „Kraina Łagodności”. Zasłuchany w muzykę nagle natrafiłem na utwór Roberta Kasprzyckiego „Niebo do wynajęcia”. Wtedy też przyszło olśnienie. Dotarła do mnie prawda, że na tym świecie jestem tylko przez chwilę, a samo bycie między ludźmi bardziej przypomina podróż niż stagnację w ciepłych bamboszach przy kominku. Ludzie, którzy patrzą w niebo i tam szukają swojego celu przeżywają swoje życie świadomie i szczęśliwie. Są otwarci na Boga i innych. Szanują swoje życie i jednocześnie żyją w innym wymiarze.
Chciałbym kiedyś osiągnąć taki stan, w którym każde moje pragnienie, myśl i praca podporządkowane będą jednemu celowi. Spodziewam się bowiem, że prawdziwe życie jest dopiero przede mną – tam, gdzie mól i rdza nie niszczą i gdzie złodzieje nie włamują się i nie kradną (por. Mt 6, 20). To dopiero będzie życie! Niebo pełne tego, o czym marzę, a czego nie może dać mi świat. Niebo pełne spełnionych pragnień i tego, czego nawet nie mogę sobie wymarzyć.
Warto przeżyć życie jak krótką podróż bez biletu powrotnego. Nie ma do czego wracać w gruncie rzeczy… Niech przeminie to, co jest tylko zapowiedzią czegoś lepszego. Mam nadzieję, że na końcu tej drogi się nie zawiodę i znajdę tam, jak mówi tekst piosenki, niebo z widokiem na raj.
ks. Mateusz Szerszeń CSMA