Nowenna do bł. Bronisława Markiewicza (dzień 6)

Dzień VI Perła pokory

Nasz Zbawiciel, Jezus Chrystus posiadając całe bogactwo cnót wskazał spośród nich jednak przede wszystkim na cichość i pokorę, gdyż one w głównej mierze kształtują naszą relację z Bogiem i z ludźmi. Są one niezwykle istotne w modlitwie i życiu wewnętrznym oraz niezbędne w synowskim zaufaniu do naszego Ojca niebieskiego (KKK, 2861).

Bł. ks. Bronisław Markiewicz bardzo często powtarzał sobie i innym słowa Chrystusa Pana: „Uczcie się ode Mnie, żem cichy i pokornego serca” (Mt 11, 29), nieustannie w nich wzrastał i je rozwijał.

Heroiczny stopień pokory

Bł. Bronisław Markiewicz nie zadawalał się pierwszym i drugim stopniem pokory, ale usilnie dążył do zdobycia jej w stopniu najwyższym, heroicznym. Świadczą o tym Zapiski dotyczące życia wewnętrznego. Podczas rekolekcji w 1876 roku, postanowił: „Chcę i wybieram bardziej ubóstwo z Chrystusem ubogim, aniżeli bogactwa; zniewagi z Chrystusem pełnym zniewag, aniżeli zaszczyty; i bardziej pragnę być uważanym za niemądrego, nieużytecznego, próżnego, głupiego dla Chrystusa, aniżeli być uważanym za mądrego i roztropnego na tym świecie” (2 IX).

W 1880 roku, podczas rekolekcji, obiera sobie za wzór pokory świętych: Jana Chrzciciela, Franciszka z Asyżu, Alfonsa z Liguori, a przede wszystkim dwunastoletniego Jezusa Chrystusa, jako chłopca wśród doktorów. Zapisał wówczas: „Matko Najświętsza, wyjednaj mi łaskę, żebym nigdy nie opuścił Jezusa (…). Jezus pokorny jawi się jako chłopiec wobec doktorów, żeby ich uczyć, iż jest Chrystusem. Ja także powinienem się upokarzać, żebym owocniej mógł innych nauczać” (14 X). Podczas tych samych rekolekcji, idąc za myślą św. Franciszka z Asyżu, zapisał: „Takimi jesteśmy, jakimi Bóg nas widzi. Niech nam mało zależy na tym, czy ludzie będą nas chwalić czy ganić, ważne jest tylko to, by Bóg patrzył na nas okiem przyjaznym, a czyni tak, jeśli z miłości dla Niego chętnie cierpimy zniewagi i upokorzenia (…). Święci, doświadczając upokorzeń, pragną być jeszcze bardziej upokorzeni; cierpiąc ubóstwo, nie narzekają; jednym słowem, chcą tego, czego Pan Bóg chce, i doświadczają głębokiego pokoju serca” (15 X).

W 1910 roku, w liście do ks. Józefa Machały napisał: „A uczy nas historia, że im większe dzieło, tym większe musi przechodzić próby i przeciwieństwa. Im bardziej świat nas upokorzy, tym bardziej Bóg nas wywyższy i tym bardziej uwielbimy Boga. Droga krzyżowa jest drogą Bożą i Świętych Pańskich” (9 XII, Arch. t. I, s. 289)[1].

Co mówią o bł. Markiewiczu naoczni świadkowie

Osierocone dzieci i młodzież oraz jego bezpośredni współpracownicy na polu edukacyjnym i wychowawczym, mówią o jego nadzwyczajnej łagodności, cichości i cierpliwości, które były niewątpliwie zewnętrznym przejawem głębokiej pokory serca. Siostra Wiktoria Janusz wspomina: „Upokorzenia przyjmował z cierpliwością i mawiał, że na nie zasłużył. Pokorę traktował jako podstawę życia duchowego i zakonnego. Dużo mówił nam o pokorze w konferencjach, w rekolekcjach i w swych naukach. Mówił często: „«Pokora otwiera niebo». Kiedy przechodził, nie dawał się nigdy uprzedzić i sam pierwszy chwalił Pana Boga. To samo czynił nawet wobec dzieci, które pracowały”. 

Inny świadek, siostra Walentyna Bierońska wspomina: „Nie przywiązywał on wagi do żadnych pochwał. Zwykł był mawiać: «Dzieci, to nie my robimy, ale to Bóg robi». Nie mówił też o sobie. Ze spokojem przyjmował upokorzenia; mówił o pokorze i ją bardzo wychwalał”.

Jeszcze inny świadek, brat Władysław Białoczyński, oświadcza: „Niczego sobie nie przypisywał, tylko Bogu. Mówił, że my jedynie jesteśmy zdolni zepsuć i że o wszystko trzeba prosić Boga (…). Pokorę uważał za cnotę jedną z najważniejszych. Nazywał ją najwyższą z cnót, ponieważ pokora przynosi ze sobą łaskę Boga. Mówił, że kto posiada pokorę, będzie też posiadał inne cnoty. Chciał, żeby wszyscy członkowie Zakładu odznaczali się szczególnie tą cnotą. A jak powinna ona wyglądać, pokazywał własnym przykładem (…). Jednym z oznak pokory u niego było i to, że nie obrażał się ani na swoich, ani na obcych. Nie chował niechęci, chętnie przebaczał”[2].

Natomiast ks. Józef Machała w liście do ks. Walentego Michułki, przekazuje nam te oto słowa duchowego testamentu bł. Bronisława Markiewicza: „Zdaje mi się, że zrobiłem wszystko, o ile mogłem zrobić, to, czego Bóg wymagał – mogę już odejść (…). Kościół chce róść pokorą. Starajcie się mieć pokorę, wybierajcie miejsca najniższe – unikajcie wysokich stanowisk – nie pragnijcie wyniesienia się, z cierpliwością przyjmujcie upokorzenia. Bóg przygotowuje ludzi do największych zadań za pośrednictwem pokory” (16 II 1912)[3].

Modlitwa o kanonizację i cud uzdrowienia za przyczyną bł. Bronisława Markiewicza

Wszechmogący wieczny Boże, który czynisz ludzi narzędziem Twej niewyczerpanej dobroci, pokornie Cię prosimy o kanonizację Twojego sługi, błogosławionego Bronisława, kapłana, za jego troskę o zbawienie bliźnich, a zwłaszcza dzieci opuszczonych. Udziel nam za jego wstawiennictwem łaski (…), o którą niegodni Cię prosimy. Amen.

ks. Krzysztof Pelc CSMA


[1] Ks. H. Skoczylas CSMA, Perło pokory, mps.

[2] Tamże.

[3] Tamże.