O chwałę Króla i Pana swego (2)

Czyny Jezusa były znakami czasów mesjańskich. A jednak Żydzi ignorowali je, domagając się takiego znaku, który w ich odczuciu potwierdzałby mesjańskie posłannictwo Jezusa. Wówczas On zarzucił im, że znaków czasu nie rozpoznają, choć doskonale to potrafią wobec znaków przyrody (Mt 16, 1-4).

Jesteśmy odpowiedzialni za nierozpoznanie znaków czasu, to jest ostatecznej ingerencji zbawczej Boga.

Znak czasu drugi

19 listopada 2016 roku w Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w krakowskich Łagiewnikach Polska w 1050. rocznicę swego Chrztu uroczyście uznała Królowanie Jezusa Chrystusa. Ten Jubileuszowy Akt Przyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla i Pana Ojczyzny i Narodu wypowiedziany został na zakończenie Nadzwyczajnego Jubileuszu Miłosierdzia, który przeżywaliśmy w całym Kościele. Ogromna rzesza wiernych z całej Polski wraz z Episkopatem, Prezydentem Najjaśniejszej Rzeczypospolitej i najwyższymi władzami świeckimi wołała z wielką wiarą i miłością: „Króluj nam, Chryste!” Prosiliśmy, aby od tej chwili Chrystus królował niepodzielnie w naszych sercach, w naszych rodzinach, w naszych parafiach, w polskich szkołach i uczelniach, w środkach społecznej komunikacji, w naszych urzędach, miejscach pracy, służby i odpoczynku, w naszych miastach i wioskach, w całym Narodzie i Państwie Polskim. Jednym słowem – w tym wszystkim co Polskę stanowi. To było wielkie wołanie, na miarę tego, które wybrzmiało głosem św. Jana Paweł II na placu Zwycięstwa w Warszawie 2 czerwca 1978 roku podczas pierwszej pielgrzymki do Ojczyzny: „Niech zstąpi Duch Twój! Niech zstąpi Duch Twój! I odnowi oblicze ziemi. Tej Ziemi.”

Także następnego dnia, w uroczystość Chrystusa Króla Wszechświata, we wszystkich świątyniach naszej Ojczyzny, powtarzaliśmy po wielekroć: „Króluj nam, Chryste!” Czy było to tylko pragnienie wielu wspólnot i stowarzyszeń w Polsce uznania panowania Chrystusa i poddania się Jego Prawu? Czy raczej była to nade wszystko najwłaściwsza odpowiedź polskiego narodu na wyjątkową miłość, jaką obdarzył nas Bóg? Jezus bowiem do św. Faustyny powiedział: „Polskę szczególnie umiłowałem” (Dz. 1732). Tę Polskę, której państwowość zrodziła się przed 1050. laty, w historycznym momencie przyjęcia Chrztu przez księcia Mieszka i jego dwór. Tę Polskę, która od początku związała się tak mocno z Matką Jezusa, Bogurodzicą Dziewicą Bogiem sławioną Maryją, Królową Korony Polskiej.

Miłość Jezusa do Polski jest miłością szczególną, wyjątkową. To winno budzić zdziwienie, bo nie wiemy z jakiego powodu. Podobnie jak nie wiemy dlaczego Jezus spośród apostołów szczególnie umiłował Jana, o czym on sam dyskretnie mówi (wyrażenie „uczeń, którego miłował Jezus” stanie się odtąd jego imieniem – J 13, 23; 19, 26; 21, 20). I w ten sam sposób można powiedzieć: „Naród, który umiłował Jezus”. Czy jesteśmy lepsi niż inne narody? Z pewnością nie A mimo to, zostaliśmy szczególnie umiłowani. Tak jest i trzeba mieć tego świadomość. Jeśli zaś szczególna miłość, to zarazem szczególne świadectwo miłości. Odnosząc się do głębi myśli św. Jana Pawła II trzeba uświadomić sobie, że przez ten Akt Polska ponownie stała się w naszych czasach ziemią szczególnie odpowiedzialnego świadectwa. Także wobec wszystkich narodów – na większą chwałę Przenajświętszej Trójcy i dla zbawienia ludzi.

Jezus jest Królem Polski. Czy to rozumiemy? I czy rozumiemy jakim jest Królem? Natanael powiedział do Jezusa: „Rabbi, Ty jesteś Synem Bożym, Ty jesteś Królem Izraela!” (J 1,49). Podczas uroczystego wjazdu do Jerozolimy wielki tłum obwołał Jezusa Królem (J 12,12-15). Faryzeusze stwierdzili nawet: „świat poszedł za Nim” (J 12, 19). I cóż z tego skoro wkrótce nastąpiło odrzucenie: „Król Żydowski… w poczet złoczyńców został zaliczony” (Mk 15, 26-28). Jezus jest naszym Królem dlatego wyznaliśmy wobec nieba i ziemi, że Twego Królowania nam potrzeba. Ale trzeba zrozumieć na czym polega Jego królowanie, aby móc realizować zobowiązania płynące z Aktu.

W jednej z części Aktu wyrażamy wdzięczność Chrystusowi Królowi za niezgłębioną Miłość Jego Najświętszego Serca i za Jego wielkie Miłosierdzie okazywane nam stale. To jest najbardziej istotne: Jezus jest Królem miłości i miłosierdzia, a Jego królowanie polega na nieustannym okazywaniu swego niezgłębionego miłosierdzia wszystkim. Wszystkim to znaczy nie tylko tym, którzy w Niego uwierzyli, którzy Go wyznają wiarą Kościoła, ale i wątpiącym, sprzeciwiającym się, odrzucającym Go.

Król miłosierdzia

W swoim Dzienniczku św. Faustyna 24 razy używa słowa „król”. Przyznaje, że ujrzała Pana Jezusa jako Króla. Ale zauważa również, że spoglądał na naszą ziemię wzrokiem surowym (Dz. 1261). Wyznaje, że Jezus jest Królem chwały (Dz. 80. 1810), Królem wiecznej chwały (Dz. 1231), Królem nieśmiertelnym (Dz. 199), Królem królów (Dz. 1810), Królem miłosierdzia (Dz. 3. 371. 378). Jest jej Królem (Dz. 725. 1811), ale pragnie, by został na wieki Królem jej serca (Dz. 1811). Nie tylko jej, lecz także Królem wszystkich serc (Dz. 500). Dlatego będzie walczyć do ostatniego tchu życia o chwałę Króla i Pana swego (Dz. 450). Jest też przekonana o Jego niepojętej dobroci: „Królu mój, o nic Cię nie proszę, choć wiem, że wszystko mi dać możesz” (Dz. 1811).

A co sam Jezus mówi o sobie jako Królu? Co mówi o swoim królestwie i swoim królowaniu? Wobec swojej królewskiej godności Jezus używa tylko jednego określenia: miłosierdzie. Powtarza się ono w trzech zdaniach, jakie wypowiada do św. Faustyny. W pierwszym zdaniu, odnosząc się do przyszłości – czasu przed dniem ostatecznym, czasu paruzji Syna Człowieczego (Mt 24, 30n), mówi: „Napisz to: Nim przyjdę jako Sędzia sprawiedliwy, przychodzę wpierw jako Król miłosierdzia” (Dz. 83). Drugie zdanie jest odpowiedzią na pytanie siostry Faustyny, czy na malowanym obrazie może być ten napis: „Chrystus, Król miłosierdzia”. „Jezus mi odpowiedział: Jestem Królem Miłosierdzia, a nie mówił – „Chrystus”” (Dz. 88). W trzecim zdaniu Jezus mówi: „jako Król miłosierdzia pragnę obdarzać dusze łaskami” (Dz. 367). Kontekst trzeciej wypowiedzi jest bardzo obszerny i on pozwala zrozumieć królewskie miłosierdzie Jezusa. Przede wszystkim to miłosierdzie umiejscowione jest w Jego Sercu: „Serce moje jest przepełnione miłosierdziem.” W Sercu wypełnionym po brzegi, wręcz przelewającym się miłosierdziem nie ma teraz miejsca na sprawiedliwość. Sprawiedliwość pojawi się w nim, gdy Jezus przyjdzie jako Sędzia sprawiedliwy, jako Król sprawiedliwości (por. Hbr 1, 48), gdyż Ojciec cały sąd przekazał Synowi (J 5, 22) i przez swego Syna wypowie wówczas ostateczne słowo objawiając, że sprawiedliwość Boga zatriumfuje nad wszystkimi niesprawiedliwościami popełnionymi przez stworzenia (KKK 1040). Dalej Jezus mówi o miłosierdziu wielkim. Ono jest nieogarnione, niepojęte, niewyczerpane – jak morze, do którego często je porównywał. To krynica przepełniona miłosierdziem, z której ono nieustannie się wylewa. Nic nie ogranicza tego miłosierdzia. Nie jest ono tylko dla wybranych. Jest dla każdej duszy, ale szczególnie dla biednych grzeszników. Chcąc ukazać swoją królewską dobroć i miłosierdzie Jezus odwołuje się do obrazu ojca: „jestem dla nich Ojcem najlepszym”. Jezus wie jakim jest Ojciec: „Ja znam Ojca” (J 10, 15); „Nikt nie wie, kim jest Ojciec, tylko Syn” (Łk 10, 22). To jest Ojciec najbardziej kochający, najbardziej zatroskany, nieustannie pragnący obdarowywać swoje dziecko (por. Mt 7, 11). Jezus jest obrazem Ojca: „Ja i Ojciec jedno jesteśmy” (J 10, 30); „Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie” (J 14, 10).

Jezus Król miłosierdzia mówi o swojej dobroci, o tylu dowodach miłości, o rozdartym włócznią Sercu, z którego wypłynęła krew i woda. Wskazuje na żywą obecność wśród nas w tabernakulum. A wszystko po to, by dusze zrozumiały miłość Jego Serca, by oddały się całkowicie Jego miłości, by przychodziły do Niego po łaski (Dz. 367).

Królestwo Jezusa

Podczas przesłuchania Jezus jest pytany przez Piłata, czy jest królem żydowskim. Nie odrzuca przypisanego Mu tytułu, ale wyjaśnia że Jego królestwo nie jest z tego świata (J 18, 36), nie ma wymiaru doczesnego. Do św. Faustyny natomiast powie: „Królestwo Moje na ziemi jest – życie Moje w duszy ludzkiej” (Dz. 1784). Takie życie jest tam, gdzie wola człowieka poddana jest woli Bożej. W duszy, która bez zastrzeżeń oddaje się Bogu, rozwija się bujne życie. Jezus mówi, że w takiej duszy, która żyje wyłącznie miłością Moją, króluje jak w niebie (Dz. 1489). Jeśli takich dusz będzie wiele zmieni się oblicze tej ziemi.

Ze szczególną pokorą, ale i ze szczególnym przekonaniem trzeba pochylić się nad treścią Aktu. Trzeba wczytać się w to, co Król miłosierdzia ma nam dziś do powiedzenia, aby właśnie tu, na tej wybranej ziemi, i na tym szlaku tak bardzo naznaczonym Bożą miłością i miłosierdziem dawać świadectwo. To jest nasza misja, na którą wskazywał w sanktuarium Miłosierdzia Bożego w krakowskich Łagiewnikach św. Jan Paweł II, wyrażając pragnienie, aby orędzie o miłosiernej miłości Boga, które zostało tutaj ogłoszone za pośrednictwem św. Faustyny, dotarło do wszystkich mieszkańców ziemi i napełniało ich serca nadzieją. I dodał: „Niech to przesłanie rozchodzi się z tego miejsca na całą naszą umiłowaną Ojczyznę i na cały świat. Niech się spełnia zobowiązująca obietnica Pana Jezusa, że stąd ma wyjść „iskra, która przygotuje świat na ostateczne Jego przyjście””. Jakżeż ogromne z tego rodzą się zadania i zobowiązania. A zarazem jakież ogromne trudności i przeciwności, których nie sposób nie zauważyć, nie odczuć, nie ubolewać. Ileż sytuacji, w których zagrożenie ze strony złego ducha nasila się i w znaczący sposób szkodzi dziełu Bożemu, uniemożliwia wręcz uporządkowanie całego naszego życia osobistego, rodzinnego i narodowego według Prawa Bożego.

Jezus mówi i zapewnia: „Polskę szczególnie umiłowałem, a jeśli posłuszna będzie woli mojej, wywyższę ja w potędze i świętości” (Dz. 1732). W czym dziś wyraża się to posłuszeństwo? Przyrzekamy bronić Twej świętej czci, głosić Twą królewską chwałę. Przyrzekamy pełnić Twoją wolę i strzec prawości naszych sumień. Przyrzekamy troszczyć się o świętość naszych rodzin i chrześcijańskie wychowanie dzieci. Przyrzekamy budować Twoje królestwo i bronić go w naszym narodzie. Przyrzekamy czynnie angażować się w życie Kościoła i strzec jego praw.

To wszystko nie jest takie proste i łatwe. A bez wielkiej pracy oraz pomocy łaski Bożej będzie wręcz niemożliwe. To wszystko domaga się obecności i pomocy św. Michała Archanioła. Dlatego pojawia się on w tylu różnych zakątkach naszej Ojczyzny i swoim światłem oświeca nas, swoimi skrzydłami ochrania nas, swoim mieczem broni nas, swoją potęgą umacnia nas, swoją miłością rozpala nas, razem ze świętymi archaniołami Gabrielem i Rafałem oraz ze wszystkimi aniołami wspomaga nas. On jest tak potężny w działaniu. Dostrzegamy to w posłannictwie i wyjątkowej roli św. Faustyny w zbawczym dziele Chrystusa. Z tą świadomością przeżywajmy każdą archanielską peregrynację. To jest czas mocy i łaski. Anioł Pana dodaje nam odwagi. A z odwagą idzie w parze wiara w zwycięstwo. Nie lękaj się. Któż jako Bóg!

ks. Karol Dąbrowski CSMA

Artykuł ukazał się w archiwalnym numerze Któż jak Bóg 3/2017. Zapraszamy do lektury!