O Michale, niebieski starosto! (2)

Badania nad kultami świętych w Polsce są jak dotąd wciąż słabo rozwinięte. Dotyczy to także kultu św. Michała Archanioła, szczególnie w pierwszych wiekach istnienia młodego państwa polskiego, które od roku 966 weszło do grona narodów chrześcijańskich Europy.

Ukazał się mąż w śnieżnej szacie – św. Michał wspomaga w walce

Rycerstwo polskie, uznające w Michale Archaniele swojego patrona, wiele razy doświadczało nadzwyczajnej, cudownej pomocy w walkach z wrogami Ojczyzny i Kościoła. Najstarsza wzmianka o objawieniu św. Michała i jego pomocy dla walczących o słuszną sprawę rycerzy pochodzi ze słynnego dzieła Jana Długosza Annales seu cronicae incliti Regni Poloniae (Roczniki, czyli kroniki sławnego Królestwa Polskiego). Wydarzenie to miało miejsce w miejscowości Pobiedziska pod Poznaniem w roku 1041.

Był to okres dramatycznych wydarzeń dla raczkującego państwa i Kościoła. Chrzest Polski, który miał miejsce w 966 roku, był ważnym, ale ledwie pierwszym krokiem na drodze wprowadzania wiary chrześcijańskiej. Wyplenienie pogaństwa i nawyków związanych z dawną obrzędowością wymagało czasu. Spotykało się to z oporem ze strony ludności i zamieszkami, aż w 1038 r. doszło do powstania, w które włączyli się możnowładcy. Niejaki Masław (Miecław), możnowładca mazowiecki, ogłosił się księciem i stanął na czele tzw. reakcji pogańskiej. Los młodego państwa zawisł na włosku. Kraj zaczął pogrążać się w chaosie.

Masław, pragnąc zdobyć królewską koronę, musiał pokonać króla Kazimierza Odnowiciela. Zebrawszy wielu żołnierzy, zorganizował wyprawę z Mazowsza na Wielkopolskę. W pobliżu Poznania doszło do konfrontacji jego sił z wojskiem królewskim, które było około cztery razy mniej liczne[1]. W noc przed bitwą król odczuwał wielką trwogę. Jednak, jak podaje kronikarz Jan Długosz: „Bóg litościwy użyczył mu swojej łaski i pomocy, chwiejącego się nie opuścił w niebezpieczeństwie, pokrzepił widzeniem anielskim i zasilił przysłaną z nieba pociechą”. We śnie Kazimierz usłyszał: „Wstań, wstań synu! mówię, a otrząsnąwszy się z wszelkiej obawy, uderz na nieprzyjaciół, albowiem przeciw ich mnogości otrzymasz pomoc z nieba i najświetniejsze odniesiesz zwycięstwo”[2].

Król opowiedział o tym swojemu wojsku, rozpalając jego serca do walki z przeważającymi siłami wroga. Kiedy Kazimierz z wojami uderzył na przeciwnika, „ukazał się mąż w śnieżnej szacie, siedzący na białym koniu i białą w ręku chorągiew trzymający, który unosząc się w powietrzu, dopóki walka trwała, nie przestawał zachęcać ich do boju”. W niebiańskim wojowniku rozpoznano św. Michała Archanioła. Mimo przeważających sił pogańskiego wojska, polscy rycerze wspomagani anielską pomocą odnieśli zwycięstwo. Był to też symboliczny koniec reakcji pogańskiej. Aby upamiętnić ten tryumf, miejscowość, pod którą rozegrała się bitwa, otrzymała nazwę Pobiedziska, od słowiańskiego słowa pabieda – „zwycięstwo”.

„Mąż w śnieżnej szacie” pojawiał się tam, gdzie polskim wojskom groziło największe niebezpieczeństwo. W 60 lat po opisanych wyżej wydarzeniach św. Michał wspomógł księcia Bolesława Krzywoustego w walce z Pomorzanami. W Kruszwicy, na wieży św. Wita, ukazał się „wojsku polskiemu młodzieniec ślicznej urody, oświecający cudowną jasnością nie tylko miasto, ale i całą okolicę”. Kiedy tylko obóz ruszył, ów młodzieniec zeskoczył w wieży i szedł na czele wojska prowadząc je „prostą drogą ku Nakłu, do którego zbliżywszy się, jabłko złote, które widziano w jego ręku, rzucił na miasto i zniknął”[3]. Król Bolesław przyjął ten znak, jako pewnik zwycięstwa. Chcąc oszczędzić przelewu krwi zawarto rozejm, który jednak został zerwany niespodziewanym atakiem przeciwnika w dniu św. Wawrzyńca. W odpowiedzi na to wojsko polskie starło w proch nieprzyjaciela, a całe Pomorze, przejęte strachem, na zawsze wyrzekło się pogaństwa.

Sen księcia Leszka

Według starej legendy fundatorem lubelskiej fary, dedykowanej św. Michałowi Archaniołowi, był poprzednik Władysława Łokietka, Leszek Czarny. W 1282 roku, gdy Jaćwingowie, lud pruski znad Wielkich Jezior Mazurskich, napadli na rubieże jego księstwa niszcząc i łupiąc duże połacie ziemi sandomierskiej, do której należał także Lublin, rozgniewany książę wyruszył z wojskiem zgromadzonym w Krakowie, by przegnać rabusiów. Strudzony długą pogonią, dotarł do obróconego w perzynę Lublina. Zrezygnowany bezowocnością pościgu, postanowił tu dni kilka odpocząć i powrócić do Krakowa. Ponieważ wszystkie domy były spalone, książę musiał odpoczywać pod starym dębem rosnącym na wzgórzu.

Ledwie usiadł na ziemi, a ogarnęła go niczym nieprzeparta senność. Gdy spał, ukazał się mu dowódca wojska niebieskiego Archanioł Michał, który podał mu miecz i rozkazał, by nie przerywał rozpoczętej pogoni, bo czeka go chwała wielkiego zwycięstwa. Książę po przebudzeniu się natychmiast zebrał swoje wojsko, a uzupełniwszy je okolicznym rycerstwem i mieszkańcami Lublina, którym w lasach udało się nawałę przeczekać, spiesznie wyruszył za wrogiem tak, jak mu archanioł był we śnie przykazał.

Po kilku dniach pogoń dopadła Jaćwingów uchodzących z łupami, i tak, jak to Archanioł przepowiedział, zostało odniesione walne nad nimi zwycięstwo. Na jego pamiątkę książę kazał zbudować w miejscu cudownego snu świątynię pod wezwaniem św. Michała Archanioła[4]. Dąb, pod którym odpoczywał, ścięto wysoko, a na jego pniu usadowiono mensę głównego ołtarza. Przy rozbiórce kościoła podobno stwierdzono istnienie tego pnia. Legenda wskazuje na wczesne korzenie gotyckiego kościoła, wybudowanego tam zapewne w XIV w. Nie jest jednak wykluczone, że na tym samym miejscu mogła stać jeszcze wcześniejsza drewniana budowla, poświęcona św. Michałowi Archaniołowi.

Pielgrzymka na Mont Saint-Michel

Mont Saint-Michel, czyli Wzgórze Świętego Michała, położone we francuskiej Normandii, oddalone jest o blisko 2 km od stałego lądu. Przed wiekami druidzi czcili w tym miejscu boga słońce. Wzgórze to za czasów bytności Celtów nazywane było cmentarnym, istniał tam bowiem cmentarz. Viktor Hugo, czołowy przedstawiciel francuskiego romantyzmu, pisał, że Mont Saint Michel jest „cudowną piramidą, która raz włada piaszczystą pustynią jak Cheops, raz morzem jak skały Teneryfy”. Na szczycie wzgórza wznosi się imponujący klasztor z kamienia – perła średniowiecznej architektury.

Historia tego sanktuarium św. Michała Archanioła rozpoczyna się w roku 709, kiedy to według legendy biskupowi AvranchesAubertowi, objawił się św. Michał Archanioł, prosząc o zbudowanie kościoła na skale. Biskup powątpiewał w wiarygodność tej wizji, dlatego Boży wysłannik objawił się mu jeszcze dwa razy. Za trzecim razem św. Michał dotknął palcem biskupiej głowy wypalając w niej dziurę, ale pozostawił przyszłego świętego przy życiu. Naruszona przez Archanioła (posiadająca wgłębienie) czaszka św. Auberta przechowywana jest po dziś dzień w bazylice pw. św. Gerwazego w Avranches. Krótko po tym wydarzeniu biskup Aubert ufundował nie tylko kościół, lecz kazał także wyżłobić pod nim grotę na wzór tej z Gargano. W X wieku w miejscu tym osiedlili się benedyktyni, sprowadzeni z Monte Cassino, którzy rozbudowali sanktuarium, przystosowując je dla ruchu pielgrzymkowego. Od wieków średnich Mont Saint-Michel cieszyło się wielką popularnością wśród pielgrzymów, przybywających do tego miejsca szczególnie z Anglii, Belgii, Hiszpanii i Portugalii, tym bardziej, że wzgórze znajdowało się na trasie pielgrzymek idących do grobu św. Jakuba w Santiago de Compostela.

W źródłach polskich o ruchu pielgrzymkowym z okresu średniowiecza znajdujemy jedynie bardzo fragmentaryczne i ułamkowe wiadomości, związany był on jednak z nawiedzaniem przede wszystkim Ziemi Świętej, a w Polsce od XV wieku organizowane były pielgrzymki na Jasną Górę. Stąd też niezwykle dla nas interesującą wiado­mość podaje kronikarz Jan Długosz (1415-1480) w swej historii Polski na zakończenie opisu wydarzeń, mających miejsce w 1457 roku. Chodzi tu o masową pielgrzymkę chłopców, jaka w tym właśnie roku wyruszyć miała na Mont Saint-Michel, i to mimo oporu rodziców, oba­wiających się tak odległej i uciążliwej drogi[5]. Skoro więc Długosz uznaje, że ta wy­prawa młodzieżowa, jest godną zapisania w annałach Królestwa Polskiego, to ów zapis może stanowić wyjątkowo cenne potwierdzenie stałej, przynaj­mniej w połowie XV wieku, praktyki pielgrzymek z Polski do tego nadmorskiego sanktuarium św. Michała w północnej Francji[6].

Na terenie Polski, w Gdańsku, znaleziono jak dotąd dwa znaki pielgrzymie, które możemy wiązać z pielgrzymkami z Polski do sanktuarium Mont Saint-Michel. Pierwszy z nich to fragmentarycznie zachowana figurka świętego (Michała lub Jerzego), odzianego w zbroję, który stojąc przy wieży trzyma ukośnie do tułowia włócznię. Artefakt ten odnaleziony został w trakcie wykopalisk przy ul. Jaglanej na Wyspie Spichrzów i jest datowany na XV–XVI w[7].

***

Mówiąc o kulcie św. Michała na terytorium dawnej Polski trzeba jeszcze by wspomnieć o kulcie występującym na wschodnich obszarach Rzeczpospolitej, czyli ziemiach pod­legających wpływom ruskim i Cerkwi greckiej, gdzie był on szczególnie rozpowszechniony. Była to prosta konsekwencja faktu, że św. Michał Archanioł uznany został we wczesnym średnio­wieczu za patrona Rusi Kijowskiej. Ale to już temat na następną opowieść…

ks. Krzysztof Pelc CSMA


[1] Anielskim Szlakiem: Pobiedziska w: www.krolowa.pl.

[2] J. Długosz, Roczniki, Rok 1043, s. 255.

[3] J. Długosz, dz. cyt. Rok Pański 1113, s. 454.

[4] J. Zięba, Wspaniały dar króla i inne lubelskie opowieści, Lublin 1996, s. 31-32.

[5] Zapis tekstu u Długosza: „Puerorum ingens turba, de diversis regionibus coadunata, et Spiritu sancto, ut praesumebatur, instructa, peregrinationem longam, ad Sanctum Michaelem, magno zelo, ad mare Britanicum, laborioso conatu, in sexu utroque arripuit. Et licet parentes illos in aedibus thalamisque, ne ad illam proficiscerentur, detinendo, concluderent: omnium tamen obliti, per fenestras, foramina et cancellos deorsum se praecipitabant, et invitis parentibus pergebant. Quod apud plerosque fuit horrtidum et prodigii loco, et qui verebantur illos malo agitari spiritu, et ad peregrinationem insolitam, nunquam alias vulgatam, statum tenerum et fragilem, per quietem visionibus quibusdam illis apparentibus, impelli. Commotio tamen illa pauco duravit tempore”, Ioannis Dlugossii Annales seu Cronicae incliti Regni Poloniae, Lib. XII, s.294.

[6] J. Kłoczowski, Kult św. Michała Archanioła w Polsce średniowiecznej, Zeszyty Naukowe KUL, 14(1971), z. 4, s. 27.

[7] Henryk Paner, Gdańsk na pielgrzymkowych szlakach średniowiecznej Europy, s. 214.

Artykuł ukazał się w dwumiesięczniku „Któż jak Bóg” (1/2023). Zachęcamy do lektury!