Księga Sędziów opowiada dzieje Izraela od śmierci Jozuego aż do czasu ustanowienia monarchii (od ok. 1220 roku do ok. 1050 roku przed Chrystusem). Izraelici w tym okresie – trwającym ok. 200 lat – przechodzą powolny i trudny czas osadnictwa w Kanaanie. Żyjąc obok ludności tubylczej, szybko zaczynają ulegać pokusom, które zapowiedział już wcześniej Mojżesz: odurzeniu dobrobytem, poczuciu samowystarczalności, zapomnieniu o Bogu i skłanianiu się ku bóstwom pogańskim (por. Pwt 8, 12-14).
Izraelici doświadczają też jednak nowych form ucisku. Wówczas powracają do Boga i błagają o wybawienie. Bóg zaś wzrusza się wołaniem ludu, słucha jego skarg i powołuje mu wybawicieli.
Pod pręgierzem Madianitów i Amalekitów
Opowiadania o samych sędziach rozpoczynają się w Sdz 3, 7 i kończą w 16, 31. Debora otwiera galerię tak zwanych „sędziów większych”, wybieranych przez Boga na okoliczność szczególnych wydarzeń i w momencie wielkich niebezpieczeństw. Należy do nich również Gedeon (6, 1-8. 35), który pojawia się w warunkach zagrożenia ze strony Madianitów – ludu od dawna wrogo nastawionego do Izraela, mimo że z niego właśnie wziął sobie żonę Mojżesz (por. Wj 3, 1). Madianici nękali Izraelitów, napadając na nich znienacka i dokonując okrutnych rzezi.
Jak zwykle autor natchniony rozpatruje tę sytuacje na tle religijnym. Czytamy zaraz na wstępie: „Izraelici [znów] czynili to, co złe w oczach Pana, i Pan wydał ich na siedem lat w ręce Madianitów. A ręka Madianitów uciskała Izraela, tak że przed Madianitami Izraelici kopali sobie w górach schronienia, jaskinie i miejsca obronne. Zdarzało się, że ledwie Izraelici co zasiali, przychodzili Madianici i Amalekici oraz lud ze wschodu słońca i napadali na nich” (Sdz 6, 1-3). Krótko mówiąc, bandy Madianitów, Amalekitów i ludu ze wschodu zabierały im dobytek i niszczyły uprawy, po czym bezkarnie umykały na swych wielbłądach. Izraelici zastraszeni tymi budzącymi przerażenie zwierzętami uciekali w popłochu. W taki oto sposób „Madianici wtrącili (…) Izraela w wielką nędzę. Poczęli zatem Izraelici wołać do Pana” (w. 6) i Pan ich wysłuchał.
W tym punkcie rozpoczyna się opowieść o Gedeonie z Ofry, miejscowości położonej na południe od góry Tabor i na zachód od Sychem. Powołanie Gedeona i czas jego działalności przypada na ok. 1200 rok przed narodzeniem Chrystusa. O jego powołaniu mówią dwie różne tradycje. Pierwsza z nich, starsza (6, 11-24), jest dla nas szczególnie ważna, gdyż wiąże się z objawieniem Anioła Pańskiego, a druga, młodsza (6, 25-32), pełni również istotną rolę, gdyż uzupełnia pierwszą.
Objawienie się Anioła Pańskiego
Pierwsza, starsza tradycja, mówi nam jak Gedeon, wierny czciciel Jahwe, Boga Izraela, został przez Niego wybrany, aby wybawił Izraelitów z rąk Madianitów i Amalekitów.Otóż gdy pewnego dnia Gedeon młócił zboże, które miało być ukryte przed Madianitami, ukazał mu się male’ak JHWH, „Anioł Pański”. Spotkaniu temu towarzyszy kilka czynności Anioła Pańskiego i szereg rozmów pomiędzy nim a Gedeonem.
Pojawienie się Anioła Pańskiego ma charakter wprost sielankowy. Pojawia się on jako podróżnik, który niczym zwykły śmiertelnik, zmęczony podróżą, siada dla odpoczynku pod terebintem w Ofra, w domu rodzinnym Gedeona. Terebint to stosunkowo nieduże drzewo, około 5-metrowej wysokości, lecz bardzo cenione w krajach śródziemnomorskich jako źródło cienia, gdyż posiada liczne i rozłożyste gałęzie. Te dwie czynności są oddane dwoma bardzo prostymi słowami: wajjābō’, „przybył”, „przyszedł” (w. 11a) i wajjēšeb, „usiadł”, „zatrzymał się”, „spoczął”(w. 11b), które żadną miarą nie wskazują na przybycie niebiańskiego gościa.
Dopiero gdy niebiański gość usiadł i Gedeon go zauważył, wówczas Anioł Pański dał mu się poznać. Jest to oddane hebrajskim czasownikiem: wajjērā’, „ukazał się”, „dał się zauważyć”, „dał się widzieć” (w. 12a). Anioł Pański najpierw pozdrawia Gedeona zaszczytnym tytułem oraz zapewnia go: „Pan jest z tobą, dzielny wojowniku!” (w. 12b), po czym Gedeon poddaje w wątpliwość opiekę Pana nad Izraelem. Porównuje on czasy ucisku Izraelitów z rąk Madianitów z dawnymi dziejami Izraela, zwłaszcza z wędrówką przez pustynię, kiedy obecność Boga wśród Jego ludu była łatwiej zauważalna (w. 13). W odpowiedzi Pan powołuje Gedeona do misji wybawienia od madianickiego zagrożenia, mówiąc: „Idź z tą siłą, jaką posiadasz, i wybaw Izraela z ręki Madianitów. Czyż nie Ja ciebie posyłam?” (w. 14). Występuje tu zjawisko, o którym mówi Gerhard von Rad, że niekiedy trudno jest ustalić różnicę pomiędzy male’ak JHWH i samym Jahwe, bowiem tym kimś kto mówi lub działa jest ta sama osoba (por. G. von Rad, Aggelos, TDNT, Grand Rapids 1964, t. I, s. 77).
Wątpliwości Gedeona
Kiedy Jahwe, Bóg Izraela, powierza Gedeonowi powołanie na wybawiciela Izraela z rąk Madianitów, on wymawia się od tej misji, mówiąc: „Wybacz, Panie mój! Jakże wybawię Izraela? Ród mój jest najbiedniejszy w pokoleniu Manassesa, a ja jestem ostatni w domu mego ojca” (w. 15). Wówczas „Pan mu odpowiedział: «Ponieważ Ja będę z tobą, pobijesz Madianitów, jakby to był jeden mąż»” (w. 16).
Z łatwością odnajdujemy tu pewien schemat, jaki pojawił się już w narracji o powołaniu Mojżesza. On także wymawiał się swoją słabością, mówiąc: „Kimże jestem, bym miał iść do faraona i wyprowadzić Izraelitów z Egiptu?” (Wj 3, 11). Bóg jednak obiecuje Mojżeszowi znak opieki i pewności, związany z przyszłym wyzwoleniem i z górą Synaj, mówiąc: „Ja będę z tobą. Znakiem zaś dla ciebie, że Ja cię posłałem, będzie to, iż po wyprowadzeniu tego ludu z Egiptu oddacie cześć Bogu na tej górze” (Wj 3, 12).
Bóg stawia na świeczniku „tego, kto jest mniejszy”, opowiada się za maluczkim, za słabym, za tym, który z racji społecznych lub ekonomicznych w ogóle się nie liczy. Najbardziej wymowny jest tu przypadek Dawida, którego Bóg wybiera spośród kilku synów Jessego i poucza proroka Samuela: „Nie zważaj ani na jego wygląd, ani na wysoki wzrost (…), nie tak bowiem, jak człowiek widzi, [widzi Bóg], bo człowiek widzi to, co dostępne dla oczu, Pan widzi serce” (1 Sm 16, 7).
Gedeon żąda od Boga znaku
Bóg, który widzi serce człowieka, wybrał sobie teraz Gedeona do spełnienia ważnej i trudnej misji. Bóg doskonale wie, że człowiek zawsze znajduje się poniżej poziomu zadań, jakie mu On wyznacza, toteż chętnie odpowiada na prośbę Gedeona, który domaga się upewniającego znaku. O jaki znak tu chodzi? O znak natury kultycznej: bóstwo objawiające się ma obowiązek skonsumować „ofiarę”, która jest mu przyniesiona. Gedeon oddalił się więc i przygotował koźlę ze stada, a z jednej efy mąki upiekł przaśne chleby. To wszystko włożył do kosza, a polewkę do garnuszka i przyniósłszy Bogu pod terebint, ofiarował. Wówczas Anioł Pański (niektóre kodeksy mają tutaj: male’ak hā’ělōhîm, „Anioł Boży”) rzekł do niego (w. 20a): „Weź mięso i chleby przaśne, połóż je na tej skale, a polewkę rozlej” (w. 20b). Po wykonaniu powyższego polecenia przez Gedeona, Anioł Pański przystępuje do pewnego rytu, który składał się z trzech czynności. Najpierw: wajjišelah, „wyciąga” koniec laski, którą trzymał w swym ręku. Następnie: wajjigga‛, „dotyka” nią mięsa i chlebów przaśnych. A wreszcie: watta‛al, „wyprowadza”, „wydobywa” ze skały ogień, który strawił mięso i przaśne chleby. Anioł Pański wyprowadził ze skały ogień, który tō’akal, dosł. „zjadł”, „skonsumował” złożoną mu ofiarę. Z podobnym zjawiskiem spotykamy się w Pierwszej Księdze Królewskiej, gdzie czytamy, że „spadł ogień od Pana i strawił żertwę i drwa oraz kamienie i muł, jak i też pochłonął wodę z rowu” (1 Krl 18, 38). Był to dla ludzi wymowny znak, że to nie Baal, bóg burzy i ognia jest prawdziwym bogiem, ale Jahwe, Bóg Izraela.
Gdy Anioł Pański dokonał powyższych czynności, mógł spokojnie odejść, gdyż Gedeon nie miał już więcej wątpliwości co do tożsamości posłańca. Tak jak przedtem Anioł Pański pojawił się niespodziewanie, tak teraz niespodziewanie zniknął. Gedeon przeraził się, gdyż „widział Anioła Pańskiego twarzą w twarz” (w. 22b), a to oznaczało, że będzie musiał natychmiast umrzeć. Lecz oto ma miejsce kolejna nadprzyrodzona interwencja: „Rzekł do niego Pan: «Pokój z tobą! Nie bój się niczego! Nie umrzesz!». Gedeon zbudował w tamtym miejscu ołtarz dla Pana i nazwał go JHWH šālôm, „Pan-Pokój”. Ołtarz ten jeszcze dzisiaj znajduje się w Ofra, [posiadłości] Abiezera(w. 23-24).
Druga tradycja powołania Gedeona
Druga, młodsza tradycja, została tak umieszczona w Księdze Sędziów, że wygląda jakby była kontynuacją sceny objawienia Anioła Pańskiego i nadania Gedeonowi misji wybawienia Izraelitów z ręki Madianitów i Amalakitów (6, 25-32). Zaczyna się ona od słów: „Tej samej nocy Pan rzekł do niego: «(…) zburzysz ołtarz Baala, własność twego ojca, oraz zetniesz aszerę, która jest obok»” (w. 25). Wprowadzona tutaj formuła „tej samej nocy” podkreśla nie tylko ciągłość wydarzeń, lecz także szybkie ich następstwo.
O czym mówi ta tradycja? Czego ona dotyczy? Mówi o synkretyzmie jaki panował pośród Izraelitów. Joasz, ojciec Gedeona, zbudował w Ofra ołtarz dla Baala. Obok ołtarza wzniósł zaś wysoki drewniany pal, na którym wyrzeźbiony był wizerunek Aszery, otyłej bogini płodności. Mimo to Joasz nadal czcił imię Jahwe, Boga Izraela; tylko w czasie siewu zanosił prośby do Baala i Aszery. Wielu w Izraelu czyniło podobnie.
Gedeon, zgodnie z nakazem Pana, wraz ze swoją służbą zniszczył ołtarz Baala w Ofra, a zbudował nowy dla Jahwe, Boga Izraela, na którym złożył ofiarę całopalną z cielca. Drewnem, którego użyto do spalenia ofiary, był słup z wizerunkiem Aszery. Jej twarz zamieniła się w popiół.
Rano mieszkańcy miasta oburzeni zniszczeniem ołtarza i Aszery postanowili zabić Gedeona, gdyż stwierdzili, że to on dokonał tego czynu. W obronie Gedeona stanął jego ojciec, przekonując żądnych krwi współmieszkańców, że Baal powinien sam wystąpić w swojej obronie. Odważny czyn Gedeona pozwolił jego ojcu odkryć niemoc Baala, który zamiast bronić swoich wiernych, sam musi być przez nich broniony. To przecież Bóg ma zbawiać człowieka, a nie człowiek Boga. Stąd należy wnioskować, że Baal nie jest żadnym bogiem. Od tego dnia nazywano Gedeona „Jerubbaal”, mówiąc: «Niech Baal z nim walczy, bo zburzył jego ołtarz»” (6, 32b). Istnieje godne uwagi podobieństwo między tym epizodem, a walką Eliasza z prorokami Baala na górze Karmel (por. 1 Krl 18, 26-29). Tam również Baal nie odpowiada na wyzwanie Pana, co dowodzi, że nie jest on żywym i prawdziwym bogiem.
Śmiały czyn Gedeona pozwolił Izraelitom zrozumieć, że panujący wśród nich synkretyzm stanowi główną przyczyną nieszczęść, jakie na nich spadają. Ponadto uzmysłowił im konieczność usunięcia tego zła spośród Izraela, tak jak niegdyś usunięto złotego cielca (Wj 32) oraz bałwochwalczy kult w Baal-Peor (Lb 25).
Niebezpieczeństwo ze strony bożków
Wszystkie epoki i każdy zakątek na ziemi ma swoich Baalów i Aszery. Jakie Baale i Aszery pojawiły się w naszej epoce i w naszym środowisku? Jest ich mnóstwo. Bowiem wszystko, co zajmuje miejsce Boga w naszym sercu i życiu jest w istocie bożkiem. Bogu, naszemu Stwórcy, należy się pod każdym względem i w każdej sytuacji pierwsze miejsce. „Kiedy Bóg jest na pierwszym miejscu – mawiał św. Augustyn – wszystko jest na swoim miejscu”. Czytając Apokalipsę św. Jana natrafiamy na różne potwory i bestie. Ktoś zauważył że one wciąż żyją i działają. Dały o sobie znać szczególnie w minionym stuleciu. Chodzi tu o nazizm, komunizm, liberalizm i globalizm. „Pożarły” one miliony ofiar i wycisnęły morze łez.
Ponad sto lat temu bł. ks. Bronisław Markiewicz napisał: „Żyjemy w czasach nadzwyczaj smutnych. Jeszcze nigdy moce piekielne nie występowały z taką zaciekłością, zuchwalstwem i przebiegłością przeciw Panu Bogu i Jego Kościołowi, jak właśnie obecnie. (…) Tajne stowarzyszenia (tzn. masoneria) opasały całą kulę ziemską i wcisnęły się na najwyższe i najbardziej wpływowe stanowiska, aby wywrócić ołtarze i trony” [por. Powściągliwość i Praca, 5 (1901), s. 47]. Dzisiaj zakres ich działania jest o wiele większy i groźniejszy niż w czasach bł. ks. Bronisława Markiewicza, gdyż mają do swojej dyspozycji mnóstwo środków masowego przekazu. Swoim działaniem odwodzą ludzi od Boga, od praktyk religijnych i od życia według Bożych przykazań.
Bł. ks. Bronisław Markiewicz mówiąc o rozbiorach Polski powiedział, że było to wielkie zło, które spadło na naszą Ojczyznę, lecz podkreślał, że jeszcze większym złem jest deprawowanie ludzi, bo to im odbiera Boga i niszczy ich człowieczeństwo. Kard. Joseph Ratzinger, późniejszy papież Benedykt XVI, ostrzega, że kiedy „odmawia się Bogu możliwości wejścia we wszystkie aspekty ludzkiego życia, równocześnie skazuje się człowieka na samotność. Człowiek staje się już tylko wyizolowaną jednostką bez pochodzenia i bez przeznaczenia. Zostaje zmuszony do tułaczki po świecie jak barbarzyński koczownik, niewiedzący o tym, że jest synem i dziedzicem Ojca, który stworzył go z miłości i powołuje, by dzielił z Nim wieczne szczęście” (por. Communio, XXII-1, styczeń-luty 1997). I to jest największe zło, jakie może spotkać człowieka, gdy rozmija się on ze swoim fundamentalnym Bożym przeznaczeniem (por. Ef 1, 4-5).
Bóg powołuje nowych Gedeonów – wielkich świętych – by pomogli ludziom wyzwolić się od bożków i zwrócić całym sercem ku Bogu. Zwłaszcza w trudnych czasach.
***
Aniele Pański, tak wielu różnych bożków pojawia się na drodze życia współczesnych ludzi. Często przybierają one pozór dobra i prawdy, by tym łatwiej przywieść swoje ofiary do upadku. Daj nam światło i mądrość rozeznania oraz silną wolę trwania przy Bogu, naszym Stwórcy i Panu. Amen.
ks. Henryk Skoczylas CSMA
Artykuł ukazał się w dwumiesięczniku „Któż jak Bóg” nr 1/2021 roku. Zachęcamy do lektury!