Ocaleni z zarazy

Gdy pojawi się na świecie jaka choroba zaraźliwa, wtedy wszystkie czynniki społeczne wytężają swoje siły, aby się jej pozbyć jak najrychlej, to jest: władze państwowe, krajowe, gminne, wojsko, ciała prawodawcze i naukowe, księża, zakony, towarzystwa prywatne, ludzie uczeni i nieuczeni, ogółem wszyscy mający rozum zdrowy, a serce tkliwe na cierpienia bliźniego…” (Przewodnik dla wychowawców młodzieży opuszczonej oraz wskazówki do rozwiązania kwestyi socjalnej, tom II, s. 93).

Te słowa bł. ks. Bronisława Markiewicza napisane ponad 100 lat temu doskonale przystają do realiów dzisiejszego świata. Jaką „zarazę” miał na myśli Błogosławiony, przyrównując ją do choroby zakaźnej? Ks. Markiewicz jasno wskazuje: „Taką chorobą zaraźliwą a niebezpieczną jest alkoholizm, czyli niewłaściwe używanie wódki, likierów, piwa, wina i tym podobnych trunków upajających. Jest to choroba obyczajowa, fizyczna i społeczna. Spustoszenie, jakie ona wyrządza, jest większe i donioślejsze, aniżeli spustoszenie, jakie sprowadza cholera, dżuma itp. zarazy” (tamże).

Chciałoby się powiedzieć, że dziś ten problem nie jest już aż tak poważny. Nic bardziej mylnego! Być może jest mniej widoczny, bardziej ukrywany, wstydliwy, ale jak najbardziej aktualny. Oczywiście nie każdy spożywający alkohol jest alkoholikiem, ale każdy pijący jest „na dobrej drodze” do alkoholizmu. Według badań przeprowadzonych przez CBOS w 2010 roku 30% procent kobiet i 16% mężczyzn deklarowało całkowitą abstynencję. W 2019 roku liczba osób niepijących w ogóle spadła do 21% wśród kobiet i 10% wśród mężczyzn. Można powiedzieć, że tylko co piąta kobieta i co dziesiąty mężczyzna nie jest narażony na alkoholizm. Bo nikt nie staje się alkoholikiem z dnia na dzień. Zawsze droga do niego zaczyna się podobnie: od 1 puszki bądź butelki piwa, lampki wina czy szklaneczki whisky lub innego mocnego alkoholu.

Według statystyk prowadzonych przez Państwową Agencję Rozwiązywania Problemów Alkoholowych ilość spożywanego średnio rocznie 100% alkoholu przez 1 mieszkańca Polski wzrosła z 6,52 l w 1993 r. przez 7,12 l w 2000 r. do 9,21 l w 2007 r., i od tego czasu aż do 2019 r. utrzymuje się w przedziale między 9 a 10 l.

Problem uzależnień dziś to jednak nie tylko problem alkoholizmu; to także narkotyki i inne środki odurzające, leki czy nikotyna. Coraz częściej także uzależnienia nie są związane z zażywaniem jakiejś substancji, ale dotyczą hazardu, Internetu, gier komputerowych, zakupów, seksu, pracy czy jedzenia. Choć na pierwszy rzut oka nie wydają się być tak „groźne”, jednak w praktyce są nie mniej destrukcyjne dla życia osoby i jej najbliższych niż alkoholizm czy narkomania.

Choć najlepszą ochroną przed uzależnieniem zawsze będzie „szczepionka” unikania bezwzględnie niektórych rzeczy oraz rozważnego i umiarkowanego korzystania z innych, to niejednokrotnie bywa za późno, aby samemu poradzić sobie z problemem.

Gdy już doszło do „zarażenia”, niejednokrotnie, jak przy COVID-19, trzeba podać pacjentowi „tlen”, a nawet użyć „respiratora”. Pierwszym krokiem na drodze do wyjścia z uzależnienia będzie „niechowanie głowy w piasek” i przyznanie: „mam problem”, a następnie poszukanie fachowej pomocy, w czym mogą pomóc poradnie leczenia uzależnień. Dalsze etapy zależą już od formy oraz intensywności uzależnienia.

Potwierdzeniem istniejącego w Polsce problemu uzależnień, a zarazem fantastycznym „narzędziem” pomocy ludziom uzależnionym w wyjściu z nich, jest telewizyjny program Ocaleni prowadzony przez Rafała Porzezińskiego nadawany od ponad 3 lat we wtorki o 22.45 w TVP1 (z powtórką w TVP3 w środy o 20.30). Zaproszeni goście, zarówno osoby znane, jak i zupełnie „anonimowe”, dzielą się swoimi wstrząsającymi historiami dotyczącymi życia z nałogiem oraz sposobami jego przezwyciężania. W wielu przypadkach okazuje się, że, obok pomocy ludzi, przyszła pomoc „z nieba”, która pozwoliła podnieść się z dna. Zawsze jednak wejście na „górę wolności” to zwycięstwo człowieka, który uznał, że potrzebuje pomocy, podjął decyzję o zmianie i spotkał ludzi, którzy mu pomogli, a często w nich i przez nich – Boga, który ocala.

Joanna Krzywonos

Artykuł ukazał się w dwumiesięczniku „Któż jak Bóg” (4/2021)