Oleju z kamienia nie wyciśniesz. A może jednak? Olej i kamień pozostają ze sobą w symbolicznym związku. Nie bez powodu namaszcza się olejem kamienne ołtarze. Także w kontekście kultu św. Michała Archanioła dwa wspomniane atrybuty zapisały się w historii miejsc świętych, gdzie oddawano cześć aniołom.
Pierwszym z nich jest Konstantynopol, gdzie w pewnym klasztorze wierni zabierali ze sobą olej z lampy zapalonej przed ikoną św. Michała Archanioła. Drugim – włoskie Monte Sant’Angelo, gdzie w kamiennej skale znajduje się grota objawień. To właśnie olej i kamień stały się inspiracją do napisania poniższego artykułu.
„Płynne złoto” i symbol Ducha Świętego
Olej to jeden z najpowszechniejszych produktów używanych przez człowieka. Biblia wielokrotnie posługuje się tym pojęciem dla wyrażenia prostych czynności (jak gotowanie), ale nadaje mu także znaczenie symboliczne (najczęściej związane z namaszczeniem). Po hebrajsku „olej” oznacza dosłownie „tłuszcz” lub „oliwę”, ale w przenośni także „bogactwo” i „dobrobyt”. Słowo to jest tłumaczone także jako „obfity” lub „urodzajny”. Olej w tym kontekście symbolizuje bogactwo, pełnię, energię i niezbędny składnik dobrego i zdrowego życia.
W starożytności olej był wykorzystywany głównie do celów spożywczych. Oliwa z oliwek dawała organizmowi więcej energii niż węglowodany (cukry), a jednocześnie miała mniej skutków ubocznych. Mieszkańcy basenu Morza Śródziemnego od tysiącleci twierdzą, że naturalne tłuszcze roślinne są zdrowe, a sama oliwa ma wręcz właściwości uzdrawiające. Oliwa dla ówczesnych ludzi była cenna niczym „płynne złoto”. Często też funkcjonowała jako rodzaj waluty w handlu wymiennym. W Księdze Przysłów jej nadmierne używanie oznacza marnotrawstwo (Prz 21,17), podczas gdy oszczędzanie oleju jest charakterystyczne dla człowieka mądrego (Prz 21,20). Przykład takiego postępowania znajdujemy w przypowieści o pannach mądrych i głupich (Mt 25,1-13).
Oliwa w Nowym Testamencie postrzegana jest jako symbol Ducha Świętego i wiary. Pięć mądrych panien upewniło się, że mają oliwę do swoich lamp. Czekały przygotowane na przyjście oblubieńca. Głupie panny nie martwiły się o przyszłość i nie przyniosły ze sobą oliwy. Kiedy jednak oblubieniec się pojawił, panny głupie zaczęły błagać mądre o trochę oliwy. Mądre panny nie mogły jednak spełnić ich prośby. Podczas gdy głupie kupowały oliwę dla siebie, nagle przyszedł oblubieniec, a ich szansa na dołączenie do uroczystości weselnych zniknęła na zawsze.
W Biblii oliwa jest kilkukrotnie wspomniana jako substancja używana do zapalania lamp (Wj 27,20). Była również wykorzystywana do namaszczania (Wj 30,23-25) i jako element o ar zbożowych (Kpł 2,1-10). Królowie byli namaszczani oliwą na znak, że zostali wybrani przez Boga do rządzenia (1 Sm 16,1). Używano jej także do uświęcania kapłanów, przybytku i całego wyposażenia (Wj 29,7; 40,9). Oliwa była oznaką urodzajności ziemi (Hi 29,6), a wraz z pszenicą i moszczem świadczyła o błogosławieństwie i obfitości wszelkich płodów.
O kojących i uzdrawiających właściwościach oliwy wspomina także jedna z przypowieści. Miłosierny Samarytanin zalał rany pobitego winem, które dezynfekowało, i oliwą, która koiła ból. Komentarze tłumaczą, że wino to symbol radości, a oliwa symbolizuje namaszczenie i wybranie. Wniosek nasuwa się sam. Bóg nie tylko opatruje rany, ale także leczy grzech. Każde zranione miejsce wymaga leczenia i staje się przestrzenią, którą On chce wypełniać Swoją radością i która zostaje namaszczona miłosierdziem.
Obfitość Bożej łaski
Olej sam w sobie jest w Kościele niezwykle ważnym symbolem i zarówno w sakramencie chrztu, jak i w sakramencie kapłaństwa, symbolicznie zaznacza Bożą obecność w człowieku. Ociekające olejem ręce lub czoło są znakiem obfitości Bożej łaski, która jest w tym momencie udzielana. Miłosierdzie jest jak olej, jak balsam, który koi i łagodzi to, co zbolałe. Przynosi ulgę w cierpieniu i zabezpiecza na przyszłość. Kiedy czujemy się pokiereszowani naszymi grzechami, kiedy nosimy w sobie bagaż z ran i krzywd, musimy prosić o ten olej – olej miłosierdzia. Tylko dzięki niemu możemy otrzymać pełne uzdrowienie. Bez niego skończylibyśmy jak porzucony na skraju drogi wędrowiec – pobity przez zbójców i zignorowany przez innych.
Późniejsza tradycja chrześcijańska przejęła symbolikę oliwy. Smarowanie lub namaszczanie oliwą było znakiem uzdrawiającej mocy Ducha Świętego. Warto też wspomnieć, że mydła i żele do ciała nie istniały w czasach starożytnych. Zamiast tego Rzymianie i Grecy w czasie kąpieli wcierali w całe ciało oliwę z oliwek. W bogatszych patrycjuszowskich domach oliwa wzbogacana była drogimi perfumami, które pozostawiały słodki zapach po jej wyschnięciu.
Oliwa w powszechnym mniemaniu leczyła ciało i oświecała domy. Personifikowano ją jako „dobrodziejkę ludzi”. Cywilizacje Bliskiego Wschodu wierzyły, że oliwa potrafi wszystko wyleczyć. Do dziś wielu ludzi w tym regionie pije ją codziennie, aby utrzymać organizm w zdrowiu. Ciepła oliwa jest powszechnie stosowana w celu złagodzenia bólu ucha. Wierzono, że daje siłę i młodość ze względu na długowieczność drzewa oliwnego i jego olbrzymią odporność na warunki zewnętrzne.
Św. Michał uzdrawia oliwą?
Co ciekawe, oliwa pojawia się także w kontekście kultu św. Michała Archanioła. Naukowcy podkreślają, że w dawnych miejscach kultu, zarówno pogańskich jak i chrześcijańskich, odnajdywane są różnej wielkości naczynia ceramiczne do przechowywania oliwy. Najczęściej znajdowane są one w ruinach sanktuariów słynących z uzdrowień.
Można zatem wyciągnąć wniosek, że oliwa służyła jako lekarstwo i być może odmawiano nad nią jakieś modlitwy. Praktyka ta była szczególnie popularna na terenach Bizancjum. Święty Symeon Metafrast (ok. 912-987), jeden z najbardziej znanych hagiografów bizantyjskich, pisze, że we Frygii miał się objawić św. Michał Archanioł w miejscowości Cheretopa. Wybiło tam cudowne źródło, do którego zaczęli przychodzić pielgrzymi z różnych stron cesarstwa. Woda ze źródła miała mieć niezwykłe właściwości. Podobne sanktuarium zlokalizowano niedaleko Kolosów, do których św. Paweł Apostoł skierował jeden ze swoich listów. Cudowne miejsce nosiło nazwę „Michelion”.
Także mieszkańcy Konstantynopola chętnie oddawali cześć św. Michałowi. Przez pierwsze sześćset lat chrześcijaństwa powstało w tym mieście dziesięć kościołów poświęconych jego imieniu. Przez następne trzysta lat liczba ta wzrosła do piętnastu. Sozomen (ok. 400-450), historyk Kościoła starożytnego, wspomina, że nad Bosforem istniało sanktuarium św. Michała założone przez samego cesarza Konstantyna (272-337).
Jak Boży Archanioł wyzwala od nieszczęść…
Warto w tym miejscu przytoczyć obszerną relację Sozomena z Historii Kościoła. W rozdziale zatytułowanym O świątyniach, które pobudował Konstantyn Wielki, oraz o mieście, noszącym jego imię: jak zostało założone, i o budowlach wzniesionych w jego obrębie; wreszcie o kościele Michała Archanioła na Sostenium i o tamtejszych cudach pisał on:
„I kiedy tak we wszystkim starał się uczynić miasto noszące jego imię miastem równym italskiemu Rzymowi, cel swój osiągnął. Bo za łaską Bożą nowa stolica tak się rozrosła i rozwinęła, że, jak to zgodnie wszyscy stwierdzają, zarówno pod względem zaludnienia, jak i bogactwa przewyższa dawną. Za przyczynę tych osiągnięć uważam pobożność założyciela i założonego miasta, a ponadto miłosierdzie i szczodrość jego mieszkańców wobec ubogich. Tak dalece bowiem potrafi to miasto zjednywać sympatię dla wiary w Chrystusa, że wielu Żydów i prawie wszyscy poganie przyjmują tam chrześcijaństwo. A ponieważ zostało stolicą akurat w tym czasie, kiedy chrześcijańska religia rozrosła się liczebnie, nie znało przeto ani pogańskich ołtarzy, ani świątyń czy ofiar, jeśli nie brać pod uwagę, że przez pewien czas próby w tym kierunku podejmowane były potem przez cesarza Juliana i natychmiast [zresztą] wygasły. Konstantyn więc, obsypując zaszczytami to jak gdyby nowo wybudowane miasto Chrystusa, a zarazem miasto, któremu nadał swoje własne imię, ozdobił je licznymi i wielkimi świątyniami.
Również i sam Bóg wspierał zapał cesarza i przez swoje objawienia dawał rękojmię, że rozsiane po mieście kościoły są święte i przynoszą zbawienie. Najbardziej stał się znany podówczas zarówno dla obcych jak i dla mieszkańców miasta — opinia co do tego jest zgodna — kościół leżący na miejscu zwanym kiedyś Hestiai. Obecnie nazywa się ono Michaelion, a kto płynie z Pontu do Konstantynopola, ma je po prawej ręce, przy czym żeglarza oddziela od niego przestrzeń około trzydziestu pięciu stadiów, a piechura obchodzącego położoną pośrodku cieśninę — ponad siedemdziesiąt stadiów. Okolica ta otrzymała obecnie używaną nazwę stąd, że jak lud święcie wierzy, miał się tam ukazać Michał, arcyposłaniec Boży. I ja sam także, doznawszy wielkiego dobrodziejstwa, zgadzam się całkowicie, że to prawda. Zresztą dowodzi tego przeżycie również i przez innych całego szeregu namacalnych faktów. Oto bowiem jedni zaskoczeni strasznymi wypadkami czy niebezpieczeństwami, przed którymi nie ma ucieczki, drudzy nękani chorobami i niespotykanymi cierpieniami, pomodliwszy się tam do Boga, znajdowali wyzwolenie od nieszczęść. Szczegółowo o tym, co, jak i komu się przydarzyło, zbyt długo trzeba by mówić.
Muszę jednakże opowiedzieć, czego doznał Akwilinus, człowiek, z którym jeszcze obecnie się spotykam jako z obrońcą sądowym występującym w tych samych co i ja sądach; niektóre szczegóły słyszałem z jego ust, inne znam jako naoczny świadek. Oto kiedy na skutek wylewu żółci dostał gwałtownej gorączki, lekarze podali mu do picia jakieś nieznane lekarstwo; i zwymiotował je, a razem z wymiotami wydalona żółć zabarwiła powierzchnię skóry, nadając jej taki sam żółty kolor; od tego momentu chory zwracał wszelki pokarm i napój. Gdy tak już od dłuższego czasu znosił to cierpienie i organizm jego nie przyjmował spokojnie żadnego pożywienia, cała biegłość lekarzy okazywała się bezsilna wobec choroby. I na poły już martwy polecił domownikom, aby go zanieśli do tego kościoła, zapewniając ich usilnie, że albo w nim wyzionie ducha, albo też uwolniony zostanie od choroby. Kiedy tam leżał, objawiła mu się nocą jakaś istota niebiańska obdarzona mocą i poleciła, aby cokolwiek spożywa, skrapiał napojem, składającym się z roztworu miodu i wina z domieszką pieprzu. Ten właśnie lek uwolnił go od choroby; a przecież lekarze, zgodnie z zasadą swej sztuki, uznali napój silnie rozgrzewający za przeciwwskazany w wypadkach schorzeń wątroby.
Słyszałem także, iż niejaki Probianus, jeden z nadwornych lekarzy cesarskich, nękany ciężkim bólem nóg, tam się uwolnił od cierpień, a ponadto dostąpił z łaski Bożej cudownego wprost widzenia. Przecież zrazu był poganinem, skoro więc później zaczął wyznawać religię chrześcijańską, wszystkie na ogół prawdy wiary tak czy inaczej uważał za przekonywające, ale tę, że krzyż Chrystusowy stał się przyczyną powszechnego zbawienia, zdecydowanie odrzucał. Pozostającemu w takim nastawieniu objawiona przez moc Bożą postać ukazała jakiś znak krzyża, jeden z tych wotywnych, ofiarowywanych dla uczczenia ołtarza tamtejszego kościoła, i wyraźnie oświadczyła, że poczynając od momentu, w którym Chrystus został ukrzyżowany, ani Boscy aniołowie, ani pobożni i cnotliwi ludzie nie dokonali bez udziału mocy spływającej z czcigodnego krzyża absolutnie nic z tego wszystkiego, co tylko spełnione zostało z ogólną korzyścią dla rodzaju ludzkiego, czy też oddzielnie — z pożytkiem dla poszczególnych osób. Tyle więc chciałem powiedzieć na temat wydarzeń, jakie miały miejsce w tej świątyni, bo nie na czasie byłoby wyliczanie wszystkich, o jakich słyszałem”.
W jednym z artykułów ks. Tomasz Horak twierdzi, że w Konstantynopolu w V wieku istniała ikona św. Michała czczona jako cudowna. Przechowywana była w jednym z klasztorów pod jego wezwaniem. Na uwagę zasługuje fakt, że liczni pielgrzymi mieli zabierać ze sobą oliwę z lampy płonącej przed tym wizerunkiem. Według ich wiary miała ona właściwości lecznicze i uzdrawiające.
Kamienie, które ocaliły od zarazy
Z tego samego okresu (V w.) pochodzą objawienia na górze Gargano na Półwyspie Apenińskim. To właśnie tam w serii nadprzyrodzonych zjawień św. Michał Archanioł poświęcił skalną grotę dla kultu chrześcijańskiego i dał następujące zapewnienie: „Ja jestem Archanioł Michał, stojący przed obliczem Boga. Grota jest mnie poświęcona; ja jestem jej strażnikiem. Tam, gdzie się otwiera skała, będą przebaczone grzechy ludzkie. Modlitwy, które będziecie tu zanosić do Boga, zostaną wysłuchane. Idź w góry i poświęć tę grotę dla kultu chrześcijańskiego”.
Ostatnie objawienie z XVII wieku wzmocniło jeszcze ten kult poprzez cudowne ocalenie miasteczka przed zarazą. Wtedy pomocą okazały się kamienie z namalowanym krzyżem i literami „M” i „A”, które miały przypominać o wstawiennictwie Księcia Niebieskiego. Gorliwa modlitwa mieszkańców i biskupa zdziałała cud. Choroba ominęła wszystkich przechowujących symboliczne kamienie z groty.
W Biblii symbolika kamieni jest niezwykle bogata. Cywilizacje Wschodu uważały kamień za symbol trwałości, solidności, niepodzielności, siły, stabilności i pewności. Kamienie fascynują ludzi od zarania dziejów. Jednych zachwyca ich barwa, innych oczarowuje kształt. Często uważano je za przejaw obecności Bożej, szczególnie meteoryty – „kamienie pochodzące z nieba”. Samego Boga także nazywano „skałą i schronieniem”.
Kamień stał się również symbolem Chrystusa i Kościoła. Pierwszemu spośród apostołów Jezus zmienił imię na „Skała”. Święta Mechtylda z Magdeburga (ok. 1208-1294) modliła się do Boga: „O Ty, wysoki Kamieniu!”, a we śnie Nabuchodonozora pojawia się kamień, który niszczy wszystkie potęgi świata. Ten motyw z Księgi Daniela był w sztuce średniowiecznej uważany za zapowiedź paruzji.
Do dziś kamienie z groty na Gargano cieszą się wielką popularnością. Przechowywane są w domach niczym drogocenne relikwie. Dla wielu są znakiem obecności św. Michała w ich życiu i przypominają posiadaczom, że mogą oni liczyć na nadprzyrodzone wstawiennictwo wielkiego Anioła. W ostatnim czasie zrodziła się myśl, aby na podstawie starożytnej tradycji bizantyjskiej modlić się nad olejem w ramach nabożeństwa do św. Michała Archanioła. Warto zaznaczyć, że taki olej nie miałby właściwości magicznych, ale byłby znakiem wiary osoby, która używałaby go do namaszczania.
Jednoznaczny związek uzdrowień przypisywanych oliwie z lamp postawionych przed ikoną św. Michała i historii objawień na skalistym Gargano, każą sadzić, że najlepszym miejscem do modlitwy nad „Olejem Świętego Michała Archanioła” będzie sanktuarium na Monte Sant’Angelo, gdzie olej i kamień „spotkają” się ze sobą pod skrzydłami naszego Patrona.
ks. Mateusz Szerszeń CSMA
Artykuł ukazał się w dwumiesięczniku „Któż jak Bóg” (6/2023)