Od czasu do czasu dyskutuję z moim dobrym znajomym, który ma problemy z wiarą – prawdę mówiąc jest człowiekiem niewierzącym, który jednak chętnie słucha. Jest intelektualnie uczciwy. W ostatniej rozmowie po chwili refleksji powiedział: „gdyby twój Bóg dawał częściej jasne znaki więcej ludzi byłoby takich jak ty. I gdyby też karał widocznie zło”. Nie on jeden żądał znaku od Boga do umocnienia lub wzbudzenia wiary.
Odkąd po raz pierwszy usłyszałem Godzinki, ciągle moim ulubionym fragmentem jest to związane z runem Gedeona. W szóstym rozdziale Księgi Sędziów można przeczytać: „«Jeżeli naprawdę chcesz przeze mnie wybawić Izraela, jak to powiedziałeś, pozwól, że położę runo wełny na klepisku; jeżeli rosa spadnie tylko na runo, a cała ziemia dokoła będzie sucha, będę wiedział, że wybawisz Izraela przeze mnie, jak powiedziałeś». Tak uczynił. Kiedy rano wstał i ścisnął wilgotne runo, wycisnął z runa pełną czaszę wody”. Później była druga prośba odwrotna. Też wysłuchana.
Gedeon nie chciał uwierzyć, że to on został wybrany jako wybawca Izraela. Toczyły się zacięte walki z Amalekitami i Madianitami. Było ciężko, a Gedeon dostał trudne powołanie. Na swoje wątpliwości dostał od Boga Słowo: „Możesz tego dokonać, ponieważ Ja będę z tobą, a ja jestem Panem. Pokonasz Madianitów tak łatwo, jak gdyby byli jednym człowiekiem”. Gedeonowi brakowało wiary. Po znaku, który otrzymał nie miał już wątpliwości. Stało się jak Bóg powiedział, chociaż Gedeona czekała jeszcze jedna próba wiary.
Ten fragment u początku Adwentu mocno we mnie buzuje. Niepokalana pośród brudu grzechu, niewoli Żydów, zwątpienie, brak nadziei. Zwiastowanie, które wrzuca Ją w najgłębszy moment Historii Zbawienia. Jak runo u Gedeona – wokół mokro runo suche i odwrotnie. Dostała trudne powołanie. Nie wszystko można na rozum – warto na wiarę.
ks. Grzegorz Sprysak CSMA