Polska potrzebuje dziś odważnych świadków wierności zasadom Ewangelii; potrzebuje bohaterów bezinteresowności, walczących o prawo do życia i o dobre chrześcijańskie wychowanie młodzieży, o sprawiedliwość i miłość między ludźmi. Polska i dziś potrzebuje świętych, głoszących aż do końca, aż do oddania życia wyższość dobra nad złem, prawdy nad kłamstwem, miłości nad nienawiścią. Bez świętych Polska sobie nie poradzi.
Tak na ten temat pisał przed 130 laty ksiądz Bronisław Markiewicz: „Polska jest matką świętych. Nasza ziemia jest obficie zbroczona krwią męczenników i bohaterów, poległych za wiarę. Ta krew zaważyła na szali sprawiedliwości Bożej. Ze względu na tę krew i na modlitwy naszych świętych, mimo naszej niegodności i nędzy wielu z nas, Pan już dał wielu naszym rodakom i jeszcze da nadzwyczajne łaski, a ci swoimi czynami i działaniami wsławią imię Polski między narodami więcej, niż uczyniły to zwycięstwa pod Grunwaldem, Chocimiem i Wiedniem. Będą to zwycięstwa ducha. Bóg nas wybrał, abyśmy znów ratowali ludzkość od nawały barbarzyństwa już nie prawicą naszych bohaterów, ale potęgą słowa, literatury i budującym przykładem życia chrześcijańskiego we wszystkich dziedzinach i w każdym położeniu, w jakim znajdzie się rodzina, gmina, powiat, kraj, państwo, szkoła i Kościół. W tym mamy przodować”.
Ksiądz Bronisław Bonawentura Markiewicz urodził się w licznej rodzinie w roku 1842 w Pruchniku koło Jarosławia (w tym samym roku urodził się św. Józef Sebastian Pelczar). Po przeżytym w liceum kryzysie wiary wstąpił do Seminarium w Przemyślu, gdzie też został wyświęcony na kapłana (w tym samym czasie, co jego późniejszy biskup św. J.S. Pelczar). Po odbyciu studiów na uniwersytecie Lwowskim i Jagiellońskim przez wiele lat pracował jako wikariusz i proboszcz, był profesorem i prefektem w seminarium przemyskim. Jednocześnie odznaczał się wielką miłością do ubogich. Mobilizował go zwłaszcza widok ubogich dzieci. W osiemnastym roku kapłaństwa, za zgodą swego biskupa, wstąpił do salezjanów, gdzie spotkał się z wybitnymi wychowawcami, dziś wyniesionymi do chwały ołtarzy: Świętym księdzem Janem Bosko, ks. Rua, ks. Augustem Czartoryskim i in. Po sześciu latach powrócił do diecezji i objął parafię w Miejscu Piastowym, a widząc przerażającą biedę i zaniedbanie dzieci i młodzieży, postanowił założyć nowe zgromadzenie zakonne (1897). Święty Józef Sebastian Pelczar, biskup przemyski, wyraził w 1902 roku zgodę na nowicjat i stworzenie struktur Zgromadzenia Michalitów. Następnie wraz z Matką Anną Kaworek ksiądz Bronisław Markiewicz zakłada żeńską gałąź tegoż zgromadzenia, siostry Michalitki.
W czasach wielkiego kryzysu gospodarczego, a nawet głodu (w tym czasie zmarło w Galicji z głodu 30-50 tysięcy osób), ksiądz Markiewicz okazał się wielkim wychowawcą i przyjacielem najbiedniejszych i najbardziej bezradnych – dzieci. Dla nich żył i im oddał całą swoją miłość. Często powtarzał: gdy brakuje świętych w narodzie, robi się ciemno w głowach ludzkich i ludzie nie widzą dróg, którymi należy postępować. Kochał swój naród, chociaż widział nasze paraliżujące wady i dlatego z całą determinacją walczył z pijaństwem promowanym przez karczmarzy polskich, żydowskich i austriackich. Praca od podstaw, a także powściągliwość i praca stały się nie tylko tematem pism, ale programem jego życia.
W życiu księdza Markiewicza miewały miejsce niezwykłe wydarzenia, przepowiednie i proroctwa. W jednym ze swoich dzieł napisał: „Polacy, ponieważ Pan Najwyższy was więcej umiłował niż inne narody, dopuścił na was ten ucisk, abyście oczyściwszy się z waszych grzechów, stali się wzorem dla innych narodów….. Bóg wyleje na was wielkie łaski i dary…Najwyżej zaś Pan Bóg was wyniesie, kiedy dacie światu Wielkiego Papieża”( Bój bezkrwawy).
Czy to o naszych czasach pisał Prorok z Miejsca Piastowego? Polska przecież dała światu „Wielkiego Papieża”, ale czy nawróciliśmy się z pijaństwa i nieczystości, czy przestaliśmy kłamać i oszukiwać państwo, sąsiadów łudząc siebie, czy jesteśmy świadomi, że Bóg żąda od nas nie walki, jaką staczali najlepsi przodkowie nasi na polach bitew, ale bojowania cichego, pokornego i znojnego na każdy dzień, szczególnie przeciw nieprzyjaciołom naszych dusz.
Ten niezwykły wychowawca i społecznik postawił jednak w centrum swego życia nie jego dynamikę, ale dynamizm modlitwy. Msza Święta centrum mego życia – pisał w notatkach duchowych – w niej mogę najlepiej podobać się Panu memu i najwięcej dla chwały Jego uczynić. Najświętszą Eucharystię często adorował, w czasie Mszy Świętej uczył się posłuszeństwa woli Bożej, pokory i ofiarnej miłości ubogich.
Z homilii abp. Józefa Michalika
w trakcie Mszy Beatyfikacyjnej ks. Bronisława Markiewicza, ks. Władysława Findysza oraz ks. Ignacego Kłopotowskiego,
19.06.2005
Artykul ukazał się w majowo-czerwcowym numerze „Któż jak Bóg” 3-2015.