Rozmowa ze Zbigniewem Pawłowiczem – Dyrektorem Centrum Onkologii w Bydgoszczy.
Jak doszło do powstania kaplicy?
Kiedy w marcu 1994 roku szpital został oddany do użytku, kaplica została utworzona w części administracyjnej, po adaptacji dwóch pomieszczeń biurowych. Nie przewidział jej projekt, który powstawał na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Jednak już od początku szpital wymagał utworzenia takiego miejsca, a utworzona doraźnie kaplica nie zapewniała odpowiednich warunków.
Zarząd województwa kujawsko-pomorskiego na czele z Marszałkiem Województwa Piotrem Całbeckim podjął nowatorski projekt powołania spółki Kujawsko-Pomorskie Inwestycje w Ochronie Zdrowia i pozyskania środków stużących do realizacji inwestycji w jednostkach ochrony zdrowia. Umożliwiło to Dyrektorowi Centrum Onkologii podjęcie w dniu 13 lipca 2009 r. decyzji o rozpoczęciu budowy nowoczesnej kondygnacji, a 30 maja 2010 r. – czyli w niecały rok – wybudowaliśmy i wyposażyliśmy całe piętro, które tak pięknie dzisiaj funkcjonuje.
Czy w szpitalu pracują osoby zajmujące się świadczeniem duchowej pomocy chorym pacjentom?
Wiatach dziewięćdziesiątych, kiedy szpital był budowany i oddawany do użytku nie przewidziano kwestii kompleksowej opieki psychologów. Zacząłem więc od stworzenia poradni psychologicznej. Przed paroma laty powstał mój autorski projekt polegający na stworzeniu kompleksowej „przestrzeni”, w której psycholodzy i psychoonkolodzy współpracowaliby z kapelanem szpitalnym. Posługa kapelana odgrywa niezwykle istotną rolę. Kilka łat temu naszym kapelanem był tutejszy, bydgoski salezjanin. Widziałem jego oddanie, mocne zaangażowanie i rzeczywistą więź z pacjentami, którzy bardzo pozytywnie odbierali tę posługę. Od kiedy rozwinęła się u niego choroba nowotworowa, sam stał się naszym pacjentem i nie pełni już posługi duszpasterskiej.
Jak jest zbudowana wspomniana „kompleksowa przestrzeń”?
Całość nazywa się Zespołem Wsparcia Duchowego, który składa się z Zakładu Psychologii Klinicznej i Kaplicy pod wezwaniem Świętego Michała Archanioła. Jednym z jego elementów są spotkania kapelana z psychologami i pacjentami – na przykład podczas terapii grupowej. Nie oddzielamy od siebie tych dwóch pól działania. Na inne aspekty zwraca bowiem uwagę psycholog, a na inne kapelan.
Wobec kaplicy miałem określone oczekiwania. Odkąd jej projekt zaczął rodzić się w moim umyśle, chciałem, żeby pełniła nie tylko rolę sakralną, aby nie była wyłącznie miejscem, w którym odbywają się nabożeństwa, gdzie można się skupić i pomodlić – zależało mi na tym, by pacjenci mogli także zainteresować się tutaj różnymi formami działalności artystycznej. Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby w kaplicy odbywały się koncerty, pieśni chórów katolickich, prawosławnych czy ekumenicznych. Bydgoszcz jest miastem bardzo muzycznym, posiada liczne szkoły mu- 1 zyczne i Akademię Muzyczną oraz o uznanym światowym poziomie Operę Nova i Filharmonię Pomorską. W kaplicy odbywają się przedstawienia oraz spotkania z poezją.
Na ile ważne jest proponowanie pacjentom tak wypełnionego czasu?
W godzinach przedpołudniowych, pacjent ma wykonywane procedury diagnostyczne i lecznicze. Po godzinie piętnastej, szesnastej kiedy w szpitalu zostają tylko służby dyżurne, pacjent zostawiony jest trochę sam sobie. Odwiedza go rodzina, przyjaciele, znajomi. Jednak trzydzieści procent przebywających u nas pacjentów pochodzi spoza województwa kujawsko-pomorskiego, a pokonywanie odległości dwustu, trzystu kilometrów, choćby raz w tygodniu, jest dla bliskich trudne, a czasem niewykonalne. Dlatego jako dyrektor chciałem tej grupie pacjentów zaoferować coś więcej.
Pacjenci dostrzegają wyjątkowość tego miejsca?
Od pierwszej chwili osoby przychodzące do nas wiedzą, że znajdują się w otwarte], publicznej przestrzeni, ale nie czują, że jest to szpital. Rozwiązania plastyczne, obrazy, życzliwość ludzi nie kojarzą się bezpośrednio ze szpitalem. Obecność takiej atmosfery Jest ważna, ponieważ pacjent onkologiczny to szczególny pacjent – nie tylko z uwagi na przewlekły charakter choroby, także ze względu na rodzaj zmian, które zachodzą w psychice. Moment, w którym człowiek dowiaduje się o chorobie nowotworowej często jest dla niego załamujący i kojarzy się z wyrokiem. Trzeba więc stworzyć warunki pozwalające na to, by wzmocnić psychikę pacjenta, odbudować jego wiarę i nadzieję, dać mu siłę – wtedy i terapia staje się dla niego większą szansą.
Skąd wziął się pomysł nadania kaplicy imienia św. Michała Archanioła?
Należę do pokolenia wojennego, urodziłem się na Kresach Wschodnich, na Polesiu, w mieście powiatowym Kamieniu Koszyrskim – jest to miasto położone na linii kolejowej między Kowlem a Pińskiem, znajdujące się poza aktualnymi granicami Polski. W tej miejscowości, w kościele pw. św. Michała Archanioła zostałem ochrzczony imieniem Michał. Chociaż formalnie mam na imię Zbigniew Michał, moja najbliższa rodzina zawsze zwracała się do mnie tym drugim imieniem.
Byłem na Ukrainie w 2006 roku. Kościół, w którym odbył się mój chrzest został niestety zniszczony – zdjęto część wieży i zrobiono tam jakiś magazyn, a później piekarnię.
Chciałem „ofiarować” Świętemu Michałowi tę kaplicę, aby miał tutaj swoje miejsce również z mojej przyczyny. Zasięgnąłem opinii księdza biskupa Jana Tyrawy, obecnego ordynariusza bydgoskiego, i otrzymałem zgodę na to, żeby patronem kaplicy był święty Michał Archanioł.
Na uroczystości poświęcenia kaplicy przybyła moja rodzina, obecna była moja matka, która tego roku, 23 czerwca obchodziła dziewięćdzie-sięciolecie urodzin. Dla mojej matki, która pamięta lata wojny i cierpienia Polaków na Wschodzie w okresie rzezi na Wołyniu i Polesiu – było to duże przeżycie. W pewnym sensie jest to zamknięcie jakiejś karty, zakończenie pewnego etapu mojej rodzinnej historii.
Święty Michał Jest moim patronem, któremu zawdzięczam rozwiązanie osobistych spraw. W czasie wojny jako małe dziecko zachorowałem na dyfteryt, który był wtedy chorobą śmiertelną. Wiele dzieci zginęło, ale ja przeżyłem. Jestem przekonany, że święty Michał Archanioł będzie dla wszystkich naszych pacjentów onkologicznych ostoją w walce z ciężką chorobą nowotworową.
Co zmieniło się w szpitalu po tym, jak powstało w nim to miejsce modlitwy?
Jestem mile zaskoczony pozytywnym oddźwiękiem. Muszę przyznać, że był to absolutny strzał w dziesiątkę. Zależało nam na tym, aby kaplica zaczęła funkcjonować w maju 2010 r. Już 3 maja br. ksiądz dziekan, prałat Jan Andrzejczak proboszcz naszej parafii Matki Bożej Królowej Męczenników odprawił pierwszą Mszę Świętą. Kaplica była pełna. Kiedy zaśpiewaliśmy Boże, coś Polskę, ludzie płakali.
Kto modli się w kaplicy świętego Michała?
Do kaplicy przychodzą nie tylko pacjenci, ale również osoby „z zewnątrz”. Korzystają z niej zarówno pracownicy Centrum, Jak i odwiedzający. W nabożeństwach uczestniczą pielęgniarki, podobnie Jak lekarze, którzy czytają lekcje i na inne sposoby uczestniczą w nabożeństwach. Mamy wśród nich również szafarzy. To jest przestrzeń, która integruje wszystkich ludzi.
Czy kaplica zmieniła w jakiś sposób funkcjonowanie szpitala?
Już dzisiaj z rozmów i bezpośrednich kontaktów mogę wywnioskować, że zadowolenie Jest bardzo duże. Widać, że oddźwięk jest bardzo pozytywny. Pacjenci po prostu nie spodziewali się, że w szpitalu może powstać takie rozwiązanie. Powiem wprost – kaplica Jest piękna!
Czy chciałby Pan powiedzieć coś Czytelnikom naszego czasopisma „Któż jak Bóg”?
Chciałbym poprosić Czytelników, żeby przy okazji, jeśli będą w Bydgoszczy, odwiedzili Centrum Onkologii i kaplicę. Liczymy też na wolontariuszy. Centrum Onkologii nie jest tylko miejscem leczenia. Można tu odnaleźć trochę zadumy, trochę sacrum, nie tylko ciężki los człowieka.
Rozmawiała Agnieszka Kosińska
Wywiad ukazał się w nr 5(107) wrzesień – październik 2010