Poznaj św. Michała Archanioła

Wspomniany w poprzednim numerze Roman Zając pisał w swoim tekście: „W tradycji chrześcijańskiej zadania Hermesa przejął archanioł Michał. W sztuce niejednokrotnie znajdziemy obrazy umierających, na których widzimy czyhającego diabła i Michała z mieczem, aby bronić duszę i odebrać ją z ciała”.

Tajemniczy archanioł Sammael

Politeistyczna idea bóstwa śmierci została odrzucona przez judaistyczny monoteizm, ponieważ tylko Bóg uważany jest tu za Pana śmierci oraz życia. Jednak żydowskim „naczelnym psychopompem” nie jest św. Michał – opiekun narodu, ale archanioł Sammael (hebr. סמאל; Samaël, Samiel, Saklas, Siegel, Satanael, Samuel), którego rola w tradycji talmudycznej i posttalmudycznej jest wieloraka. W pierwszej kolejności to anioł śmierci, a dopiero dalej jest on psychopomposem, ale także oskarżycielem, prokuratorem, co niebezpiecznie zbliża go do Szatana.

W wielowiekowej tradycji żydowskiej Sammael kojarzy się najczęściej z zarządzającym Piątym Niebem aniołem śmierci. Jest także jednym z siedmiu najwyższych aniołów Boga (został stworzony w szóstym dniu dzieła stwórczego i był ukochanym aniołem Pana). To Sammael kusił Ewę w raju jako wąż, on też zatrzymał rękę Abrahama, kiedy patriarcha gotów był poświęcić syna Izaaka. Literatura żydowska utożsamia go z Szatanem (w targumach identyfikowano go z Lucyferem). Jest on dostarczycielem wyroków śmierci, ale posiada też władzę powstrzymania egzekucji i często z tego prawa korzysta. Sammael jest jednym z aniołów Sądu Bożego i generalnie pełni funkcję oskarżyciela, występując w parze z Michałem, który podczas rozpraw pełni rolę obrońcy.

We współczesnej literaturze oraz kulturze popularnej Sammael posiada zdecydowanie negatywne konotacje i z reguły utożsamiany jest z Szatanem. Wiedza powyższa została zaczerpnięta z literatury talmudycznej, gnostyckiej i późniejszej kabalistycznej, dlatego nie należy tych wątków zbytnio rozwijać – nie ma tu dostatecznie ku temu miejsca, a i wybiegają one poza główny nurt naszych rozważań.

Michał Archanioł jako psychopompos

Św. Michał Archanioł, niezależnie od innych funkcji, pełni w tradycji judaistycznej i chrześcijańskiej rolę niezwykłego przewodnika. Oprowadza po zaświatach Henocha, Matkę Bożą oraz inne osoby (św. Dominika, św. Benwenuta). Pokazuje im drzewo życia oraz „wszystkie tajemnice miłosierdzia i sprawiedliwości, (…) wszystkie tajemnice krańców nieba…” (I Hen 2,70), w rękopisach qumrańskich określany jest tytułem „Książę Światłości”. Wspomaga zaprowadzenie duszy do zaświatów, dysponuje listą wszystkich dobrych i złych uczynków ludzkich, które rozsądza za pomocą wagi. Ten symboliczny przedmiot to dowód jego bezstronności, aczkolwiek bliżej mu do roli obrońcy niż prokuratora.

Motyw psychostasii, czyli ważenia dobrych i złych uczynków po śmierci, znany był już w starożytnym Egipcie (zajmowali się tym Horus i Anubis). Od XII wieku w ikonografii chrześcijańskiej jako Wielkiego Wagowego zaczęto przedstawiać św. Michała Archanioła, a podobną rolę psychopomposa dla duszy i przewodnika po zaświatach przyznają św. Michałowi apokryfy chrześcijańskie: Apokalipsa Pawła, Apokalipsa Marii Słowiańska, Opowieść o wędrówce Anny z Konstantynopola po zaświatach. Grzegorz z Tours ukazuje św. Michała jako psychopomposa odprowadzającego Matkę Bożą do raju. Pokłosiem wielowiekowej popularności tych apokryfów jest np. naiwne wyobrażenie ludowe, że św. Michał udziela osobom szczerze go wielbiącym informacji o dokładnej dacie i godzinie śmierci na krótko przed tym zdarzeniem. Inne wyobrażenie folklorystyczne ukazuje św. Michała z ostrym przedmiotem stojącego w chwili śmierci przy łóżku konającego i walczącego ze złymi duchami o duszę. Uwolnienie duszy następowało przez ścięcie głowy mieczem lub za pomocą archanielskiego skrzydła.

Jeszcze dzisiaj w tradycjach ludowych wielu narodów istnieje przekonanie, że śmierć w dniu św. Michała (29 września) ułatwia zbawienie duszy, ponieważ w tym dniu Sąd Boży jest wyjątkowo łagodny. W całych Niemczech, ale także w innych krajach chrześcijańskich, był św. Michał czczony jako szczególny opiekun umierających i dlatego został patronem niezliczonych kaplic cmentarnych, w czym wielu badaczy dopatruje się nawiązania do starogermańskiej tradycji kultu Wotana i Walkirii i wiary w odprowadzanie dusz ludzkich, nie tylko zasłużonych wojowników, na Walhallę.

Po co duszom zmarłych przewodnicy?

Warto zastanowić się i zadać istotne pytanie, dlaczego na drodze pośmiertnej ku Bogu towarzyszą nam anielscy przewodnicy? Czyżby była ona tak trudna i niewidoczna, że wymaga silnej eskorty duchowego pomocnika? Czy dusza sama mogłaby zabłądzić i „ugrzęznąć”, a może w wielu duszach odzywa się silny i paraliżujący lęk przed nieznanym oraz chęć powrotu? Nie znajdziemy jasnych odpowiedzi na te pytania, a nie warto oddawać się jałowym spekulacjom.

O trudnościach czyhających na dusze płynące ku Bogu wspomina teologia prawosławna. Są to tzw. mytarstwa powietrzne, czyli miejsca, przez które przechodzi dusza po śmierci ciała w drodze do niebios. Przestając posługiwać się wzrokiem cielesnym, dusza zaczyna widzieć ostrzej o wiele doskonalszym wzrokiem duchowym, poprawiają się także wyraźnie jej zdolności umysłowe. W obszarach pośmiertnej „bezcielesności” czyhają demony starające się oskarżać dusze i drażnić je, aby ściągnąć je do piekieł. Liczba mytarstw jest umowna (około 20) i każde z nich symbolizuje jakiś rodzaj grzechu (gołosłowność, kłamstwo, oszczerstwo itd. aż do rozpusty, herezji i braku miłosierdzia). Dusza posiada świadomość obecności dobrych oraz złych duchów i ciąży w sposób naturalny ku tym siłom duchowym, które pozostawały jej bliższe podczas cielesnego etapu życia. Co ciekawe, podczas wędrówki przez mytarstwa padają nie tylko oskarżenia (czasem bezpodstawne), ale także pokusy. Na szczęście dusza posiada swojego dobrego przewodnika i mentora, wszak towarzyszy jej psychopompos, mistrz przejścia duchowego.

Wędrówka przez mytarstwa zdaniem wybitnego prawosławnego znawcy tematu, ojca Serafina Rose’a (gorąco polecam jego książkę Dusza po śmierci), rozpoczyna się w trzecim dniu po śmierci ciała, bo przez dwa pierwsze dni dusza posiada przywilej balansowania i odwiedzania swoich cielesnych miejsc ukochanych. Zarówno to, jak i dalszy opis, są tylko pewnym modelem, wszak dusze osób wysoce uduchowionych i nieprzywiązanych do spraw ziemskich nie chcą „balansować” i od razu podążają chyżo ku Bogu. Pokonywanie mytarstw ma charakter etapowy, tzn. dusza musi kolejno przejść przez wszystkie „bramki celne” i dopiero po ich pokonaniu może dalej kontynuować podróż do Boga. Nadal towarzyszy jej w tym psychopompos. Po szczęśliwym przejściu przez cła (mytarstwa), dusza odwiedza (oprowadzana przez anielskiego psychopompa) zakątki nieba i czeluście piekieł, nie wiedząc jeszcze gdzie trafi. Dopiero w czterdziestym dniu (liczba ta także ma charakter umowny) zostaje jej przydzielone miejsce, w którym dotrwa do Sądu Ostatecznego.

Cerkiew prawosławna uważa naukę o mytarstwach za niezwykle ważną i przywołuje ją przy każdej możliwej okazji. W Kanonie na odejście duszy słyszymy słowa modlitwy: „Uczyń mnie godnym bez przeszkód ominąć, gdy odchodzę z ziemi, powietrznego księcia, gwałciciela… Na świętych aniołów święte i drogocenne ręce przenieś mnie, Władczyni, abym skrywszy się pod ich skrzydłami nie widział bezwstydnego, śmierdzącego i mrocznego obrazu biesów” (o. S. Rose, Dusza po śmierci).

Wystawa we Fromborku, czyli o patronach śmierci

Muzeum Mikołaja Kopernika we Fromborku zorganizowało kilka lat temu interesującą wystawę pt. Patroni dobrej śmierci. Logicznie rzecz biorąc psychopompy to ci, którzy odprowadzają dusze na tamten świat, natomiast patroni dobrej śmierci to przygotowujący nas, żyjących, do tego przejścia. Mimo różnorodności funkcji, związek wewnętrzny obydwu „urzędów” wydaje się oczywisty – to misterium życia i śmierci. To tajemny boski kołowrót, bo wszak rodzimy się ku śmierci, a umieramy do życia wiecznego. Jednak, mimo naszej wiary i wiedzy, boimy się tej chwili, bo też psychologicznie rzecz biorąc jest to wejście w obszar całkowicie dla naszego doświadczenia nieznany. Bazujemy tylko na tym, co usłyszeliśmy i co nam przekazuje nauczanie Kościoła. Mimo że kiedyś każdy z nas dojdzie do kresu swojej wędrówki, to na samą myśl o tym ogarnia nas lęk.

W kulturze chrześcijańskiej przyjęło się, iż w przeczuciu zbliżającego się kresu życia chory oraz jego rodzina starają się dobrze na tę okoliczność przygotować. Rodzina udziela wsparcia modlitewnego, ale przecież umierający może jeszcze liczyć na pomoc patronów dobrej śmierci, a tych jest wielu, by wymienić w dziejach chrześcijańskiej duchowości najważniejszych: święty Michał Archanioł, święty Józef opiekun Jezusa, święta Barbara męczennica, święta Agata męczennica, święty Benedykt z Nursji, święty Krzysztof. Biografie i sylwetki wymienionych świętych są na tyle znane, że nie warto ich tutaj przytaczać. Generalnie ich kult dotyczył szeroko pojętej sfery śmierci: zwracali się do nich w pierwszej kolejności przedstawiciele niebezpiecznych zawodów: górnicy, marynarze, żołnierze, strażacy itd. Są oni nieocenionymi pomocnikami w trakcie nagłych i niespodziewanych zagrożeń.

Patronat Księcia Anielskiego nad dobrą śmiercią wynikał z jego funkcji wskazanych w apokryfach, mistycznych dziełach wizjonerskich, np. po zstąpieniu Ukrzyżowanego do otchłani piekieł to św. Michał przejął od Jezusa uwolnione dusze Adama oraz patriarchów i towarzyszył im aż do bram raju. Podczas zaśnięcia Matki Bożej to św. Michał przekazał Jezusowi duszę Matki, w tradycji judaistycznej to on zabrał Mojżesza do raju.

Herbert Oleschko

Artykuł ukazał się w dwumiesięczniku „Któż jak Bóg”  (3/2023)