Prorocza Wspólnota

Chociaż Bój bezkrwawy ks. Bronisława Markiewicza jest jednym z najmniejszych jego dzieł pisanych, zawiera drogocenne perły, które Błogosławiony podarował nam – Polakom, jako wspólnocie ludzi wierzących w Boga. To pewnego rodzaju duchowy dar od niego i jednocześnie testament dla braci rodaków.

W dziele tym ks. Markiewicz zawarł proroctwo o Papieżu Polaku, ale również proroctwo o naszym powołaniu jako narodu: „Wy, Polacy, przez niniejszy ucisk oczyszczeni i miłością wspólną silni, nie tylko będziecie się wzajem wspomagali, nadto poniesiecie ratunek innym narodom i ludom, nawet wam niegdyś wrogim, i tym sposobem wprowadzicie dotąd niewidziane braterstwo ludów. Bóg wyleje na was wielkie łaski i dary, wzbudzi między wami ludzi świętych i mądrych i wielkich mistrzów, którzy zajmą zaszczytne stanowiska na kuli ziemskiej”.

W moim przekonaniu proroctwo to jeszcze się nie wypełniło i zależy ono od nas – naszej dojrzałości w relacjach, pielęgnowania ewangelicznej duchowości, odpowiedzialności za siebie i innych, zależy od naszej determinacji w wychodzeniu z kręgu nienawiści i uprzedzeń, braku zrozumienia i braku miłosierdzia, strachu przed drugim człowiekiem oraz lęku przed utratą poczucia bezpieczeństwa. Proroctwo bowiem nie jest przepowiednią, której wypełnienie nie zależy od człowieka. Proroctwo zostawia miejsce zarówno na decyzję i działanie człowieka, jak i pewną interpretację. Izajasz prorokował, że „Panna pocznie i porodzi Syna, i nazwie Go imieniem Emmanuel” (Iz 7, 14). Bez decyzji i wiary Maryi, jej zaufania Słowu, proroctwo nie wypełniłoby się. Wiemy też, że Maryja nie nazwała swojego Syna – Emmanuelem, ale w istocie całe jego życie było naznaczone tym imieniem – „Bóg z nami”.

Wierzę, że proroctwo ks. Markiewicza spełni się na świadectwo dla nas samych i dla świata. Jako naród byliśmy i jesteśmy postrzegani jako niewiele znaczący: ani biedni, ani bogaci, ani duży, ani mali, ani silni, ani słabi, między Wschodem a Zachodem. Ale jeśli uświadomimy sobie, że Bój bezkrwawy powstał w 1913 r., przed pierwszą i drugą wojną światową, w której pokazaliśmy bohaterstwo i odpowiedzialność nie tylko za nasz kraj, ale również za innych, to nie możemy nie przyznać, że drzemie w nas ogromny duchowy potencjał, a wypełnienie się markiewiczowskiego proroctwa jest zapowiedzią dzieła Boga, którego dokona On w nas i przez nas.

Kiedy patrzę na wewnętrzny podział na „prawo i lewoskrętnych”, „tych i tamtych”, mam wrażenie, że jest on sztucznie wzniecany i podtrzymywany – dla zysku małej garstki wpływowych osób. Pod tym popiołem wspólnoty zachowaliśmy żar serc, który rozpala się, gdy inni potrzebują pomocy. Być może popiół ten zdmuchnie jakiś potężny ucisk, który przyjdzie na kraj i świat. Obecna pandemia, chociaż jest globalnym i ogromnie trudnym doświadczeniem, wobec biblijnych zapowiedzi czasów ostatecznych nie jest jednak jeszcze wielkim uciskiem. Jej żniwem, niestety, obok licznych ofiar, jest też zasiany w ludziach strach przed… drugim człowiekiem, który może zarazić wirusem i przed którym trzeba się chronić.

Proroctwo wypowiedziane przez ks. Markiewicza jest w istocie kwintesencją najpiękniejszych cech życia ludzi we wspólnocie – oczyszczenia, dysponowania potężną siłą wzajemnej miłości, niesienia pomocy słabym i potrzebującym, bycia głównym ogniwem więzi wspólnotowych w świecie, bogactwa Bożych darów i Jego łaskawej przychylności, wreszcie przywództwa świętych i mądrych Polaków pośród narodów świata! W jaki sposób i kiedy się ono wypełni? Bóg to wie. Zależy to również od naszych decyzji, wiary, zaufania Bogu, opowiedzenia się po Jego stronie i po stronie ludzi, bo jak napisał św. Paweł: „całe Prawo wypełnia się w tym jednym nakazie: Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego” (Gal 5, 15).

Niedawno wpadła mi w ucho piosenka Czesława Niemena Dziwny jest ten świat, dobrze w moim odczuciu oddająca wiarę w człowieka, który kocha. Na początku jest ona diagnozą stanu dzisiejszego świata, w którym „człowiekiem gardzi człowiek”. Jednak kolejne słowa tej piosenki, powtórzone dwa razy, będąc zarazem wołaniem do każdego z nas są już pełne nadziei i wiary:

„Lecz ludzi dobrej woli jest więcej

I mocno wierzę w to,

Że ten świat

Nie zginie nigdy dzięki nim.

Nie! Nie! Nie! Nie!

Nadszedł już czas,

Najwyższy czas,

Nienawiść zniszczyć w sobie”.


Joanna Krzywonos

Artykuł ukazał się w dwumiesięczniku „Któż jak Bóg” (5/2021)