Jedną z niezwykle ważnych umiejętności, wysoko cenionych wśród pierwszych chrześcijan, była umiejętność rozpoznawania duchów; innymi słowy – krytyczne i mądre spojrzenie na człowieka. Chodziło o to, aby w stosunkowo krótkim czasie możliwie precyzyjnie ustalić, z kim chrześcijanin ma do czynienia. Wybranie bowiem za towarzysza złego człowieka, wcześniej czy później kończyło się klęską dla wierzącego.
Słabość czy zła wola?
Istnieje podstawowe rozróżnieniemiędzy ludźmi, którzy czynią źle z powodu swojej słabości a tymi, którzy czynią źle z powodu złej woli. Pierwsi chcą czynić dobrze, ich serce tęskni za wielkimi wartościami moralnymi, ale wola jest niezwykle słaba. Ulegają oni wszystkim pozorom korzyści, jakimi kusi człowieka grzech. Stąd też zło czyni ich swymi niewolnikami. Mimo że chcą dobra, ciągle się potykają. Ludzi takich poznajemy po tym, że szukają towarzystwa ludzi dobrych i mocnych moralnie, w ich bowiem sąsiedztwie łatwiej potrafią uporać się ze swoją słabością, łatwiej trwać przy Bogu, przy dobru, łatwiej odnieść zwycięstwo nad złem. Oni ciągle czekają na wybawienie, oni ciągle szukają Wybawiciela, a jeśli stają przed Bogiem, ich modlitwą najczęściej jest prośba: „Panie, ulituj się nade mną”.
Drugi typ ludzi to ci, którzy czynią źle dlatego, że ich serca zostały opanowane przez zło. Oni w czynieniu zła szukają satysfakcji i radości, są nastawieni na niszczenie, na to, aby drugiego człowieka również wciągnąć na drogę zła. Ludzie ci są narzędziami w ręku zła i cieszą się, jeśli to zło przez ich działanie wzrasta. Poznajemy ich po tym, że unikają ludzi prawych i uczciwych. Nie chcą tego towarzystwa i źle się w nim czują. A jeżeli szukają człowieka sprawiedliwego to po to, żeby uczynić z niego swoją ofiarę, aby go dręczyć.
Spotkanie w synagodze
Przedstawicielem tej grupy ludzi opętanych przez zło, jest człowiek, o którym mówi Ewangelia według św. Marka (Mk 1,21-28). Popatrzmy, jak on się zachowuje. Przyszedł w szabat do synagogi, a więc na nabożeństwo. Człowiek opanowany przez zło zabiega o to, by się nie wyróżniać, płynie zawsze z prądem, stara się, aby nie zwracać na siebie uwagi.
Zobaczmy, jak wygląda samo spotkanie takiego człowieka z Chrystusem. Otóż nie wytrzymuje on kontaktu z wielką świętością Chrystusa i mimo że w synagodze pełno było ludzi, rozpoczyna z Nim dialog.
„Czego chcesz od nas Jezusie Nazarejczyku?” Czego chcesz od nas? Zło boi się zdemaskowania. Zdemaskowane bowiem zawsze zasługuje na potępienie i traci skuteczność swego oddziaływania. Znamienna jest liczba mnoga: „Czego chcesz od nas?” Zło zawsze jest solidarne. Dlatego zdemaskowanie jednego, który należy do zła, grozi zdemaskowaniem innych, którzy z nim w tym złu uczestniczą. I dlatego atak na jednego jest równocześnie początkiem ataku na cały legion. Stąd ta liczba mnoga.
„Przyszedłeś nas zgubić”, a więc obawa, że zło przegra. W kontakcie z wielkim dobrem człowiek zły czuje się zagrożony. Na co dzień częściej mamy do czynienia ze zwycięstwem zła nad dobrem. Ileż jest łez wylanych przez niewinne oczy dziecka. Gdyby te łzy na świecie zgromadzić, to wystarczyłoby do utopienia dorosłych. Ileż jest głębokich ran w uczciwych sercach, ran zadanych przez zło. Ilu ludzi sprawiedliwych i wspaniałych zniszczonych, oczernionych, zmiażdżonych, zamordowanych zostało przez zło. My na co dzień obserwujemy zwycięstwo zła nad dobrem. W tej scenie jest jednak mowa o czymś innym. Tu zło w spotkaniu z dobrem jest przerażone. Dobro odniesie nad nim zwycięstwo. „Przyszedłeś nas zgubić”.
„Wiem kto jesteś: Święty Boże”. Wbrew pozorom człowiek opanowany przez zło lepiej zna wartość dobra niż święty grozę zła. Dlatego, że człowiek zły zna wartość pokoju sumienia, który utracił. Nie mogąc odzyskać pokoju sumienia, nie mogąc odzyskać szczęścia, niszczy innych, czyniąc ich nieszczęśliwymi i znajduje w tym swoją radość. To jest perfidia zła. Złemu człowiekowi wydaje się, że im większa będzie liczba tych, którzy źle czynią, tym łatwiej będzie on usprawiedliwiony. To jest szatańskie usprawiedliwienie: im więcej zła obok mnie, tym łatwiej powiedzieć: „jestem jak inni”.
Jak zachowuje się Chrystus? Rozkazuje surowo: „Milcz”. Zamyka usta złu. Następnie rozkazuje: „Wyjdź z niego”. Zły duch, który opanował serce człowieka, opuszcza go, człowiek zostaje uwolniony. Chrystus sięga do swojej boskiej mocy i odnosi zdecydowane zwycięstwo nad duchem zła. Nie wiemy, czy człowiek, którego serce po wyjściu ducha złego zostało puste, zaprosił ducha dobroci, miłości, sprawiedliwości. To pozostanie tajemnicą.
Cena pomyłki
Z tego spotkania trzeba wyciągnąć wniosek: chcąc spełnić zadanie, jakie Bóg nam wyznaczył na ziemi, winniśmy prosić Boga o dar rozpoznania, z jakimi ludźmi mamy do czynienia, o jasne rozeznanie, czym są wypełnione ich serca. Jeżeli ich serca wypełnione są duchem miłości, dobroci i sprawiedliwości, to nasze spotkanie z nimi może być niezwykle twórczym i szczęśliwym. Jeżeli ich serca wypełnione są ludzką słabością i grzechami, które się z tej słabości wywodzą, nasze spotkanie z nimi będzie twórcze o tyle, o ile pomożemy im w wejściu na drogę prawdy, w wyzwoleniu się z tej słabości. Jeżeli natomiast spotkamy człowieka, w którego sercu mieszka zło, trzeba wobec niego zachować możliwie jak największy dystans, a zabiegać o bliskie spotkanie z Chrystusem. Zło jest tak potężne, że na początku potrafiło pokonać całą ludzkość, tym bardziej potrafi rozprawić się z nami. Jeśli do człowieka opanowanego przez zło pójdziemy razem z Chrystusem, ocalimy siebie i istnieje szansa, że pomożemy również temu człowiekowi. Zbyt często popełniamy błąd uważając, że wszyscy ludzie są dobrzy, a jeżeli grzeszą to tylko ze słabości. Łatwo wówczas dostać się w potężne łapy zła, które niszczy. Za taką pomyłkę płaci się ogromną cenę.
ks. Edward Staniek
Opracowanie: redakcja na podstawie: ks. E. Staniek, “Homilie na niedziele i święta”, Wydawnictwo M, Kraków 2013
Artykuł ukazał się w dwumiesięczniku “Któż jak Bóg” 6/2017