„Za wiernego przyjaciela nie ma odpłaty,
ani równej wagi za jego wartość.
Wierny przyjaciel jest lekarstwem życia;
znajdą go bogobojni” (Syr 6, 15-16).
Zapewne do każdego, kto weźmie do ręki Księgę Rut Duch Święty przemówi w inny sposób. Ja chcę zwrócić uwagę na niezwykłą i może współcześnie coraz rzadszą relację, jaka połączyła dwie, bardzo różniące się od siebie kobiety: Rut i jej teściową Noemi, o której pisałam w poprzednim numerze „Któż jak Bóg”. Tą relacją jest przyjaźń, w której obecny był Bóg realizujący zamysł zbawienia wobec wszystkich ludzi.
Arcybiskup Grzegorz Ryś zwraca uwagę, że Księga Rut jest czytana przez Żydów w drugim dniu Pięćdziesiątnicy; że jest to czas, a dokładnie mówiąc noc, podczas której żydowska rodzina przygotowuje posiłek, zapala światło i siada, aby czytać tę właśnie Księgę, a rankiem wszyscy idą do synagogi. Cała noc czytania, cała noc rozważania słowa, które kieruje do człowieka Bóg. Ja też lubię nocą pochylać się nad Pismem Świętym i wsłuchiwać w Słowo Boże. Dlatego może zrób ulubioną herbatę albo kakao, zapal świecę, usiądź wygodnie i zanurz się w Biblii; zanurz się w słowie opowiadającym historię kobiety, która, mimo iż nie pochodziła z Narodu Wybranego, znalazła się w rodowodzie Syna Bożego.
Wbrew Bogu i sobie
– Chcesz wiedzieć kim jestem? Pochodzę z Moabu, ale wyszłam za mąż za Żyda, który w czasie głodu wraz z rodzicami i bratem przywędrował do naszej ziemi z dalekiego kraju. Jednak mój teść, szwagier i mąż szybko umarli, a ja zostałam bezdzietną wdową (por. Rt 1, 1-2) – Rut mówi szeptem, a jej głos z trudem dociera do naszych uszu. Głos człowieka, który ma się czym pochwalić, jest mocny i doniosły, natomiast życie naszej bohaterki pełne jest bolesnych doświadczeń.
– Moja sytuacja jest nie do pozazdroszczenia. Ból po stracie najbliższych czasami zabiera mi oddech, do tego dochodzi strach o przyszłość. Nie mam dzieci, a jako kobieta nie mam też żadnych praw, nie mogę sama o sobie decydować, nie mogę sama pracować na swoje utrzymanie. Muszę przynależeć do mężczyzny, którego obowiązkiem jest otoczenie mnie opieką – wyjaśnia swoją sytuację kobieta.
– Co się ze mną stanie, zwłaszcza teraz, kiedy moja ukochana teściowa podjęła decyzję o powrocie w rodzinne strony? – Rut z niepokojem przygląda się, jak Noemi pakuje skromny dobytek.
– Moab nie przyniósł Noemi niczego dobrego, na dodatek jest to kraina znienawidzona przez członków Narodu Wybranego. Żydzi pamiętają jak król Moabu nie pozwolił im przejść przez swój teren, kiedy wracali z Egiptu i to wydarzenie bardzo głęboko wryło się w ich pamięć (por. Pwt 23, 4-5). Moab jest miejscem bałwochwalstwa i ma swoich bogów. Tymczasem mój teść Elimelek, którego imię oznacza: „mój Bóg jest królem”, przekroczył to, co było wpisane w jego tożsamość, w to, kim był. A kim był? Jego imię wskazywało, że miał być sługą swego Pana, którym jest Bóg. A tymczasem on i jego synowie złamali wszelkie możliwe zasady dotyczące przymierza Narodu Wybranego z Bogiem – na twarzy Rut pojawia się smutek, kiedy myśli o człowieku, który w pewnym momencie życia zaczął postępować wbrew sobie.
Również Ty i ja mamy imię, które brzmi christianoi, czyli jesteśmy Chrystusowi, jesteśmy chrześcijanami, a niejednokrotnie zachowujemy się tak, jakby Bóg nie istniał. Zachowujemy się tak, jak Elimelek, który poprzez decyzje i postępowanie zaprzeczył swojej wierze. Synowie Elimeleka okazali się gorsi niż ojciec, gdyż poślubili kobiety z kraju znienawidzonego przez Żydów i zamieszkali wspólnie z nimi w Moabie. Co otrzymali w zamian? Śmierć i pustkę. A co może się stać, kiedy Ty postanowisz usunąć Boga z życia swojego i swojej rodziny? Zacznie w nim panować grzech, który okradnie Cię z życia, nie przynosząc niczego w zamian.
Historia Elimeleka nie obrazuje rodziny, która jest wzorowa, ale pokazuje osoby, które w pewnym momencie życia dokonały złych wyborów i teraz boleśnie odczuwają skutki swoich decyzji. Co ciekawe Bóg pozostał wierny ludziom, którzy okazali Mu niewierność. W jaki sposób? Obdarował On Noemi darem przyjaźni. Uczucia, które przeżywała kobieta po śmierci męża i synów nie wpłynęły na nią destrukcyjnie właśnie dzięki postawie Rut, która stanęła przy niej (por. Rt 1, 16) i zamiast słów litości obdarowała teściową swoją obecnością. Jednocześnie przyjaźń ze starszą o ponad dwadzieścia lat kobietą jest dla naszej bohaterki przedsionkiem wiary w prawdziwego Boga.
Podróż w nieznane
– Postanowiłam towarzyszyć mojej teściowej podczas powrotu do Betlejem (por. Rt 1, 6). Pewnie zapytasz: dlaczego chcę jej towarzyszyć, mimo iż Noemi pragnie, abym pozostała w Moabie (por. Rt 1, 8-9)? Dlaczego nie zabiegam o to, aby ponownie wyjść za mąż, urodzić dziecko i w ten sposób zabezpieczyć swoją przyszłość? – Rut kieruje spojrzenie w naszą stronę.
– W Moabie nie ma nikogo, kto by się o mnie zatroszczył i otoczył opieką. Po odejściu Noemi zostanę zupełnie sama. Jeśli wiesz czym jest samotność, na pewno zrozumiesz moją decyzję. Nie wiem czy w Betlejem ktoś czeka na moją teściową, czy któryś z jej krewnych jeszcze żyje, ale mimo iż mnie i Noemi różni prawie wszystko: wiek, pochodzenie i wyznawana religia, połączyła nas nić przyjaźni, która przybliża mnie do czegoś, czego nie potrafię wyrazić słowami. Nie wiem co czeka nas w Betlejem, ale nad tym wszystkim jest On, Bóg Izraela, w którego wierzy moja teściowa – kobieta ze spokojem wypowiada ostatnie słowa i po chwili dołącza do Noemi.
Przyjaźń. Więź budowana w codzienności, w zwykłej rozmowie, w byciu tuż obok właśnie wtedy, gdy najbardziej potrzebujemy drugiego człowieka, w jego obecności podczas trudnych życiowych doświadczeń. Jest więzią, w której możemy spotkać Boga, który chce za pośrednictwem innej osoby ubogacić nasze życie. Dobre przyjacielskie relacje sprawiają, że nasza jałowa codzienność nabiera smaku, a wiara i miłość trwają mimo bolesnych doświadczeń.
Co będzie dalej? Jak minie kobietom droga do Betlejem? Czy w kraju, w którym Noemi spędziła młodość, ich relacja przetrwa, czy też pojawią się komplikacje? Odpowiedzi na te i wiele innych pytań znajdziesz w kolejnych numerach „Któż jak Bóg”.
Anna Gładkowska
Artykuł ukazał się w 6/2019 Któż jak Bóg.