Anioły w Ameryce

Aniołowie, którzy nie chcieli zmian

Fikcyjni aniołowie popkultury

Jednym z najpopularniejszych amerykańskich utworów o aniołach jest sztuka teatralna Tony’ego Kushnera z 1991 r. pt. „Anioły w Ameryce. Gejowska fantazja na motywach narodowych” (oryg. „Angels in America: A Gay Fantasia on National Themes”). Składa się ona z dwóch części: „Millennium Approaches” i „Pierestroika”. Najogólniej można powiedzieć, że tematem są losy kilku nowojorskich homoseksualistów w obliczu pandemii AIDS oraz dylematy aniołów, którzy zostali opuszczeni przez Boga.

Od Redakcji:

Przypominamy, że niniejszy cykl dotyczy filmów i innych utworów, w których występuje bezpośrednie lub pośrednie odniesienie do aniołów. Poniższe opracowanie opatrzone zostało również oceną autora-biblisty. Czytelnik, który zna prawdziwe, biblijne oblicza aniołów, oglądając omawiane w tym dziale produkcje filmowe z łatwością rozpozna w nich elementy dalekie od prawdy objawionej zawartej w Słowie Bożym, Tradycji i Nauczaniu Kościoła.

Kushner otrzymał za „Anioły w Ameryce” wiele nagród, w tym najbardziej prestiżową Nagrodę Pulitzera. W 1998 roku londyński National Theatre uznał „Anioły w Ameryce” za jedną z dziesięciu najlepszych sztuk teatralnych XX wieku, a Harold Bloom umieścił ją na liście najważniejszych prac literackich w historii, w tzw. Kanonie Zachodnim (1994). Sztuka była wielokrotnie wystawiana w teatrach na świecie, także w Polsce. Zazwyczaj w wersji okrojonej, ponieważ spektakl bez skrótów trwa… ponad 7 godzin (!).

Anioły w Ameryce

Pewien polski aktor występujący w spektaklu powiedział, że dla Amerykanów „Anioły w Ameryce” są tym, czym dla Polaków „Dziady” Adama Mickiewicza. Na podstawie sztuki powstała opera w adaptacji Petera Eötvösa oraz sześcioodcinkowy miniserial telewizyjny w reżyserii Mike’a Nicholsa, wyprodukowany przez HBO i wyemitowany w 2003 r. Zdobył on 5 Złotych Globów i 11 nagród Emmy, co w sumie nie dziwi, skoro wystąpili w nim tak znakomici aktorzy jak Meryl Streep, Emma Thompson czy Al Pacino. Nie bez znaczenia jest tu tematyka utworu i presja poprawności politycznej, bo gdyby przyznający nagrody nie nagrodzili dzieła o cierpieniach gejów, ktoś mógłby ich oskarżyć o homofobię. W takim właśnie świecie żyjemy.

No cóż… Ja zachwytów nad sztuką Tony’ego Kushnera nie podzielam, ale tropiąc wyobrażenia aniołów w kulturze popularnej, nie można tej pozycji pominąć.

Akcja utworu osadzona jest w Nowym Jorku w 1985 roku, a więc w okresie rządów Ronalda Reagana, kiedy śmiertelne żniwo zbierała nieznana dotąd choroba – AIDS, dotykająca społeczności homoseksualistów. Główny bohater, Prior Walter, w trakcie postępującej choroby wynikłej z zarażenia wirusem HIV, został opuszczony przez partnera Louisa Ironsona, który związał się z Joem Pittem, żonatym mormonem i urzędnikiem w Sądzie Apelacyjnym Stanów Zjednoczonych, którego żona Harper miewała halucynacje pod wpływem uzależnienia od valium. Ważną postacią jest też Roy Cohn (bezwzględny i wpływowy prawnik związany z republikańskim establishmentem, będący kryptohomoseksualistą i mentorem Joego) oraz czarnoskóry Belize (drag queen, pielęgniarz i najlepszy przyjaciel Priora). Bohaterowie reprezentują różne rodzaje uwikłania w tożsamość homoseksualną, polityczną i społeczną. Nie będę tu oczywiście analizował wszystkich warstw tej wielowątkowej opowieści. Skupię się jedynie na wątku anielskim.

Gej wybrany na proroka

Prior Walter (człowiek, który twierdził, że jego jedynym wyznaniem jest homoseksualizm) doświadczył w swoim mieszkaniu na Manhattanie angelofanii, którą poprzedziły dziwne znaki i halucynacje. Profetyczne wizje Priora znalazły finał w spektakularnym pojawieniu się imponującej i porażająco pięknej anielicy (w serialu granej przez Emmę Thompson), która przebiła się przez dach jego mieszkania. Anielica, unosząca się kilka metrów nad podłogą, miała jasną powłóczystą szatę, monumentalne skrzydła ze śnieżnobiałymi piórami i złote loki, rozwiewane niewidzialnym podmuchem. Określiła samą siebie „Posłańcem”, „Aniołem Ameryki”, „opiekunem kontynentu”, a także: „dumnym ptakiem, orłem, lumenem, fosforem, fluorem, świecą”. Priora nazwała z kolei amerykańskim prorokiem oraz Jonaszem, obwieszczając, że zaczyna się „wielkie dzieło”. Przemawiała wzniosłym językiem, pełnym egzaltacji, patosu i poetyckich metafor, podobnym w stylu do wierszy Walta Whitmana, ale kiedy sprawy wymykały się spod kontroli, gubiła się i zaczynała mówić potocznym językiem. Mężczyzna uznał początkowo, że doświadcza halucynacji pod wpływem rozwijającej się choroby.

Anielica kazała Priorowi wyjąć z depozytu Święte Narzędzia Proroka objawione mu przez sny. Kiedy mężczyzna powiedział, że nie miał takich snów, skonsternowana kazała Priorowi rozbić kafelki w kuchni pod zlewem i natychmiast poddać się woli Nieba (Srogość mojego gniewu dorównuje wspaniałości mojego oblicza), ale ostatecznie, widząc jego opór, zrobiła to sama, ciskając w to miejsce wiązką energii i powodując eksplozję. W staroświeckiej skórzanej walizce, którą wydobył Prior, znajdowały się okulary z brązu (z kamieniami zamiast soczewek) oraz księga ze stalowymi kartami. Anielica oznajmiła enigmatycznie, że to ona jest tą księgą i poleciła mu, aby czytał. Wyciągnęła do niego dłoń jak Bóg na słynnym fresku w Kaplicy Sykstyńskiej, a zetknięcie palców wywołało błysk. Prior nie mógł czytać, ponieważ przeszkadzało mu w tym nadmierne pobudzenie seksualne. Był zaskoczony tym faktem, gdyż nigdy wcześniej żadna kobieta nie wywołała w nim takiej reakcji. Słysząc przemawiającą wierszem anielicę, zaczął tracić nad sobą panowanie. Doszło między nimi do stosunku (w filmie pokazane zostało, jak lewitują bez ubrań, które nagle zniknęły, twarzami do siebie, w pozycji horyzontalnej, a ich narządy płciowe spowija ognisty obłok). W trakcie anielica wygłaszała dziwny monolog, brzmiący jak bełkot („wszechświat płonie anielskim ejakulatem”, „Exstasis in exelsis!” itp.).

Bóg, który porzucił aniołów

Wyzwolona została potężna energia, określona przez anielicę jako Plasma Orgasmata, dzięki której Prior otrzymał objawienie, że aniołowie zostali stworzeni bez daru wyobraźni i choć mogli zrobić niemalże wszystko, niczego nie potrafili wymyślić sami. Kiedy Bóg stworzył ludzi, wyzwolił uśpioną energię postępu. Wtedy narodził się wirus czasu, co uruchomiło potrzebę ciągłych zmian i ciągłego rozwoju. Postęp ludzkości, migracje, rozwój nauki i inne zjawiska doprowadziły do tego, że odwieczny ład i harmonia uległy zniszczeniu, a w stabilnym dotychczas Niebie zaczęły pojawiać się wstrząsy.

Na domiar złego Bóg, znudzony aniołami i odurzony ludzkością, zaczął opuszczać Niebo. Naśladując ludzi, udawał się w nieznane. Wreszcie 18 kwietnia 1906 roku całkiem zniknął. Jego odejście było równie niszczycielskie dla aniołów, jak potężne trzęsienie ziemi w San Francisco, które miało miejsce tego samego dnia. Sfrustrowani aniołowie zostali nagle pozbawieni steru i zastygli w oczekiwaniu. Ich domy i winnice zszarzały i uschły z tęsknoty za Bogiem, który był sensem ich istnienia. Zdaniem aniołów była to wina ludzi, którzy potrafią tylko niszczyć, a czynione przez nich zmiany prowadzą do wszechogarniającej rozpaczy.

W końcu mieszkańcy Nieba uznali, że zaszło to wszystko zbyt daleko i postanowili powstrzymać ludzką tendencję do ciągłej zmiany, wierząc, że to ona była przyczyną odejścia Boga. Prior został wybrany na Proroka, właśnie po to, aby przekonać ludzkość, że powinna przestać rozwijać się jako gatunek. Aniołowie uważali, że ludzie muszą zakończyć swój ciągły ruch i uzależnienie od zmian. Mieli nie mieszać się, nie krzyżować, zaniechać postępu, poszukiwań, ciekawości, impulsu. Prior uznał te żądania za absurdalne i odmówił podjęcia się misji Proroka. Anielica powiedziała mu jednak, że nie ucieknie przed swym powołaniem i przycisnęła księgę do jego piersi.

Walka z aniołem

Jakiś czas później Hannah Pitt (matka Joego, aktualnego kochanka Louisa) zawiozła Priora do szpitala. Przyjechała ona do Nowego Jorku z Salt Lake City po tym, jak syn zadzwonił do niej w środku nocy, aby powiedzieć, że jest gejem. Jako pobożna mormonka, słysząc od Priora o odwiedzinach anioła, wyjaśniła mu cierpliwie, że anioł to po prostu wiara, która za sprawą metaforycznych skrzydeł może unieść człowieka w trudnych chwilach. Prior był ciekawy, czy zdarzyło się kiedyś, że jakiś prorok odrzucił swoje powołanie. Hannah przyznała, że zdarzały się precedensy, ale takimi prorokami Bóg karmił wieloryby.

Nagle Prior wyczuł zbliżanie się anielicy. Na ścianach pojawiły się płonące hebrajskie litery, a chwilę potem anielica spłynęła przez rozwalony sufit do szpitalnego pokoju. Tym razem ukazała się w czarnej sukni, ze srebrnoczarnymi skrzydłami, otoczona pomarańczową poświatą. Przypominała aniołów z renesansowych wyobrażeń. Prior zażądał, aby zabrała księgę, ponieważ nie zamierza być Prorokiem. Wywołało to furię anielicy. Zszokowana Hannah, kryjąc się pod szpitalnym łóżkiem, poradziła mu, aby walczył z nią, jak biblijny patriarcha Jakub. Miał ją złapać i nie puścić aż udzieli mu błogosławieństwa. Prior poszedł za tą radą. W groteskowy sposób zmagał się z anielicą, uczepiony jej nóg. W pewnym momencie przestała się ona szamotać i uspokoiła się. Z Nieba spłynęła płonąca drabina, sięgająca ku nieskończoności. Anielica oznajmiła Priorowi, że zwyciężył i sam może zwrócić księgę Niebu oraz podjąć decyzję co do dalszego losu świata. Przed odlotem do Nieba przypomniała Hannah, że ciało to ogród duszy, po czym pocałowała ją namiętnie w usta i uniosła w górę, wywołując u kobiety eksplozję rozkoszy.

Zrujnowane Niebo

Po długiej wędrówce drabiną Prior znalazł się w czarno-białym Niebie, które przypominało San Francisco po wielkim trzęsieniu ziemi. Wszędzie były zwały gruzu i szary krajobraz. Prior mijał ruiny okazałego teatru, pałacu, łaźni, świątyni i biblioteki, reprezentujących różne porządki architektury, głównie greckiej i egipskiej.

W końcu mężczyzna stanął przed obliczem Rady Kontynentalnych Zwierzchności, czyli przed aniołami rządzącymi w Niebie od czasu Bożej dezercji. Poza Aniołem Ameryki w jej skład wchodzili: Anioł Europy, Anioł Afryki, Anioł Oceanii, Anioł Azji, Anioł Australii i Anioł Antarktydy. Swoim wyglądem przypominali zwykłych śmiertelników i zasiadali za wielkim stołem, jak do Ostatniej Wieczerzy. Prior powtórzył, że chce zwrócić Księgę. Przeciwstawił się anielskiej koncepcji o potrzebie zastoju i odrzucił ją na rzecz bolesnej konieczności ruchu i migracji. Podkreślił, że ludzie nie są skałami, dlatego w ich naturze leży rozwój, migracja i ruch. Zasugerował też aniołom, że po ewentualnym powrocie Boga, powinni Go pozwać za porzucenie swych dzieci i wszystkie cierpienia, które spowodowała Jego nieobecność. Prior chciał, aby aniołowie pobłogosławili go, powstrzymując zarówno jego chorobę, jak też cierpienie innych ludzi zarażonych wirusem HIV. Aniołowie stwierdzili jednak, że nie mogą powstrzymać szerzącej się plagi, bo nie wiedzą, jak to zrobić. Prior odłożył księgę na stole, zdjął purpurowe szaty Proroka (które pojawiły się na nim, gdy wkroczył do Nieba) i poprosił o to, aby przynajmniej mógł żyć, nawet chory i cierpiący, bo i tak jest to lepsze od nieistnienia. Aniołowie pozwolili mu powrócić na ziemię.

W epilogu dowiadujemy się o powstaniu nowego modelu „rodziny”, która będzie fundamentem Nowej Ameryki i metaforą solidarności społecznej. Składała się ona z przedstawicieli mniejszości – dwóch gejów: białego Anglosasa Priora i Żyda Joego, Afroamerykanina Belize, będącego transwestytą, oraz matkującej im mormonki w średnim wieku.

Grafomania obsesjonatów

Ze sztuki wyłania się dość smutna wizja świata nadprzyrodzonego. Niebo jest w niej w ruinie, której nikt nie zamierza posprzątać. Bóg sobie gdzieś poszedł, bo „zaraził się” od ludzi potrzebą zmian. Aniołowie chcą zahamować wszelką aktywność ludzkości, ponieważ ich ideałem jest stagnacja. W tym świecie nie pojawia się nawet najmniejsza wzmianka o Jezusie. Nie ma zresztą także Szatana. Najbardziej do tego ostatniego zbliża się cyniczny Roy Cohn (w serialu grany przez Ala Pacino). Jego największym przewinieniem jest jednak to, że nie chce przyznać się do swego homoseksualizmu i z uporem twierdzi, że nie jest chory na AIDS, tylko na raka wątroby. Sam homoseksualizm jest zaś w sztuce uwznioślony niemalże do rangi jedynej prawdziwej religii. Uderza też panseksualizm. Seks jest obsesją nie tylko ludzi, ale również aniołów (na przykład Anielica, która objawiła się Priorowi, ma sześć wagin). Co więcej pojawiają się sugestie, że wszechświat powstał w wyniku kopulacji, jak w prymitywnych mitologiach pogańskich. Podsumowując, uważam ten utwór za bluźnierczą i wulgarną grafomanię z pseudofilozoficznym przesłaniem.

Roman Zając

Artykuł ukazał się w dwumiesięczniku „Któż jak Bóg” (5/2021)