Maria i Luigi Quattrocchi

Świętość do pary

Anielskie życie małżeńskie

Nie jest dobrze być człowiekowi samemu (Tb 8,6) – czytamy w modlitwie Tobiasza, cytującego Księgę Rodzaju. Wtóruje mu Kohelet: Lepiej żyć we dwoje, niż pojedynczo, ponieważ dwoje lepiej znosi trudy. Istotnie, jeżeli upadnie, jeden podnosi drugiego. Bieda jednak temu, kto jest sam, jeżeli upadnie nie ma nikogo, kto by go podniósł (Koh6,9-10). Jak zatem wykorzystać ten zamysł Boży sparowania ludzi w małżeństwa, aby przyjęty i trwający w nas sakrament przyniósł najlepszy owoc – świętość obojga małżonków?

Pierwsza część definicji sakramentu małżeństwa zawarta w Katechizmie Kościoła Katolickiego mówi o tym, że małżeństwo jest wspólnotą całego życia skierowaną ze swej natury na dobro małżonków (KKK 1601). Wybierając to powołanie, wkraczamy na ścieżkę, którą wybrało już wielu świętych przed nami. Jedna z takich par stała się szczególnie bliska mojemu małżeństwu, dlatego poszukując rad na świętość w tej drodze przybliżę postaci Marii i Luigiego Beltrame Quattrocchi.

Samo nazwisko jest już bardzo wymowne, ponieważ słowa quattro occhi pochodzą z języka włoskiego i oznaczają czworo oczu. Metodą na świętość małżonków żyjących w pierwszej połowie XX wieku było zwyczajne życie, w którym stałymi elementami były kierownictwo duchowe, częsta spowiedź, codzienna, wspólna msza święta oraz codzienna modlitwa małżeńska, w tym modlitwa różańcowa.

Maria i Luigi Quattrocchi
fot. Alvin Mahmudov | Unsplash

Łatwiej będzie nam zaprzyjaźnić się z błogosławionymi, kiedy zobaczymy, że ich troski i zmartwienia naprawdę były bardzo podobne do naszych. Małżonkowie Quattrocchi mieszkali z rodzicami Marii, o których wiemy, że mieli trudny charakter. Luigi często wyjeżdżał w delegacje, pozostawiając delikatną, początkowo nadwrażliwą Marię w domu z dziećmi, których mieli czworo. Ostatnie z nich urodziło się cudem, ponieważ życie Marii i dziecka było zagrożone. Z drżącym sercem przeżywali wojnę, w czasie której wspierali potrzebujących i modlili się o bezpieczeństwo dorosłych już dzieci, przebywających w wojsku oraz w klasztorach. Życie przynosiło im wiele trudności, które pokonywali powierzając się Bogu. Luigi zmarł pierwszy, a Maria pozostała wdową przez ostatnie 14 lat swojego życia.

Maria i Luigi Beltrame Quattrocchi całym swoim życiem pokazali, że proste środki prowadzą do świętości – trzeba tylko być im wiernym. Jak powiedział o nich w homilii podczas mszy beatyfikacyjnej Jan Paweł II: Inspirowani słowem Bożym i świadectwem świętych, ci błogosławieni małżonkowie przeżywali swoje zwyczajne życie w sposób nadzwyczajny.

Dorota Szumotalska

Artykuł ukazał się w dwumiesięczniku „Któż jak Bóg” (5/2017)