Z ks. Kazimierzem Radzikiem, Przełożonym Generalnym Zgromadzenia Św. Michała Archanioła, spotykam się w jego miejscu pracy i posługi, Kurii Generalnej w Markach. W oczekiwaniu na herbatę, którą ks. Radzik nam osobiście przyrządza, przechadzam się po dużym gościnnym pokoju podziwiając na ścianach wizerunki Jezusa Miłosiernego, św. Michała Archanioła i bł. ks. Bronisława Markiewicza.
Zbiega nam się w tych latach kilka ważnych rocznic. Na ten rok przypada 90 rocznica zatwierdzenia Zgromadzenia, 75 rocznica śmierci bł. Anny Kaworek, a na przyszły najważniejsza, setna rocznica śmierci bł. ks. Bronisława Markiewicza, inaugurująca obchody Roku Jubileuszowego. Czym będzie ten nadchodzący rok dla michalitów?
Dla Zgromadzenia Jubileusz to czas przebłagania za popełnione niewierności lat minionych i wezwanie do nawrócenia. A, nawrócić się to przemyśleć od nowa, zakwestionować swój dotychczasowy sposób życia i działania. To znaczy nie żyć tak, jak żyją inni dokoła; nie czuć się usprawiedliwionym w sytuacjach dwuznacznych, wątpliwych, niosących zło. Przeciwnie, istotne jest szukanie nowego stylu życia, odkrycie i uznanie swoich ograniczeń, odkrycie Boga, przebaczenia jakie daje, przyjaźni jaką obdarowuje. Istotne jest nawrócenie i prostota z jaką powierzam się Bogu, Miłości, która staje się miarą i kryterium mojego własnego życia. Jeżeli łaska nawrócenia nie dotknie nas, to zmarnujemy dziedzictwo pozostawione nam przez ks. Markiewicza. Nie staniemy się nowym zaczynem w dziele ewangelizacji, czego oczekuje od nas dzisiaj Kościół.
A jaki ten rok będzie dla osób świeckich, związanych jednak w jakiś sposób z michalicką duchowością? Intensywne przygotowania do jego obchodów trwały aż trzy lata. Harmonogram na najbliższy rok jest również szczególnie napięty. Uroczyste nabożeństwa, konferencje, wykłady, ale z drugiej strony również pielgrzymka dzieci, zlot młodzieży, wydarzenia kulturalne. Do tego jeszcze okolicznościowe wydawnictwa: książkowe, płytowe, albumy… Można powiedzieć – program kompletny. Każdy znajdzie tu coś dla siebie?
Te trzy lata to wiele różnorodnych inicjatyw na całym świecie. Było tam miejsce zarówno na wydarzenia o charakterze wychowawczym, duszpasterskim, jak i artystycznym czy naukowym. W pierwszej kolejności Jubileusz to wydarzenie kluczowe dla nas, michalitów. Przygotowaliśmy więc na tę okazję szereg kazań, konferencji i rekolekcji, które, przy wstawiennictwie bł. ks. Markiewicza, są dla nas okazją do jeszcze pełniejszego zgłębiania cnót boskich i rad ewangelicznych, w duchu których żył ks. Bronisław.
Równolegle rok markiewiczowski jest okazją, by dzielić się świętością ks. Założyciela, jego dorobkiem i wiedzą o nim z innymi ludźmi. W głównej mierze jest to przesłanie skierowane do wszystkich ludzi świeckich, współpracujących z michalitami – przede wszystkim nauczycieli i wychowawców. Ale jest wiele organizacji, z którymi jesteśmy związani – Ruch Światło-Życie, Rycerstwo… Są też michalickie parafie, w tym 52 zagranicą, gdzie również prowadzimy pracę formacyjną w duchu nauczania ks. Markiewicza i gdzie również będą miały miejsce obchody jubileuszowe.
Mimo wszystko są to bardzo zróżnicowane środowiska, dlatego też potrzebujemy jak największej różnorodności środków, żeby móc dotrzeć z tym nauczaniem możliwie szeroko. Sposobów na to mamy bardzo wiele – przygotowaliśmy filmy, koncerty, wydawnictwa książkowe, oratoria, kalendarze; dla młodzieży – pielgrzymki, olimpiady wiedzy, zawody sportowe… Wierzę, że to wszystko, co wydarzyło się przez ostatnie trzy lata i co wydarzy się w najbliższym, jubileuszowym roku umocni w wierze nie tylko nas, michalitów, ale też wszystkich ludzi, wśród których pracujemy.
Czy widać już owoce tych, zakrojonych na szeroką skalę, przygotowań? Ma ksiądz poczucie, że wiedza o ks. Markiewiczu, o jego nauczaniu, powoli rozpowszechnia się?
Owoce Jubileuszu są rozłożone na wiele lat. Tym niemniej dostrzegam pewien wzrost zainteresowania całą duchowością michalicką, czy angelologią wśród wiernych. Coraz więcej ludzi szuka oparcia i pomocy w trudnych chwilach w Św. Michale Archaniele. To wszystko są rzeczy zainspirowane właśnie przez ks. Markiewicza. Wielu rodziców zgłasza się też do nas z prośbą o pomoc w problemach wychowawczych, czy uzależnieniach swoich dzieci. Widzą szansę w metodach postępowania z młodzieżą, których pionierem był Ojciec Założyciel. Księga Podziękowań w Sanktuarium św. Michała Archanioła i Błogosławionego Bronisława w Miejscu Piastowym pełna jest wpisów od tych, którym, czy przez wstawiennictwo, czy przez swoją pedagogiczną spuściznę ks. Markiewicz pomógł.
Właśnie, jak to możliwe, że te metody wychowawcze po stu latach wciąż się sprawdzają, wciąż są aktualne? Warunki mamy diametralnie różne od tych, w których działał ks. Markiewicz…
Sekret ponadczasowej duchowości i charyzmatu bł. Bronisława ukryty jest w świętości jego życia. Świętość nigdy się nie starzeje, zawsze jest aktualna, piękna i pociągająca.
Ks. Markiewicz był zresztą jednym z pionierów czegoś, co dzisiaj nazywamy nową ewangelizacją. Każda parafia była dla niego „placówką misyjną”, otwartą na ludzi z marginesu, o powikłanych życiorysach, na ubogich i chorych, na rodziny wielodzietne, a zwłaszcza na dzieci i młodzież. Sprawą najważniejszą był tam człowiek. I to jest podstawowe przesłanie, które nigdy się nie dezaktualizuje.
Są zresztą problemy, które pojawiają się niezmiennie niezależnie od czasów, w których przychodzi nam żyć. Ks. Markiewicz umiał je dostrzegać i znajdować ponadczasowe rozwiązania. Można powiedzieć, że ta jego umiejętność to był rodzaj szczególnej łaski, daru od Opatrzności.
Owszem, z pewnością bez pomocy Opatrzności ks. Markiewiczowi pewnie nie udałoby się tak rozwinąć swojej działalności w tamtych trudnych czasach, a talent organizacyjny był niewątpliwym Darem. Ale jego dorobek, to też efekt ciężkiej pracy, w tym pracy nad sobą. Mówi się dzisiaj, że Kościół to symbol wstecznictwa, zacofania – a tym czasem to, co robił ks. Markiewicz było zwyczajnie nowoczesne. Jego metody pracy z młodzieżą były również efektem m.in. wielu godzin spędzonych na lekturze zachodniej literatury naukowej. Tego co proponował, nie były w stanie wówczas zaoferować ani inne instytucje społeczne, ani państwo.
To prawda. To nowatorstwo widać było nie tylko na polu pracy z młodzieżą. Wiele nowinek ks. Markiewicz wprowadzał również jako homileta, wykładowca, proboszcz, czy wreszcie jako wydawca prasy. Spotykał się w tym wręcz z niezrozumieniem części ówczesnej kościelnej hierarchii. Zmiany przez niego zapoczątkowywane upowszechnił w Kościele dopiero Sobór Watykański II.
Ojca Założyciela cechował przy tym niezwykły głód wiedzy. Ciągle dokształcał się, chcąc pozostać na bieżąco wobec wszystkich nowych trendów i wyzwań, jakie niósł otaczający go świat, dbał też o gruntowne wykształcenie swoich podopiecznych. A w dzisiejszych czasach, w dobie gwałtownych przemian jest to chyba jeszcze ważniejsze zadanie, niż dla niego wówczas.
Wszystko co ksiądz Markiewicz czynił, czynił by jak najlepiej trafiać do wiernych. Widział, że niektórzy księża ograniczają się w posłudze tylko do tych, którzy przychodzą do kościoła, zaniedbując pozostałych ludzi w parafii. Markiewicz jako pierwszy zaczął ich odwiedzać, wychodził też na przykład na pastwiska, by katechizować dzieci zajmujące się pasterstwem. Dzięki niemu wiele z nich po raz pierwszy przyszło do Kościoła.
Nasz zakonodawca silny nacisk kładł przy tym nie tylko na to, by dzięki niemu podopieczni poznawali Boga. Dbał też o to, by dzieci zawsze miały zajęcie, mimo braku środków był nawet w stanie zorganizować orkiestrę. Mówiło się, że w jego warsztatach bywa głodno, chłodno, ale zawsze jest wesoło.
To co jest jednak najbardziej niesamowite, to fakt, że większość zapoczątkowanych przez ks. Markiewicza dzieł przetrwała te 100 lat. To też świadczy o jego świętości.
Dodajmy, że 100 wyjątkowo trudnych lat. Zabory, kryzys ekonomiczny międzywojnia, okupacja, 45 lat komunizmu, a także, wbrew pozorom, też niełatwe pod wieloma względami ostatnie dwudziestolecie. Jak ksiądz sądzi? Czy ks. Markiewicz jest zadowolony patrząc na to, co się udało w ciągu tego, tak trudnego przecież, wieku osiągnąć?
Przede wszystkim uważam, że już samo to, iż udało nam się te, tak trudne, 100 lat przetrwać jest ogromną zasługą właśnie ks. Markiewicza, który niewątpliwie wyprasza nam nieustannie potrzebne łaski i czuwa nad nami. Na pewno cieszy go, że nasze Zgromadzenie nieustannie się rozwija, że wciąż przychodzą do niego nowi kandydaci. Kryzys powołań póki co szczęśliwie omija michalitów. I choć wiem, że teraz ponownie nadchodzą trudne czasy, istnieje groźba sekularyzacji, to wierzę, że z pomocą naszego Założyciela wyjdziemy z tej próby zwycięsko, podobnie jak w poprzednich, trudnych latach. Wierzę, że z jego pomocą będziemy w stanie te prądy sekularyzacyjne odeprzeć naszą posługą ewangelizacyjną. Potrzeba do tego ciągłego rozpoznawania, ciągłej refleksji nad charyzmatem naszego Zgromadzenia.
Każdy moment historii ma w końcu swoje wzloty i upadki. W XIX wieku ks. Markiewiczowi też nie obce były prądy sekularyzacyjne, zeświecczenie społeczeństwa, szkolnictwa, inteligencji i wielu rodzin. Do tego dochodziły brak niepodległości, represje ze strony zaborców, rewolucje, ogromna nędza i bezrobocie. Dlatego nie możemy zrażać się powstałymi trudnościami, ale musimy na nowo odnaleźć element profetyczny w naszej rodzinie zakonnej, by skutecznie przeciwstawić się rozmydlaniu życia konsekrowanego.
Czego więc życzyć michalitom na ten nadchodzący czas? Jak sobie ksiądz wyobraża ten kolejny wiek Zgromadzenia?
Życzę sobie i wszystkim braciom, aby kolejne lata naszego Zgromadzenia były przepełnione modlitwą oraz zjednoczeniem z Bogiem przez wiarę, nadzieję i miłość. Od tego zależy skuteczność naszej apostolskiej posługi.
rozmawiał Karol Wojteczek
Artykuł ukazał się w Któż jak Bóg 1/2012