Szkoła trzeźwości

 

Tu, w Sanktuarium Świętego Michała Archanioła, w sposób szczególny odczuwamy bliskość bł. Bronisława, którego relikwie tutaj spoczywają. On dzisiaj wciąż mówi do nas, powtarzając słowa Apostoła Pawła do Filipian: „Czyńcie to, czego się nauczyliście, co przejęliście, co usłyszeliście i co zobaczyliście u mnie, a Bóg pokoju będzie z wami.”

 

Patron tego miejsca żył w czasach tak odmiennych od naszych. Dla prostych ludzi był to okres niezwykle trudny, wypełniony biedą, niepokojem, brakiem podstawowych praw. Zaborcy prowadzili bezwzględną politykę wynaradawiania. Zależało im, aby Polacy zapomnieli o wolności, o pięknym życiu, o swoich marzeniach. Wrogowie ojczyzny czynili wszystko, aby osłabić ducha narodu, aby odebrać Polakom nadzieję.

Dzisiaj żyjemy już w zupełnie innej Polsce. Jesteśmy niepodległym krajem, który należy do NATO i Unii Europejskiej. Przed kilkoma tygodniami, w czasie mistrzostw Europy w piłce nożnej, tak wiele medialnych autorytetów powtarzało, że to wydarzenie jest znakiem naszego bogactwa, nowoczesności i postępu, jaki się w Polsce dokonał.

Czy to prawda? Czy żyjemy dzisiaj w kraju, o jakim marzył i o jaki modlił się bł. Bronisław Markiewicz? Czy żyjemy w kraju, jaki swoją codzienną pracą chciał tworzyć ten wspaniały błogosławiony?

W ostatnich latach w sposób wyjątkowo bolesny doświadczamy, że postęp ekonomiczny i technologiczny nie zawsze idzie w parze z postępem duchowym. Czasami wręcz przynosi wiele niepokojących zjawisk. Dzisiaj doskonale widzimy, że człowiek coraz bardziej staje się więźniem materialistycznych wizji świata i życia. Chwytając bezrefleksyjnie iluzje rozwoju i bogactwa, daje się zamknąć w złotej klatce doczesnych marzeń i pragnień. Sam siebie okrada z tego co najcenniejsze – ze świadomości, że jest Bóg, który daje nam szansę na życie wieczne. Niestety często tę szansę odrzucamy, zadowalając się ułomnymi, chwilowymi zamiennikami.

 

Zmowa milczenia

Współczesny człowiek coraz bardziej staje się synonimem kogoś zniewolonego, kogoś uzależnionego i pozbawionego godności. Lista nowych nałogów napawa nas przerażeniem. W ostatnich dniach opublikowano badania, z których wynika, że co piąty nastolatek zaniedbuje swoje potrzeby snu i odżywiania przez uzależnienie od komputera i Internetu. Obok tych uzależnień od świata wirtualnego, rośnie także liczba osób uzależnionych od narkotyków, hazardu, zakupów, leków uspokajających.

Mimo tych licznych „nowych” problemów, wciąż najpoważniejszym zagrożeniem jest nadużywanie alkoholu. W tegorocznym liście pasterskim na sierpień, miesiąc abstynencji, biskupi polscy przypomnieli tragiczne statystyki, które budzą w naszych sercach wielki niepokój o przyszłość narodu.

Każdego dnia widzimy konkretne dramaty, które kryją się za tymi statystykami. Na 10 tonących 8 jest pod wpływem alkoholu. W jednym z polskich miast utopił się sześciolatek, który poszedł na niestrzeżone kąpielisko z pijaną matką. Pijany ojciec był w tym czasie w domu. W innej miejscowości kilkuletnie dziecko wypadło z okna, gdy pijana babcia zasnęła w drugim pokoju. Takich historii można opowiedzieć wiele.

 Zobaczmy, że w pewnym stopniu społeczeństwo przyzwyczaiło się już do tego niebezpiecznego zjawiska. Oczywiście w tych najbardziej bulwersujących przypadkach słyszymy pełne oburzenia głosy dziennikarzy, polityków i ekspertów. Ale czy któraś z tych osób krytykowała wcześniej publiczne pijaństwo w strefach kibica? Czy protestowano, gdy polska flaga sprowadzona została do roli podstawki pod kufel piwa?

Pytamy dzisiaj – dlaczego nikt nie reaguje? Dlaczego tak wielu biernie przygląda się temu, że lato jest czasem najintensywniejszego rozpijania Polaków? Dlaczego odpowiednie służby nie sprawdzają, ilu nieletnich pije w tym czasie alkohol i skąd go biorą? Dlaczego w mediach tak masowo promuje się imprezy, na których głównym zajęciem jest upijanie się, a nie mówi się wcale o organizowanych w tych dniach inicjatywach abstynenckich i trzeźwościowych? Dlaczego wyśmiewa się Przystanek Jezus, na którym młodzi nie są demoralizowani? Dlaczego kpi się z inicjatywy bezalkoholowych wesel? Dzisiaj musimy głośno zawołać: Wielcy tego świata przestańcie osłabiać Kościół i rodzinę! Przestańcie niszczyć te dwie podstawowe i najważniejsze szkoły trzeźwości indywidualnej i społecznej!

 

Polska trzeźwa albo żadna

Raz jeszcze przypomnieć trzeba wielkie przesłanie bł. Bronisława Markiewicza: „Zdrajcą narodu i wiary jest ten, kto dzieci i młodzież chciałby wychować ze szklanką piwa lub kieliszkiem wina w ręku.” Pisał to człowiek, który życie poświęcił, aby ratować młodych Polaków, aby kształtować nowe pokolenie w wierze i miłości do ojczyzny. On doskonale rozumiał, jakie wyzwania stoją przed Polakami. Dlatego wyznawał z pełnym przekonaniem, ale też dramatyzmem, że „Polska albo będzie trzeźwa, albo nie będzie jej wcale”.

Dzisiaj te słowa dla wielu brzmią jak coś nierealnego, jako złowieszcze narzekanie. W sferze ochrony trzeźwości w sposób szczególnie bolesny doświadczamy usypiającej roli wolności i demokracji. Wielu wygłasza bez zastanowienia tezy, że nie powinniśmy się tymi kwestiami zajmować, bo jest wolność, bo jest demokracja i jakiekolwiek nakazy lub zakazy odnoszące się do sfery spożywania alkoholu byłyby złe.

Tymczasem przeciwdziałanie nadmiernemu spożyciu alkoholu można rozpocząć właśnie od niewielkich zmian w prawie. Należy wprowadzić bezwzględny zakaz reklamy i promocji alkoholu w jakiejkolwiek formie oraz ograniczyć fizyczną i ekonomiczną dostępność alkoholu. Fizyczną, a więc zmniejszyć liczbę punktów sprzedaży alkoholu. Ekonomiczną zaś przez podniesienie akcyzy na alkohol.

Pytamy więc, dlaczego nie chcą tego zrozumieć rządzący? Dlaczego tak bardzo unikają tego tematu? Przecież parlamentarzyści, prezydent, przedstawiciele rządu i samorządów szli do wyborów twierdząc, że będą bezinteresownie i gorliwie służyć tylko ojczyźnie i dobru wspólnemu. Teraz zaś kierowani polityczną poprawnością i strachem przed alkoholowymi, podejmują jedynie pozorne działania na papierze, które nigdy nie przyniosą oczekiwanych rezultatów.

W tym roku, 26 października, minie trzydzieści lat od uchwalenia Ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi. Wiele pracy w przygotowanie tej ustawy włożyła ówczesna Komisja Konferencji Episkopatu Polski ds. Apostolstwa Trzeźwości. Niestety przez lata ustawa ta była liberalizowana i psuta.

Ktoś może powiedzieć, że świątynia nie jest dobrym miejscem do takich rozważań i działań. Widzimy jednak, że dzisiaj w Polsce coraz częściej tylko w świątyniach można mówić prawdę. Dlatego z wielką mocą powtarzamy w tym sanktuarium wezwanie do wspólnej, narodowej troski o trzeźwość. Tego wymaga polska racja stanu.

W imię przykazania miłości, które zostawił nam Jezus Chrystus musimy być zatroskani o dobro bliźniego. Wiemy że brak trzeźwości prowadzi często do osłabienia i utraty wiary, a w konsekwencji do trwania w grzechu. Jako osoby wierzące, szukamy wsparcia i siły w Bogu. Dlatego po raz kolejny przyjeżdżamy z wielu miejsc naszej ojczyzny, aby modlić się wspólnie w tym wyjątkowym sanktuarium. Wiemy, że w skali całego roku odbywa się wiele innych pielgrzymek, rekolekcji, spotkań modlitewnych w intencji trzeźwości narodu. Wszystkie te piękne dzieła mają wielką wartość, dlatego modlimy się dzisiaj o ich rozwój i kontynuację.

Jednocześnie jako uczniowie Chrystusa jesteśmy wezwani do dawania świadectwa przed światem. Potrzeba nam odpowiedzialności wiernych, którzy będą dzielić się świadectwem abstynencji. Bo istotą cnoty trzeźwości jest nie tyle właściwa miara w spożyciu, co zdolność do abstynencji. Nasza ojczyzna potrzebuje dzisiaj waszego szlachetnego świadectwa. Potrzebuje waszej odwagi i niezłomności, waszej odpowiedzialności i miłości. Zapalajcie w sercach innych pragnienie troski o trzeźwość. Niech za waszym przykładem podąża jak najwięcej osób.

Niech z tego sanktuarium na nowo do całej ojczyzny popłyną słowa prośby i wielkiego wezwania: Rodziny bądźcie szkołami trzeźwości! Przez wasze świadectwo, przez abstynencję wielu rodzin – do trzeźwości całego narodu! Amen.

bp Tadeusz Bronakowski

oprac. na podstawie homilii

w Miejscu Piastowym 2012,

30.07.12

 

Artykuł ukazał się w numerze 6/2012