Czasami świat wydaje się miejscem pełnym beznadziei. Wystarczy jedno tragiczne wydarzenie – diagnoza, strata, niesprawiedliwość – by nawet najodważniejsze serce zaczęło drżeć. Ale są tacy ludzie, którzy wbrew wszystkiemu uczą nas, że nadzieja nie jest uczuciem. Nadzieja to wybór, siła, kierunek. Takim człowiekiem był Terry Fox – młody Kanadyjczyk, który swoim biegiem przez kontynent odmienił tysiące ludzkich serc. I nadal to robi.
-
Królowa Aniołów + Olej św. Michała Archanioła (Zestaw)45,00 zł z VAT
-
Post Świętego Michała Archanioła + Olej św. Michała Archanioła (Zestaw)45,00 zł z VAT
-
5 książek ks. Mateusza Szerszenia CSMA + Olej św. Michała Archanioła (1 buteleczka) (Zestaw)120,00 zł z VAT
-
Wielkie Zawierzenie Świętemu Michałowi Archaniołowi + Olej św. Michała Archanioła (Zestaw)45,00 zł z VAT
Terry nie był gwiazdą sportu ani bohaterem z okładek gazet. Był zwyczajnym chłopakiem, który lubił grać w koszykówkę i miał plany, jak każdy dwudziestolatek. Ale kiedy miał zaledwie 18 lat, lekarze zdiagnozowali u niego nowotwór kości. Konieczna była amputacja nogi. Świat, który miał być pełen marzeń, nagle zawalił się. Jednak właśnie w tym mroku rozbłysło światło – światło nadziei, które Terry postanowił nieść dalej.
Z protezą zamiast nogi, z ciałem osłabionym przez chemioterapię, z bólem, który towarzyszył mu na każdym kroku – wyruszył w „Maraton Nadziei”. Chciał przebiec przez całą Kanadę. Dla siebie? Nie. Dla innych. Żeby zebrać pieniądze na badania nad rakiem. Żeby dać chorym coś więcej niż tylko współczucie – żeby dać im wiarę, że jeszcze będzie dobrze.
Codziennie pokonywał dystans maratonu – 42 kilometry – biegnąc charakterystycznym, kulawym krokiem. Czasem w deszczu, czasem w śniegu, często w samotności. Ale nigdy bez celu. Biegł, bo wiedział, że nadzieja potrzebuje konkretnego działania. Biegł, bo rozumiał, że prawdziwe bohaterstwo to nie efektowna scena, ale cicha walka – dzień po dniu, krok po kroku.
Terry nie miął łatwo. Nowotwór zaatakował ponownie. Zmarł mając zaledwie 22 lata. Ale w jego ślad poszły tysiące ludzi. Maraton Nadziei trwa do dziś. Co roku miliony ludzi na całym świecie biegną, by kontynuować jego misję, by pamiętać o nim, ale przede wszystkim – by nie zapomnieć, że nawet w największym cierpieniu można znaleźć sens.
Czym więc jest nadzieja? To nie iluzja, nie naiwność, nie zamykanie oczu na ból. Nadzieja to siła, która rodzi się wtedy, gdy nie mamy już siły. To decyzja, by mimo ran, mimo łez, mimo śmierci – iść dalej. Nadzieja nie zmienia od razu całego świata, ale zmienia sposób, w jaki na ten świat patrzymy.
Terry Fox był symbolem nadziei, która nie zna granic – ani fizycznych, ani duchowych. Pokazał, że można zrobić coś wielkiego, mając tak niewiele. Że można być gigantem ducha, nawet mając tylko jedną nogę. I że życie, nawet jeśli krótkie, może być promieniem dla tysięcy innych.
W świecie, który często oferuje cynizm i rezygnację, potrzebujemy takich historii. Nie po to, żeby się wzruszyć – ale po to, by się obudzić. By zrozumieć, że każdy z nas może być takim „biegaczem nadziei” – w swojej codzienności, w swojej chorobie, w swojej pracy, w relacjach z bliskimi.
Terry Fox nie żyje już od ponad czterdziestu lat. Ale jego biegu nie da się zatrzymać. Bo nadzieja – prawdziwa nadzieja – biegnie dalej.
Ks. Mateusz Szerszeń CSMA