Spróbujmy rozpocząć naszą ascezę od wyłączenia w ciągu dnia telefonu choćby na pół godziny i przeznaczenia tego czasu na modlitwę. Bóg pragnie być słuchany!
Słowa takie jak asceza czy umartwienie zdają się być terminami przestarzałymi. Nie pasują one do ram współczesnego świata, zachęcającego do spełniania wszystkich swoich pragnień i zachcianek. Nie pasują także do powszechnego dzisiaj przekonania, że dobre jest to, co jest przyjemne… Czy jednak człowiek wplątany w pogoń za sukcesem, zaniepokojony o swą przyszłość i gromadzący dobra materialne, dające mu pozorne bezpieczeństwo, jest w stanie w realny sposób określić, co dla niego jest naprawdę DOBRE?
„Asceza” – jak pisze współczesny pustelnik Andre Louf – „jest cudem Ducha Świętego”. A skoro Duch Święty jest źródłem ascezy, oznacza to, że ma ona swój początek w Miłości. Sam Duch wyprowadził Jezusa na pustynię (Mk 1, 12-13), ten sam Duch pragnie wyprowadzić na nią nas, aby mówić do naszych serc (por. Oz 2, 16). Pustynia nie jest miejscem zarezerwowanym jedynie dla pustelników. Jest ona rzeczywistością, do której zaproszony jest każdy, kto pragnie żyć z Bogiem i dla Boga. Można odnaleźć ją nawet pośród zgiełku miasta…
Zamilknąć, aby usłyszeć…
Dopóki pozwalamy, aby nasza codzienność upływała pośród wrzawy i hałasu tego świata, trudno uświadomić nam sobie cichą obecność mieszkającego w nas Bożego Ducha. Przyjrzyjmy się naszemu życiu… Czy jest w nim miejsce na ciszę? Czy jest w nim miejsce na zasłuchanie się w Boga, który przemawia w cichości „izdebki” naszego serca? Pierwszym słowem rozpoczynającym Dekalog dany Izraelitom na świętej górze Synaj było słowo: „Słuchaj”. Aby słuchać, potrzeba najpierw zamilknąć — i to jest początek ascezy.
Przyjrzyjmy się rozmowom, które na co dzień prowadzimy. Czy więcej mówię, czy słucham? Jaka jest moja postawa względem rozmówcy? Czy rzeczywiście pragnę poznać jego pragnienia, zasłuchać się w istotę tego, co chce mi przekazać; czy jedynie czekam, aż skończy zdanie, aby móc wyrazić swoją opinię, nie wyciągając żadnych wniosków z wypowiedzi rozmówcy? Poprzez słuchanie wyrażamy naszą miłość względem bliźniego, uczymy się go przyjmować do serca.
Gdy nauczymy się praktykować ascezę milczenia, nauczymy się także słuchać obecnego w naszym sercu Boga. To właśnie serce ludzkie jest prawdziwym mieszkaniem Ducha Świętego, które pozostaje uprzywilejowanym miejscem Jego obecności. W sercu właśnie „sam Duch wspiera swym świadectwem naszego Ducha, że jesteśmy dziećmi Bożymi” (Rz 8, 16). Serce słucha, wyraża zgodę, nasiąka Duchem Świętym i przyjmuje Go, podobnie jak przyjmuje ono słowo Boże, by wydało owoce w postaci życia Eucharystią i wychwalania Boga. Jeśli Duch Święty przychodzi do nas w lekkim powiewie, potrzeba wyciszenia, aby usłyszeć Jego delikatną obecność…
Codzienność przeniknięta ciszą
Dzisiejszy świat nie pomaga nam w słuchaniu Boga. Nieustannie „zasypywani” jesteśmy ogromną ilością informacji, komunikatów, haseł, słów… Jak w tym wszystkim nie zatracić więzi z Jedynym Słowem, które Bóg Ojciec dał nam, abyśmy poznali Jego miłość? Jak w tym wszystkim nie zatracić więzi z Jezusem, który sam o sobie powiedział: „Ja jestem cichy i pokorny sercem”? Skoro nasz Pan jest cichy, to także i my jesteśmy zaproszeni do Jego ciszy. Czy jednak pragniemy ciszy w naszym życiu? Niekiedy uciekamy przed nią, ponieważ zadaje nam ona trudne pytania o sens i cel naszego istnienia…
Celem ascezy jest jednak zjednoczenie z Bogiem i stawanie się z Nim jednym duchem. Nie chodzi o to, by umartwiać się jedynie po to, aby pokonać w sobie jakąś wadę czy zły nawyk (choć to też jest ważne). Nie praktykuje się ascezy także po to, aby coś sobie udowodnić. Nie! Celem wszelkiego naszego działania powinno być pragnienie wejścia w bardziej zażyłą więź z Panem, tak by móc odpowiadać miłością na Jego miłość. Duch Święty jest Duchem Miłości, On chce nas stale przemieniać, odnawiać w nas Swoje podobieństwo, abyśmy dzięki Jego działaniu i naszej współpracy z Jego łaską wracali do pierwotnej świętości.
Nauczmy się wolności względem tych przedmiotów, które powinny nam w życiu pomagać, a okazuje się, że często utrudniają nam to, co najważniejsze – kontakt z Bogiem i z drugim człowiekiem. Spróbujmy rozpocząć naszą ascezę od wyłączenia w ciągu dnia telefonu choćby na pół godziny i przeznaczenia tego czasu na modlitwę. Bóg pragnie być słuchany! Serce człowieka jest przeznaczone do przyjmowania Słowa Bożego, lecz jeśli wciąż będziemy karmić się chaotyczną i krzykliwą mową świata, Słowo Boga nie znajdzie w nas miejsca. Potrzeba prosić Ducha Świętego, by przychodził nam z pomocą, abyśmy umieli wybierać to, co dobre, piękne i szlachetne, a nade wszystko to, co prowadzi do Boga.
Oskar Styczynski
Artykuł ukazał isę w 5/2019 Któż jak Bóg. Wciąż można nabyć archiwalny numer w cenie promocyjnej