Widziałam Matkę Bożą…

Bł. Bronisław Markiewicz miał głęboko w pamięci i sercu wydarzenie, które z całą pewnością stało się istotnym dla jego powołania kapłańskiego, a nawet dla całego jego dalszego życia. W „Zapiskach dotyczących życia wewnętrznego”, pod datą 31 sierpnia 1867 r., opisał to w dwóch krótkich zdaniach: „Opływałem w słodycze i dary nadprzyrodzone. Oglądałem Maryję”. Wyznanie to ma wyjątkową wartość dla całościowej refleksji nad postacią bł. Bronisława i bardziej szczegółowej, dotyczącej jego miłości i nabożeństwa do Maryi.

W historii Kościoła to niejedyny przypadek ujrzenia Maryi. Ileż dusz tej łaski dostąpiło! A można powiedzieć, że nadal dostępuje, uwzględniając choćby ostatnich czterdzieści lat w Medjugorie.

Św. Faustyna niejednokrotnie oglądała Matkę Bożą. Czym były te widzenia, jaki miały sens, czemu służyły? Czy były jej potrzebne, skoro zarazem tak często oglądała Jezusa? Co one wnosiły w jej życie szare i monotonne (Dz. 62), w dni pracy i szarzyzny (Dz. 245), w codzienną zewnętrzną zwykłość i w codzienną wewnętrzną intensywność pracy duchowej?

Rodzaje „oglądania”

Św. Faustyna starała się dość dokładnie opisać to, co zostało jej ukazane ze świata pozaziemskiego w odniesieniu do Boga, Maryi, świętych, aniołów, złych duchów oraz miejsc (niebo, czyściec, piekło). Te widzenia były dwojakiego rodzaju. Pierwsze to konkretne fizyczne obrazy. Realna, namacalna rzeczywistość z całym swoim bogactwem, ze wszystkimi konsekwencjami. Oto jedno z takich widzeń i przeżyć św. Faustyny, zapisane 14 stycznia 1937 r.: „Dziś wszedł Jezus do separatki w szacie jasnej, przepasany złotym pasem; wielki majestat bił od całej postaci Jego i powiedział: Córko moja, czemuż się oddajesz myślom trwożliwym? – Odpowiedziałam: O Panie, Ty wiesz czemu. – I rzekł mi: Czemu? – Dzieło to trwoży mnie, Ty wiesz, że jestem do spełnienia go niezdolna. ­– I rzekł mi: Czemu? – Widzisz, jestem niezdrowa, nie mam wykształcenia, nie mam pieniędzy, jestem przepaścią nędzy, boję się obcować w ludźmi. Jezu, ja Ciebie tylko pragnę, Ty możesz mnie uwolnić od tego. – I powiedział mi Pan: Córko moja, coś powiedziała, prawdą jest. Jesteś bardzo nędzną, i spodobało mi się przeprowadzić dzieło miłosierdzia właśnie przez ciebie, która jesteś nędzą samą. Nie bój się, nie pozostawię cię samą. Czyń w sprawie tej, co możesz, ja dokonam wszystkiego, co ci nie dostawa; ty wiesz, co jest w mocy twojej – to czyń. Spojrzał się Pan w głąb istoty mojej [z] wielką łaskawością; myślałam, że skonam pod tym wejrzeniem z radości. Znikł Pan, pozostała w duszy mojej radość, siła i moc do czynu, ale zdziwiłam się, że Pan mnie nie chce zwolnić i nic nie zmienia, co raz powiedział, i pomimo tych wszystkich radości zawsze jest cień boleści. Widzę, że miłość i boleść idą w parze” (Dz. 881).

Niemniej interesujące są widzenia wewnętrzne Faustyny, które tak przedstawiła: „…częściej obcuję z Panem w sposób głębszy. Zmysły pozostają w uśpieniu i choć niedostrzegalnie, jednak rzeczywiście i jaśniej mi są wszystkie rzeczy, aniżeli bym je oczami widziała. Umysł poznaje w jednym momencie więcej niż przez długie lata gruntownego zastanawiania się i rozmyślania, jak co do istoty Bożej, tak samo i co do prawd objawionych, a także samo co do poznania własnej nędzy” (Dz. 882). I dalsza jej refleksja, dająca zrozumienie tych rzeczy: „Do tego łączenia się z Panem nic mi nie przeszkadza, ani rozmowa z bliźnimi, ani obowiązki żadne, chociażbym miała nawet załatwić nie wiem jak ważne sprawy, to mi wcale nie przeszkadza; duch mój jest z Bogiem, wnętrzności moje są pełne Boga, a więc nie szukam Go poza sobą. On, Pan, przenika duszę moją jak promień słońca czyste szkło. Z rodzoną matką, jak byłam w jej żywocie zamkniona, to nie byłam tak złączona aniżeli z Bogiem moim; tam była nieświadomość, a tu pełnia rzeczywistości i świadomość zjednoczenia. Widzenia moje są czysto wewnętrzne, ale więcej rozumiem, a za to mniej umiem w słowach wypowiedzieć” (Dz. 883).

Widzenia Maryi

Naszą uwagę kierujemy dziś na widzenia Maryi, których Faustyna doświadczyła sporo. Okoliczności pierwszego chronologicznie, według zapisu w Dzienniczku, ujrzenia Matki Bożej były pozaziemskie. Św. Faustyna ze swoim Aniołem Stróżem w jednej chwili znalazła się w miejscu mglistym, napełnionym ogniem, w którym ujrzała całe mnóstwo dusz cierpiących. Właśnie tam, jak wyznała: „Widziałam Matkę Bożą odwiedzającą dusze w czyśćcu”. Podzieliła się też tym, co zauważyła: „Dusze nazywają Maryję „Gwiazdą Morza”. Ona im przynosi ochłodę”. Trudno jednoznacznie stwierdzić, dlaczego to pierwsze widzenie Matki Bożej miało miejsce w czyśćcu. Skoro jednak podsumowała to niezwykłe doświadczenie słowami: „Od tej chwili ściślej obcuję z duszami cierpiącymi” (Dz. 20), a wcześniej pytała Pana Jezusa za kogo jeszcze ma się modlić, można przypuszczać, że od tego momentu św. Faustyna, na podobieństwo Matki Bożej, postanowiła przynosić ochłodę duszom czyśćcowym, co wielokrotnie sama potwierdziła (Dz. 58. 346. 412. 692. 1382. 1723).

Drugie chronologicznie opisane widzenie miało miejsce nocą: „W nocy odwiedziła mnie Matka Boża z Dzieciątkiem Jezus na ręku. Radość napełniła duszę moją i rzekłam: Maryjo, Matko moja, czy Ty wiesz, jak strasznie cierpię? – I odpowiedziała mi Matka Boża: Wiem, ile cierpisz, ale nie lękaj się, ja współczuję z tobą i zawsze współczuć będę. Uśmiechnęła się serdecznie i znikła. Natychmiast powstała w duszy mojej siła i wielka odwaga” (Dz. 25).

Maryja ukazywała się św. Faustynie z Dzieciątkiem (Dz. 330. 561), ze św. Józefem (Dz. 608. 846), z kapłanami (Dz. 330. 597. 677. 805n). Najczęściej jednak Sekretarka Jezusa widywała Maryję samą. Pierwszy raz, gdy odprawiała nowennę w intencji Ojczyzny: „W siódmym dniu nowenny ujrzałam Matkę Bożą pomiędzy niebem a ziemią, w szacie jasnej; modliła się z rękami złożonymi na piersiach, wpatrzona w niebo, a z serca Jej wychodziły ogniste promienie i jedne szły do nieba, a drugie okrywały naszą ziemię” (Dz. 33). Podczas choroby, nie mogąc być na Mszy św. i modląc się gorąco w celi w dzień Wniebowzięcia, Faustyna po chwili ujrzała Matkę Bożą w niewypowiedzianej piękności (Dz. 325). W dzień odnowienia ślubów, na początku Mszy św., najpierw zobaczyła Jezusa, a następnie Matkę Bożą: „w szacie białej, w niebieskim płaszczu, z odkrytą głową, która zbliżyła się od ołtarza do mnie i dotknęła mnie swymi dłońmi, i okryła swym płaszczem” (Dz. 468). Podobnie w dzień Niepokalanego Poczęcia, jak opisała: „…w czasie mszy św. usłyszałam szelest szat i ujrzałam Matkę Najświętszą w dziwnej, pięknej jasności. Szata Jej biała z szarfą niebieską” (Dz. 564).

Śliczna i piękna

Jak wyglądała Matka Boża w wizjach św. Faustyny? Zbyt ubogi jest nasz język i nigdy słowa nie oddadzą piękna nie z tego świata, piękna Najpiękniejszej z Gwiazd na firmamencie Kościoła. Św. Faustyna próbowała wyrazić to, co widziały jej oczy. W uroczystość Niepokalanego Poczęcia Matki Bożej, 8 grudnia 1936 r., wyznała: „Od samego rana czułam bliskość Matki Najświętszej. W czasie mszy św. ujrzałam Ją tak śliczną i piękną, że nie mam słów, abym mogła choć cząstkę tej piękności wypowiedzieć. Cała była biała, przepasana szarfą niebieską, płaszcz też niebieski, korona na głowie, z całej postaci bił blask niepojęty”. Dalej św. Faustyna przytoczyła słowa Maryi, która powiedziała: ­„Jestem Królową nieba i ziemi, ale szczególnie Matką waszą”. Faustyna podzieliła się również szczególnym przeżyciem, jakiego doświadczyła, gdy Maryja przytuliła ją do swego serca i rzekła „Ja zawsze współczuję z tobą”: „Odczułam moc nieskalanego Jej Serca, która się udzieliła duszy mojej” (Dz. 805). Innym razem, również w uroczystość Niepokalanego Poczęcia, przed Komunią świętą św. Faustyna ujrzała Matkę Najświętszą w niepojętej piękności: „Uśmiechając się do mnie, powiedziała mi: Córko moja, z polecenia Boga mam ci być w sposób wyłączny i szczególny matką, ale pragnę, abyś i ty szczególnie była mi dzieckiem” (Dz. 1414).

W piątym zeszycie znajduje się najdłuższy i najbardziej szczegółowy opis wyglądu Maryi: „Widzenie Matki Bożej. W jasności wielkiej ujrzałam Matkę Bożą w białej sukni, przepasaną złotym pasem, a drobne gwiazdki, także złote, były po całej szacie i rękawy na trójkąt wyłożone złotem. Płaszcz miała szafirowy, lekko zarzucony, na głowie miała lekko zarzucony przezroczysty welon, włosy rozpuszczone, ślicznie ułożone, i korona ze złota, która miała w zakończeniach krzyżyki. Na lewym ręku trzymała Dziecię Jezus. W tym momencie, jak by zabrakło słów, by to wszystko opisać. Wydaje się, że św. Faustyna w jednej chwili podsumowała wszystkie widzenia i wyznała: Takiej Matki Bożej jeszcze nie widziałam. I nagle pojawił się moment kulminacyjny widzenia: Wtem [Maryja] spojrzała na mnie łaskawie i rzekła: Jestem Matką Boską Kapłańską. Wtem Jezusa spuściła z ręki na ziemię, a prawą rękę podniosła w niebo i rzekła: Boże, błogosław Polsce, błogosław kapłanom. Widzenie zakończyło polecenie dane św. Faustynie: Powiedz to, coś widziała, kapłanom. Po tym wszystkim św. Faustyna stwierdziła: ja sama nie mogę nic zrozumieć z tego widzenia (Dz. 1585).

O, gdybym ja mógł widzieć Ciebie

Co więc my możemy zrozumieć z pozostawionych przez św. Faustynę opisów widzeń Maryi? Czym mogą nas one ubogacić? Po pierwsze, trzeba przyznać, że Matka Boża ma swoje ulubione kolory. To biel, błękit i złoto Jej szat. Ale czy nie odzwierciedlają one Jej najpiękniejszych cnót: nieskalanej czystości, przeogromnej pokory i najszlachetniejszej miłości?

Po drugie, Matka Boża jest piękna. Piękna pod każdym względem. Piękny, to nie tylko odznaczający się pięknem kształtów, barw, najlepszych cech i właściwości. Piękny, to też mający szczególną wartość moralną. Wartością moralną Maryi jest wolność od grzechu, co czyni Ją wszystką czystą i wszystką piękną. Matka Boża jest piękna pierwotnym pięknem człowieka, w myśl Bożych słów: „Uczyńmy człowieka na Nasz obraz, podobnego Nam” (Rdz 1, 26n). Poczęta została w umyśle Boga zanim stworzył rzeczy. Jest z całą pewnością najpiękniejszym dziełem Boga, „świetlistym odbiciem Najwyższego” (ks. Dolindo). Tak Kościół wyznaje: Tota pulchra es Maria!

Po trzecie, piękno wywołuje przyjemne wrażenia estetyczne. Jeżeli mówi się, że piękno uszlachetnia, to jak bardzo uszlachetnia Ta, która jest samym pięknem. Prześliczna i potężna Pani. Piękno Jej czystości, pokory, skromności, dobroci, miłości. Piękno Jej spojrzeń, gestów, postawy, zwykłości. Jej piękno zdumiewa, zachwyca, ujmuje, pociąga. Ale – czego doznała św. Faustyna – piękno Matki Bożej udziela się duszy, sprowadza pokój, daje siłę i wielką odwagę.

***

W Turynie, 8 grudnia 1887 r., ks. Bronisław Markiewicz napisał wiersz „Do Niepokalanie Poczętej”:

O Maryjo… Tyś jest iście złoty Dom.

Całaś piękna, niepokalana

(…)

Śliczni niebiescy Duchowie,

Piękni ich towarzysze Święci;

A jednak wszyscy razem wzięci

Mniej jaśni, niż Twej chwały blask.

(…)

O jakżeś wielką jest, Maryjo,

Twój tron ponad Niebian trony:

Niech za to będzie pochwalony

Twój Stworzyciel, Pan i Bóg.

ks. Karol Dąbrowski

Artykuł ukazał się w dwumiesięczniku „Któż jak Bóg” nr 5/2021 roku. Zachęcamy do lektury!