Rozmowa z Wandą Stróżyk – przewodniczącą Międzyzakładowego Związku Zawodowego „Solidarność” w zakładach Fiat Auto-Poland w Bielsku Białej.
Co może mieć wspólnego z aniołami przewodnicząca Międzyzakładowego Związku Zawodowego „Solidarność”? Czy praca związkowa nie oznacza twardego chodzenia po ziemi, a nie – patrzenia w niebo w poszukiwaniu aniołów?
Aniołowie także twardo chodzą po ziemi i uczestniczą w naszych codziennych, zwyczajnych sprawach. Nie szukam ich gdzieś w górze, ale tuż obok. Nie rozdzielam tego świata widzialnego z niewidzialnym. Odczuwam wewnętrznie ów duchowy świat niewidoczny dla oczu. Dla mnie to jest oczywiste. Widzę mojego męża, moje dzieci, ale oczyma duszy widzę też, że obok nich są aniołowie. Podobnie jest ze świętymi. Są mi bardzo bliscy.
Od kiedy zaczęła się Pani kontaktować z aniołami?
Od wczesnego dzieciństwa. Głęboko wierzyłam w istnienie Anioła Stróża i kontaktowałam się z nim przez tę najbardziej znaną wśród dzieci modlitwę. Kiedy miałam jedenaście lat, zmarł mój tata. To jeszcze bardziej skłoniło mnie do szukania opieki i wsparcia u Matki Bożej i mego świętego Anioła Stróża. Wtedy w mym życiu zdarzyło się wiele cudownych, nadprzyrodzonych interwencji. Doświadczałam, że mój anioł opiekuje się mną. Wiedziałam, że czyni to także mój zmarły tata, który czuwa nade mną z tamtej strony. Kiedyś napadnięto mnie w parku w Bielsku Białej i tylko cudowna Boża i anielska pomoc sprawiła, że uszłam z życiem.
Niektórzy nabożeństwo do Aniołów kończą w okresie dzieciństwa…
I wiele przez to tracą, bo Pan Bóg dał nam aniołów ku pomocy na całe życie, także na to dorosłe. W miarę upływu lat moja świadomość w istnienie i działanie duchów niebieskich rosła. Kiedyś przeczytałam wypożyczoną z parafialnej biblioteki książkę o aniołach. Dowiedziałam się z niej m.in., że można posyłać swoich aniołów w różne miejsca, jak to zalecał np. św. Ojciec Pio. Czyniłam to później dość często, gdyż wraz z mężem podjęliśmy pracę na zmiany, a dwaj synowie zostawali sami w domu po lekcjach w szkole. Nieraz wychodzili wówczas na spotkania z kolegami na osiedlu. Martwiłam się gdy szybko nie wracali. Modliłam się, wówczas w duchu „Mój Aniele Stróżu, idź do mego syna Pawelka i przyprowadź go do domu”. Wówczas w przeciągu 30 minut mój syn wracał do domu. Zobaczyłam więc, że to prawda, o czym mówił św. Ojciec Pio. Często prosiłam także mego Niebieskiego Przyjaciela o pomoc w sprawach domowych, a on działał.
A co z Pani pracą zawodową? Czy można spotkać aniołów w zakładzie produkującym samochody osobowe?
Można. Są wszędzie. Czasami Pan Bóg przysyła mi „widzialnych aniołów”, tzn. ludzi przychodzących znienacka z opatrznościową pomocą. Oni nie mają skrzydeł lecz dobre serca i mądre głowy. Kiedy w 1998 roku zostałam przewodniczącą „Solidarności” w zakładach obejmujących 17 spółek i zatrudniających 5 tysięcy ludzi, zrozumiałam, że potrzeba mi szczególnej anielskiej pomocy. I ta pomoc niejednokrotnie przychodziła przez człowieka, który nagle się pojawiał z mądrą podpowiedzią, radą, która okazywała się trafna. To Pan Bóg stawiał na mej drodze tych ludzi.
Niekiedy niektórzy przypis pewne moje trafne decyzje jakiejś kobiecej intuicji, ale ja wiem swoje, wiem komu to zawdzięczam. To aniołowie podpowiadają, dają mi natchnienia. Dzięki tej nadprzyrodzonej pomocy uniknęłam wielu błędnych kroków, na przykład złożenia podpisów na dokumentach re przyniosłyby szkodę pracownikom.
Jak odkryła Pani moc wstawiennictwa św. Michała Archanioła?
Dwa lata temu nasz związek zawodowy przeżywał trudne chwile, wydawano o nas fałszywe świadectwo a nawet nas prześladowano. Zwróciłam się wówczas do św. Michała Archanioła o pomoc. Wołałam do i mniej więcej w takich słowach: Tyś zwycięzcą złego. Pomóż przemienić całą tę atmosferę i sytuację w naszym zakładzie pracy. Chcemy coś zrobić dla tych tysięcy ludzi, a nie jesteśmy rozumiani. Wstawiaj się za mną, by ten gniew i agresję udało się jakoś znieść. Proszę Cię za pracodawców, by nasza współpraca była lepsza, bo i tak jesteśmy skazani na bycie razem”.
Jaka była odpowiedź na to błaganie?
Ludzie stali się odważniejsi. Nie bali się mówić tego, co myśleli. Protestowali przeciw niezrozumieniu i prześladowaniom. Św. Michał prowadził nas w tym boju o prawdziwe dobro. Nadto pomógł nam wypracować z innymi związkami zawodowymi wspólne stanowisko w sprawie podwyżek płac.
Czy ta Pani więź ze św. Michałem Archaniołem trwa nadal?
Oczywiście. Nadal go często przywołuję. Proszę o wsparcie, bym nie odpowiadała złem za zło, zwłaszcza wtedy, gdy nerwy i emocje dochodzą do głosu. Dzięki temu serca mam wolne od niechęci i nienawiści. Nadto przedkładam św. Michałowi prośbę o siłę do zachowywania Bożego prawa i przeciwstawiania się temu, co dalekie od Ewangelii. W 2004 r. pojechałam w pielgrzymce do cudownej groty objawień św. Michała w Monte Sant’Angelo. Wróciłam stamtąd bardzo umocniona. Nadto zaczęłam tam chodzić na spotkania modlitewne Zastępu Rycerskiego, a niedawno złożyłam przyrzeczenie i stałam się rycerką.
Dzięki tej modlitwie wspólnotowej i przynależności do Rycerstwa mam szczególną ochronę i wsparcie w mojej pracy związkowej.
A co by pani powiedziała osobie, która nie wierzy w istnienie Pana Boga i Aniołów?
Nie usiłowałabym jej przekonać na siłę. Powiedziałabym po prostu o swoich doświadczeniach i faktach z mojego życia, gdy otrzymywałam boską i anielską pomoc. Czyniłam to już wielokrotnie i o dziwo osoba, która słyszała te moje wyznania odchodziła inna jakby od środka pocieszona umocniona.
Dziękuję za rozmowę i życzę by Pani była takim “widzialnym aniołem” niosącym innym pomoc, pocieszenie i nadzieję.
Rozmawiał ks. Piotr Prusakiewicz CSMA
Artykuł ukazał się w numerze 2/2006