Wierzyć nie trzeba, posłuchać warto

Polska jest krajem maryjnym. Można to zdanie usłyszeć niemal w całym świecie. Jedni wypowiadają je z dumą, inni z podziwem, a niektórzy z wyrzutem. Ale jest to fakt. Rzeczywiście – jak to powiedział kiedyś polski papież, Jan Paweł II – „przyzwyczaili się Polacy…”

Temat podjęli na katechezie uczniowie jednego z warszawskich liceów. Ktoś rzucił pomysł, by problematyce maryjnej poświęcić nieco więcej czasu. I tak powstał poniższy zbiór tekstów i refleksji. Wykorzystaliśmy go na kilku lekcjach, ilustrowanych fragmentami filmów, a po wszystkim „zespół redakcyjny” zebrał i nieco ujednolicił materiały – notatki koleżanek i kolegów. Tak się złożyło, że największym zainteresowaniem cieszyły się objawienia maryjne. Stąd też powyższy tytuł.

Objawienia prywatne a Objawienie w Chrystusie

Prostym jego uzasadnieniem jest wypowiadane niekiedy przez duszpasterzy stwierdzenie, że objawienia (maryjne i inne), nawet te potwierdzone przez Kościół, nie należą do prawd wiary potrzebnych do zbawienia. Znamy wiele tzw. „objawień prywatnych”, niekiedy traktowanych bardzo emocjonalnie. Warto więc pochylić się nad tym tematem na dłużej i wyrobić sobie własną, dobrze uzasadnioną opinię.

Jeden z uczniów przygotował nawet na potrzeby lekcji skrót listu, skierowanego do nas w tej sprawie przez polskich biskupów („Objawienie Boże a objawienia prywatne”, 22 kwietnia 2012 r.). List ten, chociaż został napisany przed dziesięciu laty, jest oczywiście nadal aktualny.

Czytamy w nim, „by w kształtowaniu życia chrześcijańskiego odnosić się do Pisma Świętego, a zwłaszcza do […] Ewangelii i nauczania Apostołów […] i, aby swoją chrześcijańską tożsamość i egzystencję budować na mocnym fundamencie apostolskiego depozytu wiary”.

 Cytując Sobór Watykański II biskupi w dalszej części piszą: „Objawienie Boże dokonane w Osobie Chrystusa, a także w Jego czynach i słowach nigdy nie przeminie, bo nie przemija Zmartwychwstały Jezus i Jego Ewangelia. Dlatego Bóg objawia się nam także dzisiaj, gdy wraz z Kościołem otwieramy Pismo Święte, aby w duchu wiary je czytać i wyjaśniać metodami, którymi posługuje się ludzki rozum. Natomiast nie należy się już spodziewać żadnego nowego objawienia Boga przed chwalebnym ukazaniem się Pana naszego Jezusa Chrystusa” (por. 1Tm 6, 14 i Tt 2, 13) (Konstytucja o Objawieniu Bożym, 4).

A zatem (tym razem powołując się na Katechizm Kościoła Katolickiego) biskupi pouczają nas: „Dane ludziom objawienia prywatne nie dodają nic nowego do Objawienia Bożego, które jest przekazywane w Piśmie Świętym i w żywej Tradycji Kościoła. Niczego też w nim nie przekreślają i nie poprawiają. Pełnią wobec niego służebną rolę. Udzielane są przez Boga pojedynczym osobom, aby Kościołowi powszechnemu lub wspólnotom lokalnym czy określonym grupom mocniej przypomnieć prawdę już obecną w Piśmie Świętym i Tradycji. W ten sposób mogą pomóc w pełniejszym przeżywaniu tej prawdy w konkretnym czasie” (por. KKK, 67).

Jak rozeznawać objawienia?

W trosce o to, by nikt „nie rozpędził się” w słuchaniu, przyjmowaniu i interpretowaniu różnorakich wizji, Kościół określił konkretne i praktyczne kryteria, które pozwalają zachować Słowo Pana Boga na pierwszym miejscu. Oto one:

– zgodność treści objawień z Objawieniem zawartym w Piśmie Świętym i Tradycji (warto dla przejrzystości używać innej pisowni: wielkiej litery dla Bożego Objawienia);

– objawienia muszą być zakończone (między innymi dlatego Kościół nie wypowiedział się oficjalnie o Medziugorie);

– posłuszeństwo Kościołowi;

– potwierdzone zdrowie psychiczne wizjonerów (zwykle badania psychiatryczne są podejmowane z inicjatywy miejscowego biskupa).

Czasem objawieniom towarzyszą znaki: nawrócenia, uzdrowienia, niekiedy wielu faktów nie da się wytłumaczyć ludzkim rozsądkiem.

Maryja mówi…

Przechodząc już ściśle do kontekstu maryjnego, przytoczmy jeszcze wypowiedź ks. Wojciecha Życińskiego, salezjanina: „Istotą przesłania objawień maryjnych, zatwierdzonych przez Kościół jako autentyczne, jest przypomnienie dobrej nowiny o zbawieniu zawartej na kartach Biblii i przekazywanej w Tradycji Kościoła. Objawiająca się Matka Boża przypomina nam to, czego nie możemy zrozumieć albo o czym zapominamy po lekturze Ewangelii. […] Treść objawienia dokonanego przez Chrystusa jest powszechnie zobowiązująca, jako źródło naszej wiary koniecznej do zbawienia. Natomiast przesłanie jakie towarzyszy z reguły objawieniom maryjnym, nawet jeśli zostały one zatwierdzone przez Kościół, nie zobowiązuje do takiej wiary nikogo poza tymi, którzy danego objawienia doznali.

Nie da się ustalić, ile było maryjnych objawień. Dotarliśmy do kilkunastu źródeł, z których każde wydawało się wiarogodne i… każde z nich podawało inną ich liczbę (od ok. 600 do ponad tysiąca). Może dlatego, że tak zwane kryterium prawdziwości jest – powiedzielibyśmy – wielostopniowe. Niezwykle rzadko Kościół wypowiadał się autorytatywnie, ogłaszając „tu naprawdę ukazywała się Matka Najświętsza i oznajmiła światu ważne orędzie”. Czasem stwierdzany jest nadprzyrodzony charakter wydarzeń, niekiedy poprawność teologiczna przesłania. Tym niemniej nie chodzi o statystykę, ale o słowa, o wezwanie, które może wpłynąć na nasze życie, na życie świata.

Wybraliśmy sześć z nich. Zainteresowani mogą podejmować dalsze osobiste poszukiwania. Z ostrożnością, rozwagą i z posłuszeństwem okazywanym Kościołowi.

Gdy jeszcze żyła…

(objawienie Apostołowi Jakubowi w Saragossie, dziś Hiszpania)

Oczywiście nikt tego nie zapisał. Podania przekazują, że św. Jakub Apostoł, głosząc Ewangelię na Półwyspie Iberyjskim, spotkał się z obojętnością i niezrozumieniem, w wyniku czego chciał opuścić tę część świata. Na filarze jednej z rzymskich budowli miał wtedy ujrzeć Maryję otoczoną aniołami śpiewającymi na jej cześć. Był rok 40 lub 41. Matka Zbawiciela poprosiła o wybudowanie kaplicy i obiecała, że mieszkańcy ziemi, na której stoją, wkrótce przyjmą wiarę w Jej Syna.

W 1982 r. św. Jan Paweł II, odwiedzając Saragossę, modlił się tymi słowami: Najświętsza Dziewico del Pilar! Pomnóż naszą wiarę, umocnij nadzieję, ożyw naszą miłość. Przybądź z pomocą tym, których spotykają nieszczęścia, którym doskwiera samotność, niewiedza, głód lub brak pracy. Umocnij słabych w wierze. Rozbudź u młodych gotowość całkowitego oddania się Bogu. Opiekuj się, o Maryjo, po macierzyńsku tymi, którzy Ciebie wzywają…

Nie ręką ludzką namalowany…

(spotkanie z Juanem Diego, Guadalupe, Meksyk)

Jest to pierwsze zatwierdzone przez Kościół objawienie maryjne, a jego miejsce odwiedzane jest przez ponad 20 milionów pielgrzymów rocznie.

Cała historia zaczyna się w roku 1531. Idąc do kościoła Juan Diego przechodził koło wzgórza, z którego posłyszał piękny śpiew. Zbliżywszy się zobaczył Maryję, która poleciła opowiedzieć o spotkaniu biskupowi. Ten jednak nie dowierzał. Po kilku dniach Maryja wyprosiła uzdrowienie dla leżącego w wysokiej gorączce wuja Juana, a samemu mężczyźnie kazała zanieść biskupowi róże porastające stok pagórka. Juan rozłożył swój płaszcz, wykonany z włókien agawy, i zebrał do niego całe naręcze kwiatów (już to było dość niezwykłe, bo ani tam ten gatunek róż nie występował, ani nie był to czas kwitnienia). Gdy Juan rozłożył swój płaszcz w obecności biskupa, nie tylko wysypały się niezwykle piękne róże, ale też okazało się, że na płaszczu pozostał wizerunek Maryi.

Do dzisiaj uczeni nie potrafią określić, w jaki sposób utrwalił się na tkaninie ten wielobarwny obraz. Nie zmienił się on mimo upływu czasu, wilgotności, klimatu, dymu ze świec… Utarło się określenie, że wizerunek ten został „nie ręką ludzką namalowany”. Warto dodać, że tkanina z włókien agawy rozkłada się samoistnie w ciągu kilku lat…

W XX wieku podjęto szczegółowe badania nad obrazem. Po przeprowadzeniu badań, w których wykorzystano najnowsze osiągnięcia kryminologii i fizyki nuklearnej, okazało się, że w oczach Maryi widać ludzi, którzy odbijają się w jej źrenicach. Na ich czele stoi zaś brodaty mężczyzna. Wierni są przekonani, że jest nim Juan Diego, XVI-wieczny wizjoner. Zaskoczenie jest tym większe, że tak ciekawe tajemnice pozostawały ukryte kilka wieków…

Warto zobaczyć program o Guadalupe przygotowany przez Wojciecha Cejrowskiego, bardzo poruszające jest też świadectwo o. Adama Szustaka o jego osobistym spotkaniu z Maryją w Meksyku.

Madonna Różańcowa, Pani słynna z trzech tajemnic

(objawienie trójce pastuszków, Fatima, Portugalia)

Zaczęło się od trzech wizyt anioła, który nazwał siebie Aniołem Pokoju. Widziały go dzieci pasące owce na stoku góry. Anioł nauczył je dwóch modlitw, udzielił im Komunii Świętej, zapowiedział też przyjście Maryi.

W niedzielę, 13 maja 1917 r., Łucja, Franciszek i Hiacynta ujrzeli po raz pierwszy Matkę Najświętszą, która poprosiła o codzienne odmawianie różańca, dodając, że ta właśnie modlitwa „otwiera niebo”. Spotkania z Nią odbywały się następnie 13 dnia każdego miesiąca, aż do października (tylko raz, w sierpniu, kiedy dzieci na rozkaz burmistrza zostały uwięzione, Maryja ukazała się kilka dni później, gdy je uwolniono). Na miejsce objawień z czasem przybywać zaczęły tłumy.

W trakcie szóstego, ostatniego spotkania, w październiku, blisko 100 tysięcy ludzi widziało tak zwany „cud Słońca”. W momencie wskazanym przez Maryję nagle rozpierzchły się ciemne gęste chmury, przestał padać rzęsisty deszcz i ukazało się Słońce w spiralnym tańcu. Po chwili wszystkim wydawało się, że Słońce „urwało się” ze swego miejsca i z ogromną prędkością zbliża się do Ziemi. Świadkowie byli przerażeni, obiecywali nawrócenie, niektórzy doznali uzdrowień. Gdy zjawisko zniknęło, dzieci powtórzyły wszystkim słowa Najświętszej Panienki, w których zawarta była zapowiedź wielu strasznych wydarzeń i pragnienie, by Rosja się nawróciła (rewolucja październikowa wybuchła niedługo po objawieniach w Fatimie, przyniosła ona wiele zła, dopiero Jan Paweł II w 1984 r. dokonał aktu poświęcenia Rosji Niepokalanemu Sercu Maryi).

Na pewno wiele dobra przynosi nabożeństwo pierwszych sobót, na pewno warto zapoznać się ze słowami przekazywanymi przez s. Łucję (zmarła w 2005 r. mając 98 lat). Jeśliby zaś ktoś chciał się zapoznać z tzw. tajemnicami fatimskimi (najgłośniejsza jest trzecia), można je znaleźć w Internecie, koniecznie jednak trzeba wpisać obok hasła „III tajemnica fatimska” słowo „Watykan”. W przeciwnym razie można trafić nieprawdopodobne historie, wymyślone przez ludzi o chorej fantazji.

Od Beneluksu po Afrykę

Madonna o Złotym Sercu

(35 spotkań z dziećmi, Beauraing, Belgia, 1932 -1933)

Pięcioro dzieci usłyszało słowa zachęty do codziennej dobroci wobec innych. Zapisano też zdanie Matki Bożej: „Nawrócę grzeszników. Jestem Królową Nieba. Módlcie się zawsze. Poświęćcie się dla mnie”.

Matka Ubogich

(widzenia dwunastolatki, Banneux, Belgia, 1933)

Maryja osiem razy ukazywała się dwunastoletniej Marietcie. Powiedziała między innymi (kierując swoje słowa do ludzi obciążonych skutkami kryzysu ekonomicznego): „Przyszłam ulżyć w cierpieniu. Wierzcie we mnie, a ja uwierzę w was. Módlcie się wiele. Jestem Matką Zbawiciela, Matką Boga, módlcie się wiele”.

Matka Słowa

(pierwsze objawienia w Afryce, Kibeho, Rwanda, 1981-1989)

Matka Boża ukazywała się tam trzem dziewczynom: szesnastoletniej Alphonisinie Mumureke, siedemnastoletniej Natalii Mukamazimpaka i dwudziestojednoletniej Marii Claire Mukangango. Wszystkie objawienia były indywidualne wobec każdej z dziewcząt. Maryja nazywała siebie Nyina wa Jambo, co w miejscowym języku oznacza Matkę Słowa.

Na katechezie wspomnieliśmy jeszcze o następujących objawieniach:

– w La Salette,
– w Lourdes,
– w Paryżu (tzw. „objawienie Cudownego Medalika”),
– w Zeitoun, (miasteczko na peryferiach Kairu w Egipcie; objawienie, które dało się sfotografować)
– w Licheniu;
 – w Akicie (Japonia; figurka płacząca łzami, które potem zbadano);
– w Gietrzwałdzie (Maryja mówiąca po polsku do dzieci z rodzin, które próbowano germanizować);
– w Paray-le-Monial (południe Francji);
– w Pontmain (północ Francji);
– w Tre Fontane (Rzym);
– w Warszawie na Siekierkach;
– w Amsterdamie.

Artykuł ukazał się w dwumiesięczniku „Któż jak Bóg” (3/2022)