Wniebowstąpienie Pana Jezusa

I rzekł do nich: «Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu! Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony. Tym zaś, którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą: w imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą; węże brać będą do rąk, i jeśliby co zatrutego wypili, nie będzie im szkodzić. Na chorych ręce kłaść będą, i ci odzyskają zdrowie». Po rozmowie z nimi Pan Jezus został wzięty do nieba i zasiadł po prawicy Boga” (Mk 16,15-19).

Prawdy o Jezusie nie można zatrzymać tylko dla siebie. Zmartwychwstały Pan nakazał uczniom, aby głosili Jego naukę, tym samym wyznaczył kierunek wspaniałej misji: wyjść naprzeciw innym i głosić miłość Boga.

Podobnie było z bł. ks. Bronisławem Markiewiczem. Po śmierci ks. Jana Bosko do 1892 r. przebywał we Włoszech, gdzie pracował w różnych placówkach salezjańskich. Spotykał się z bł. Augustem Czartoryskim, z którym łączył swoje plany powrotu do ojczyzny. Od momentu przybycia do Włoch zamierzał bowiem wrócić do Galicji, aby przeszczepić na polski grunt idee wychowawcze salezjanów. Bóg jednak zaplanował inaczej. August Czartoryski zmarł we Włoszech, ks. Markiewicz natomiast sam powrócił do Galicji w 1892 r. Przywiózł wówczas dwa obrazy: Matki Bożej Wspomożenia Wiernych i portret ks. Jana Bosko, którego świętość stała się wzorem do naśladowania i przykładem pokornej realizacji woli Bożej.

O powrót ks. Markiewicza zabiegał podkarpacki świat arystokratyczny, niektórzy duchowni oraz Jan Trzecieski (kolator małej wiejskiej parafii w Miejscu, które pod wpływem późniejszych nalegań Sługi Bożego zmieniło nazwę na Miejsce Piastowe). On właśnie wyrażał chęć, aby salezjanin, ks. Bronisław Markiewicz, objął tę parafię. I tak się stało w marcu 1892 r.

Od pierwszych chwil przybycia do nowej parafii ks. Markiewicz zaangażował się w działalność duszpasterską (jako proboszcz parafii) i wychowawczą. Ta ostatnia stała się jego wielkim zamiłowaniem. Początki tej pracy zaczęły się od przybycia pierwszego wychowanka – Jędrka Hałatka. Do dziś nie wiadomo, jak ten szesnastoletni młodzieniec trafił do Miejsca.

Początki działalności wychowawczej nie były łatwe. Brak środków materialnych, prymitywne warunki mieszkaniowe oraz braki kadr nie hamowały jednak rodzącej się idei wychowawczej. Ks. Bronisław Markiewicz podjął się dzieła wychowania, spłacając dług wdzięczności tym, którzy zabiegali o jego powrót do Galicji. W metodzie wychowawczej, bowiem, prowadzonej przez salezjanów, wielu upatrywało duże korzyści. Przygotowanie młodego człowieka do uczciwej pracy było w Galicji troską ludzi odpowiedzialnych za losy ubogich.

Podkreślmy to jeszcze raz, że praca wychowawcza była wielkim zamiłowaniem ks. Markiewicza. Już jako proboszcz – czy wcześniej, jako wikary, a nawet jako profesor w seminarium – starał się wniknąć w mentalność młodych ludzi, tworzył miejsca, w których mogliby miło i pożytecznie spędzać czas. Marzył o takich placówkach edukacyjnych, jakie spotkał we Włoszech.

Kontakt z młodzieżą wymagał od niego ciągłego rozwoju. Dlatego też nauczył się grać w szachy. Niełatwo było wygrać z księdzem rektorem, jak nazywano ks. Bronisława Markiewicza. Jeśli ktoś go pokonał, to najczęściej dlatego, że ks. rektor nie chciał zniechęcać do dalszej pracy i wytrwałego treningu. Dla młodych ludzi tworzył miejsca rekreacji i odpoczynku. Nade wszystko jednak dbał o wykształcenie zawodowe młodzieży, stwarzał zaplecze w postaci placówek z warsztatami rzemieślniczymi, chciał uczyć młodzież uczciwego zarabiania na życie. Dużą wagę przywiązywał do szacunku i pracy na roli. Pisał: „Nie postępowe nauki ani rzemiosła naszym głównym celem w wychowaniu, ale oszczędność, powściągliwość, z pracą w pocie czoła” (B. Markiewicz, List do Jana Latuska).

Jego dewiza życiowa: „Powściągliwość i Praca” – wyznaczała kolejne etapy działalności. Tworzył więc placówki wychowawcze, w nich szkoły, warsztaty, grupy kulturalne jak: chóry, orkiestry, teatr, do którego przywiązywał wiele wagi. Zależało mu na tym, aby pożytecznie zająć czas swoim podopiecznym, a w ten sposób oddalać ich od rozmaite pokusy. Często, bowiem, brak zajęcia powoduje rozwój niemoralnego postępowania.

ks. Krzysztof Pelc CSMA