Wojna aniołów

Jak wyglądała walka między dobrymi i upadłymi aniołami po buncie Lucyfera? Skoro nie była walką fizyczną, to na czym polegały ich zmagania? Czy współcześnie aniołowie również znajdują się w stanie wojny i walczą ze sobą?

 

Aniołowie u zarania dziejów poddani zostali próbie. Stanęli w sytuacji, gdy konieczne było dokonanie wyboru… i niektórzy wybrali wypowiedzenie posłuszeństwa Bogu. Od tego momentu społeczność aniołów znalazła się w stanie konfliktu, który opisujemy odwołując się do kategorii wojny. Bóg jest oczywiście wszechmocny, a więc Szatan nie ma cienia szansy, aby Mu przeszkodzić w Jego planach. Jeśli Bóg mu na coś przyzwala, to tylko po to, żeby zrealizować własną wolę. W sensie ścisłym Szatan nie jest w stanie walczyć z Bogiem. Gdy czytamy o walce w niebie z udziałem Szatana (zob. Ap 12,7-9), stronami, które ze sobą walczą są Michał i jego aniołowie oraz Szatan i jego aniołowie. Fragment z Apokalipsy dotyczy walki eschatologicznej po śmierci Jezus na krzyżu, która uniemożliwiła Szatanowi możliwość dalszego oskarżania ludzi przed Bogiem. Biblia nie opisuje natomiast owego pierwotnego buntu, od którego rozpoczął się dramatyczny podział i rozdarcie świata aniołów na dwa obozy.

 

Jak walczyli aniołowie

Oczywiście nie wiemy, jak wyglądała ta pierwsza wojna w niebie. W amerykańskim filmie “Armia Boga III – Proroctwo” pokazane są przejmujące sceny zabijających się nawzajem aniołów, wręcz stosy ciał – ofiar wielkiej wojny o Człowieka. W przeciągu wieków wielu artystów próbowało namalować wojnę aniołów. To dość częsty motyw w historii sztuki. Na niezliczonych obrazach możemy zobaczyć uzbrojone zastępy skrzydlatych istot z mieczami i lancami, w złocistych zbrojach i hełmach. W sumie, pomijając nadprzyrodzone elementy dekoracji (takie jak skrzydła), obrazy ukazujące wojnę aniołów nie różnią się wiele np. od obrazu „Bitwa pod Grunwaldem”. No cóż… nie potrafimy wyobrazić sobie wojny aniołów, nie odwołując się do ludzkich wyobrażeń wojennych.

Peter Kreeft celnie jednak zauważa: „Ich wojna była prawdziwą wojną. Nie była to oczywiście wojna materialna, ponieważ aniołowie nie mają ciał materialnych, ale była to prawdziwa wojna, wojna woli i umysłów, jak wojna pomiędzy sparaliżowanymi telepatami. Militarne symbole, których używamy dla niej, nie są zbyt mocne, ale zbyt słabe (…). Ta wojna była bardziej zagorzała, intensywna i przerażająca, niż jakakolwiek wojna materialna lub jakikolwiek symbol materialny może to przekazać” (P. Kreeft, „Aniołowie i demony. Co tak naprawdę o nich wiemy?”, tł. Jan J. Franczak, Kraków 2010 s. 104)

 

Anielsko-ludzkie braterstwo broni

W chrześcijaństwie już od czasów ojców Kościoła bardzo żywa jest tradycja pojmowania życia chrześcijańskiego jako walki duchowej, czasami mniej, a czasami bardziej intensywnej, ale doświadczanej przez wszystkich chrześcijan.

Świat w którym żyjemy zdeterminowany jest konsekwencjami pradawnego buntu. Powinniśmy mieć świadomość, że na ziemi znajdują się setki tysięcy, jeśli nie miliony upadłych aniołów, złych duchów dążących do zniszczenia nas. Od momentu strącenia ich z Nieba, celem istnienia zbuntowanych aniołów stało się zrujnowanie więzi między Bogiem a człowiekiem. Społeczność aniołów jest więc radykalnie podzielona w kwestii stosunku do rodzaju ludzkiego, a my wszyscy znajdujemy się w świecie rozdartym przez ów kosmiczny konflikt, choć nie wszyscy niestety zdajemy sobie z tego sprawę.

Walka z szatanem, tak charakterystyczna dla Archanioła Michała, jest ciągle aktualna, gdyż szatan ciągle żyje i działa wśród ludzi. Istniejące w świecie zło, nieład , jaki widzimy w społeczeństwie, zagubienie człowieka, wewnętrzne rozdarcie, którego jest on ofiarą, są nie tylko następstwem grzechu pierworodnego, lecz także skutkiem deprawującego i mrocznego działania szatana, który w sposób podstępny zagraża moralnej równowadze człowieka, a którego święty Paweł nie waha się nazwać „bogiem tego świata” (2 Kor 4,4), gdyż jest on przebiegłym kusicielem, który potrafi wpływać na nasze postępowanie, aby uczynić je szkodliwym, choć pozornie zgodnym z naszymi zamiarami. Dlatego Apostoł Narodów przestrzega chrześcijan przed zasadzkami diabła i jego niezliczonymi pomocnikami, wzywając mieszkańców Efezu: „Obleczcie pełną zbroję Bożą, byście mogli się ostać wobec podstępnych zakusów diabła. Nie toczymy bowiem walki przeciw krwi i ciału, lecz przeciw Zwierzchnościom, przeciw Władzom, przeciw rządcom świata tych ciemności, przeciw pierwiastkom duchowym zła na wyżynach niebieskich” (Ef 6.11-12).

 

***

 

Wszyscy aniołowie i wszyscy ludzie biorą w udział w wielkiej wojnie, która będzie trwała do końca świata. Jesteśmy uczestnikami tego konfliktu, gdyż czy tego chcemy, czy nie chcemy, żyjemy na scenie teatru wojennego. Wojna toczy się nieustannie, o każdą minutę, o każdą myśl, o każdy krok. Przeciwnik, znakomicie zamaskowany, depcze każdemu po piętach, doskonale wyszkolony, przebiegły, wyrachowany i elastyczny, nie zmienia swego celu, i chce utrzymać go za wszelką cenę. A celem tym jest odebranie szczęścia człowiekowi. W tej wojnie nie można być neutralnym. Nie jest to jakaś komputerowa gra. Jest to bój poważny i niebezpieczny, a stawką jest życie wieczne.

Wszystkie bitwy aniołów i lu­dzi są niczym, jak tylko epizodami tej wielkiej wojny Mi­chała z szatanem. Aniołowie w Niebie widzą jasno dwie strony tego konfliktu, ciągnącego się przez całe stulecia. Niestety, ludzie są najczęściej zaślepieni co do rzeczywistych zagro­żeń.

W rękopisach z Qumran możemy znaleźć wyrażony pogląd, że między ludźmi a istotami anielskimi zachodzi coś w rodzaju więzi wspólnotowej, polegającej na należeniu do tego samego obozu Bożego – wrogów Beliala. Więź ludzi z aniołami polega więc na swoistym „braterstwie broni” w wojnie eschatologicznej.

 

                                                                                                               Roman Zając

 

Artykuł ukazał się we wrześniowo-październikowym numerze „Któż jak Bóg” 5-2013. Zapraszamy do lektury!