„Miejcie te same dążenia: tę samą miłość i wspólnego ducha, pragnąc tylko jednego, a niczego nie pragnąc dla niewłaściwego współzawodnictwa ani dla próżnej chwały, lecz w pokorze oceniając jedni drugich za wyżej stojących od siebie. Niech każdy ma na oku nie tylko swoje własne sprawy, ale też i drugich” (Flp 2, 2-4).
W roku 100-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości postawić należy pytanie: czy do takiej postawy, o której pisał św. Paweł, są, choć w części, zdolni wybrani przedstawiciele naszego Narodu?
Staje nam tu przed oczyma postać błogosławionego ks. Bronisława Markiewicza, wielkiego patrioty i wychowawcy Narodu polskiego (1842-1912), którego w ubiegłym roku obchodziliśmy 175. rocznicę urodzin (13 lipca) i 105. rocznicę śmierci (29 stycznia). „Zatroskany o Ojczyznę” – to wezwanie z litanii ku jego czci. Ksiądz Bronisław Markiewicz przed 130 laty, w 1887 roku, napisał książkę „Trzy słowa do starszych w narodzie polskim w stuletnią rocznicę rozbioru Ojczyzny”, w której nakreślił program odnowy duchowej i materialnej dla Polski, będącej wówczas pod zaborami.
W trzeciej części swej publikacji zwraca się on do reprezentantów świeckich Narodu. Wskazuje na opuszczenie i wielkie zaniedbanie prostego ludu we wszystkich dziedzinach. Wzywa do działania i reform na rzecz najuboższych. Wskazuje na cztery czynniki, które stanowią o życiu i potędze narodów. Czynniki te nazywa je dźwigniami. Są to: religia, literatura, historia i byt polityczny. Byt polityczny narodu jest koroną trzech poprzednich elementów. Gdy naród cieszący się wolnością polityczną popełnia nadużycia, wynosząc siłę nad prawo, wówczas trzy inne dźwignie, składające się na szczęśliwość narodu, tracą na swojej sile i doniosłości, po czym w narodzie następuje rozkład i haniebny upadek.
Troska o najuboższych
Ten lud opuszczony i wyzyskiwany, widząc upadek politycznego bytu Polski, okazał się obojętny, a tu i ówdzie nawet z tego się cieszył. Ten lud niewykształcony dał się porwać do buntu i rzezi. „Zapytasz włościanina mówiącego po polsku czy jest Polakiem, to niekiedy namyśla się, co odpowiedzieć. Albo odpowie wprost przecząco, że nim nie jest. A nawet wielu z nich imię «Polak» uważa sobie za obelgę”. Mamy dbać o „maluczkich”, bo „Bóg złączył nas z tym biednym ludem w jedną całość, w jeden naród, dając nam jedną ziemię, jedną mowę, jedną religię i jedne obyczaje. Tym samym z prawa naturalnego zobowiązuje nas do zachowania łączności i do wzajemnego wspierania się”.
Troska o ubogich to wyraz miłości Ojczyzny. Dziś wielu rodaków, „oświeconych europejczyków”, kierowanych prywatą, wypowiada się i myśli o Polsce negatywnie, nawet otwarcie działa na jej szkodę w kraju i poza jego granicami, uniemożliwiając reformy w kraju. Domaga się interwencji instytucji Unii Europejskiej, aby zastosowały sankcje karne wobec Polski. Stowarzyszenia i redakcje w kraju otrzymują dotacje z zagranicy na szkalowanie i szerzenie nieprawdziwych opinii o Polsce. Wiele mediów realizuje interesy sił wrogich Polsce.
Naprawa w Chrystusie
Reformy należy przeprowadzić w duchu Chrystusowym: ”Naprawmy wszystko w Chrystusie. On jest kamieniem węgielnym. Na Nim jedynie należy wznosić wszelkie budowanie ludzkie. On jest najwyższym ideałem moralnej doskonałości, do której ma dążyć ludzkość. On ma przekształcić pojedynczego człowieka, rodzinę, szkołę, dzieła sztuki, umiejętności, państwa i narody. On jest słońcem sprawiedliwości” – wzywa ks. Markiewicz, domagając się również reformy oświaty, opartej na religii, historii i literaturze polskiej:
„Jeśli oświata nie będzie oparta na prawdziwie religijnej moralności, to nie wystarczy. Szkoły i zakłady wychowawcze bez Boga przyspieszą tylko wybuch przewrotu społecznego. Praca związana z oświatą ludu i podnoszeniem jego dobrobytu tylko wówczas wyda błogosławione owoce tutaj i w wieczności, gdy oprzemy się na niewzruszonej podstawie, którą podaje Kościół katolicki. W przeciwnym wypadku będziemy budowali na piasku. Nauka bowiem nieoparta na prawdziwej religii – mawiał jeden z największych naszych myślicieli, Jan Śniadecki – jest mieczem w ręku szalonego… Również niewiele uczynią ci nauczyciele, którzy zaangażowali się do nauczania nie z powołania, ale z ambicji albo tylko dla kawałka chleba”.
Literatura i historia nasza uczą patriotyzmu, posiadają znakomitych bohaterów i patriotów do naśladowania. Polska jest matką Świętych. Nasza ziemia jest zbroczona krwią męczenników i bohaterów, poległych za wiarę. Naród nasz nie splamił się żadnym podbojem, przez wiele wieków stanowił przedmurze chrześcijaństwa. „Bóg nas wybrał, abyśmy znów ratowali ludzkość od nawały barbarzyństwa, już nie prawicą naszych bohaterów, ale potęgą słowa, literatury i budującym przykładem życia chrześcijańskiego we wszystkich dziedzinach i w każdym położeniu, w jakim znajdzie się rodzina, gmina, powiat, kraj, państwo, szkoła i Kościół”.
Patriotyzm nauczycieli
„Nauczyciele państw zaborczych nie kierowali się patriotycznym wychowaniem młodego polskiego pokolenia. Obcokrajowiec, choćby był najuczciwszy, najzdolniejszy i jak najwyżej wykształcony, może wychować Polaka na człowieka uczciwego i uczonego, ale nie potrafi go wychować na dobrego obywatela. A to po prostu dlatego, że nie zna i nie rozumie naszej historii i naszych stosunków obyczajowych tak głęboko, jak je pojmuje i przeżywa rodak. Nie pojmuje ich, bo je mniej kocha i ceni, niż Polak o tych samych wychowawczych przymiotach. Gdyby nawet obcokrajowiec w nauczaniu brał przykłady z naszej historii, stosował je do naszych potrzeb, to jednak nigdy nie okaże takiego zapału, z jakim to samo będzie opowiadał rodak. Wiemy z doświadczenia, że tylko słowo pochodzące z serca trafia do serca. Młodzież polska wyjeżdżająca na studia za granicę, po powrocie do ojczyzny nie rozumie swoich ludzi ani miejscowych stosunków; nie rozumieją jej też i ludzie”. Fenomen ten obserwujemy również dzisiaj w naszym kraju.
Warto czytać ks. Markiewicza i czerpać jego myśli i wskazania, które budują i umacniają nasz patriotyzm i pozostają aktualne dla współczesnej rzeczywistości. Pokrywają się one z nauczaniem św. Jana Pawła II o patriotyzmie.
„Patriotyzm oznacza umiłowanie tego, co ojczyste: umiłowanie historii, tradycji, języka czy samego krajobrazu ojczystego. Jest to miłość, która obejmuje również dzieła rodaków i owoce ich geniuszu. Próbą dla tego umiłowania staje się każde zagrożenie tego dobra, jakim jest Ojczyzna. Nasze dzieje uczą, że Polacy byli zawsze zdolni do wielkich ofiar dla zachowania tego dobra albo też dla jego odzyskania… Ojczyzna jest dobrem wspólnym wszystkich obywateli i jako taka, jest też wielkim obowiązkiem. Analiza dziejów dawniejszych i współczesnych dowodzi, że Polacy mieli odwagę, nawet w stopniu heroicznym, dzięki której potrafili wywiązywać się z tego obowiązku, gdy chodziło o obronę Ojczyzny jako naczelnego dobra. Nie oznacza to, że w niektórych okresach nie można było dostrzec osłabienia tej gotowości do ofiary, jakiej wymagało wprowadzenie w życie wartości i ideałów związanych z pojęciem Ojczyzny. Były to te momenty, w których prywata oraz tradycyjny polski indywidualizm dawały o sobie znać jako przeszkody” (Pamięć i tożsamość, s. 71-73, Kraków 2005).
ks. Edward Data CSMA
Artykuł ukazał się w listopadowo-grudniowym numerze „Któż jak Bóg” 6-2018. Zapraszamy do lektury!