„Zuzanna reprezentuje tęsknoty wielu kobiet, tych dawnych i tych obecnych. Wydaje się, że ma ona wszystko: urodę, wiarę, przyjaciół, życzliwych ludzi wokół siebie, kochającą rodzinę i bogatego męża. Któż mógłby pragnąć więcej?” (T. J. Wray).
– Moje życie przypomina baśniową historię i takie – na samym początku – rzeczywiście było. Rodzice wychowali mnie na mądrą i bogobojną osobę, która odznaczała się również niezwykłą urodą i jako młoda dziewczyna została mężatką (por. Dn 13,3) – rozpoczyna swoją opowieść dzisiejsza bohaterka.
– Poślubiłam Joakima, bogatego i szanowanego członka wspólnoty, która przebywała na wygnaniu w czasach niewoli babilońskiej (587-539 p. n. e.). Zamieszkałam w jego domu otoczona kochającą rodziną i przyjaciółmi. Jednak początkowa sielanka nie trwała długo, gdyż na horyzont naszego życia nadciągnęły czarne chmury zwiastujące nieszczęście – kontynuuje Zuzanna.
Gdy zaleta staje się przekleństwem…
– Nic nie trwa wiecznie – tłumaczy kobieta. Szczęście, którego doświadczamy żyjąc tu, na ziemi, często jest iluzją wytworzoną przez bogactwa, które zdają się zaspokajać nasze pragnienia. Jednak to wszystko jest ulotne i chwilowe szczęście może bardzo szybko zamienić się w wielki smutek, kiedy człowiek próbuje żyć bez Boga. Tylko On może dać nam radość, która będzie trwała wiecznie, a nie przez chwilę, krótką jak mrugnięcie oka… – dodaje.
„Fizyczna uroda jest ulotna, a wiara bywa wystawiana na próbę przez rozmaite życiowe kłopoty i smutki. Przyjaciele nieraz zawodzą, rodziny sprzeczają się, a współmałżonkowie rozczarowują. Jak na ironię, wszystkie te okoliczności, które powinny być źródłem naszego błogosławieństwa, przysparzają nam także nieszczęść” (T. J. Wray).
– Zewnętrzne piękno może być przekleństwem i przysporzyć wiele cierpienia. Tak właśnie było w moim przypadku. Niemal każdego dnia w południe udawałam się na krótki spacer po naszym ogrodzie. Jednak pewnego dnia, kiedy słońce zamiast ogrzewać zaczęło niemal palić moją skórę, postanowiłam się wykąpać (por. Dn 13,15nn). Odesłałam towarzyszące mi służące po wonności, nie wiedząc, że jestem obserwowana przez dwóch sędziów, którzy postanowili złożyć mi propozycję nie do odrzucenia… – wyznaje Zuzanna ze szklącym się wzrokiem.
Wybór między śmiercią ciała a duszy
– Mężczyźni chcą, abym im się oddała i tym samym zdradziła męża, popełniając grzech cudzołóstwa. Jeśli tego nie uczynię, zaświadczą, że widzieli mnie w obecności młodego mężczyzny, który zapewne jest moim kochankiem (por. Dn 13,10-15)! Rodzice wychowali mnie na uczciwą kobietę, która boi się Boga i szanuje dane przez Niego prawa. Jednak oni mają nade mną nie tylko liczebną, ale i fizyczną przewagę. Są mężczyznami, których słowa mają posłuch w społeczności, a ja jestem sama …– po policzkach Zuzanny zaczynają spływać pierwsze łzy.
– Jeśli ulegnę – zgrzeszę i skażę się w ten sposób na śmierć, która jest karą za zdradę, lecz jeśli odmówię, zostanę fałszywie oskarżona, i czeka mnie wyrok śmierci. Nie mogę jednak postąpić wbrew woli Boga i dlatego odmawiam mężczyznom, wołając na pomoc służące. Zaskoczeni sędziowie opowiadają zmyśloną historię mojej zdrady, której rzekomo byli świadkami (por. Dn 13,24-27).
Gdy nie mamy wzroku utkwionego w Bogu, potykamy się i wpadamy w grzechy, które stają się źródłem kolejnych. Wystarczy chwila nieuwagi i skupienie na własnej osobie, by popełniać coraz większe błędy i ukrywać poprzednie.
Gdy przyjaciele milczą miast bronić…
– Konsekwencją mojej decyzji jest proces, którego celem jest skazanie mnie na śmierć. Zostaję pozbawiona możliwości zabrania głosu i obrony swej niewinności. Nikt z mojej służby ani rodziny pomimo zaskoczenia tym, co o mnie mówią, nie staje w mojej obronie (por. Dn 13,27). Wszyscy milczą. Jest dla mnie ogromnym zaskoczeniem, że najbliższa mi osoba, którą jest Joakim, nie pojawia się na procesie. Nie znam powodu jego nieobecności, ale obawiam się, że uwierzył fałszywym oskarżeniom i uznał moją winę. To dodatkowo rani moje serce – szepcze Zuzanna.
– Jedynym, który może mnie wysłuchać, jest Bóg. To właśnie do Niego wołam o pomoc i zostaję wysłuchana. Kiedy wydaje się, że mój los jest przesądzony i za chwilę umrę, pojawia się mężczyzna o imieniu Daniel (por. Dn 13,44-45), który posługując się mądrością daną mu przez Boga proponuje oddzielne przesłuchanie sędziów. Gdy okazuje się, że każdy z nich zeznaje inaczej, młodzieniec udowadnia im kłamstwa. Co więcej, okazuje się, że nie jestem pierwszą ofiarą mężczyzn, którzy są sprawcami seksualnego wykorzystywania młodych kobiet (por. Dn 13,57) – opowiada.
– Wobec nowych dowodów zostaję uniewinniona, natomiast moi prześladowcy skazani na śmierć – kończą swą opowieść Zuzanna.
***
Historia dzisiejszej bohaterki ukazuje Boga, który jest zawsze obecny w ludzkim życiu i wierny swoim obietnicom, mimo iż nie zawsze jesteśmy tego świadomi. Za każdym razem, gdy wznosimy ku Niemu krzyk rozpaczy, cierpienia i bólu, On przychodzi z pomocą, gdyż nie pozostaje głuchy na ludzkie wołanie. Nawet w najbardziej beznadziejnych sytuacjach możemy zdać się na Jego wolę, ufać i wierzyć, że zostaniemy wysłuchani.
Anna Gładkowska
Artykuł ukazał się w dwumiesięczniku „Któż jak Bóg” 1/2023