Żyjemy w czasach ostatecznych. Apokalipsa według ks. Dolindo

– Ks. Dolindo jest pod wrażeniem potęgi św. Michała Archanioła. Mimo że św. Michał Archanioł jest Wodzem Wojsk Anielskich jest jakby na drugim planie. Walka, którą  prowadzi nie jest wojną na karabiny. To jest wojna cnoty przeciwko grzechowi.  Św. Michał pysze diabła przeciwstawia własną pokorę – mówi Jakub Jałowiczor, dziennikarz „Gościa Niedzielnego” i autor książki pt. „Apokalipsa ks. Dolindo. Czasy ostateczne oczami wielkiego mistyka z Neapolu” w rozmowie z Karoliną Zarembą.

Czy rzeczywiście obecnie żyjemy w czasach ostatecznych?

W czasach ostatecznych żyjemy od dwóch tysięcy lat. Jest to pewne pocieszenie, bo to nie jest tak, że muszą na nas spaść wszystkie plagi z Apokalipsy. Z drugiej strony taki wniosek może usypiać w nas czujność: można powiedzieć, że skoro mamy czasy ostateczne od dawna, to przecież nie nastąpi koniec świata za piętnaście minut, więc jeszcze mamy czas.

Czyli mamy czas?

Jest taka historyjka o tym, jak diabeł przygotowywał się do kuszenia ludzi. „Bóg nie istnieje” – powiedział pierwszy. Został wyśmiany przez innych. „Ja powiem, że Bóg ich nie kocha” – rzekł drugi, przez co spotkał się z podobną reakcją. „To ja powiem, że Bóg istnieje, i niech tam, kocha, ale mamy jeszcze czas, by się nawrócić”. I ten diabeł wygrał. Mówienie, że żyjemy w czasach ostatecznych od wielu lat może uśpić naszą postawę czuwania, do której chrześcijanin jest przecież wezwany. Mamy być jak ci, którzy czekają aż Pan wróci z uczty weselnej. Sam widzę po sobie, kiedy myślę, że do spowiedzi mogę iść za tydzień, bo jeszcze nie jest tak źle.

Czy Apokalipsa dzieje się na naszych oczach?

Myślę, że teraz naprawdę dzieją się rzeczy, które zostały opisane w symboliczny sposób w Apokalipsie. Ksiądz Dolindo doświadczył II wojny światowej, bo mieszkał w bombardowanym Neapolu. Jednocześnie miał także świadomość, że II wojna nie jest po prostu Apokalipsą. Współcześnie, kiedy patrzymy na wojnę cywilizacji śmierci z cywilizacją życia, trudno uniknąć skojarzeń z 12 rozdziałem Apokalipsy, kiedy smok atakuje Kobietę. Dziś ten atak widzimy pod hasłami „obrony praw kobiet”. Kiedy płonęły kościoły w Argentynie albo Meksyku, wydawało się, że takie zdarzenia są daleko od nas. Okazało się, że i w Polsce ataki na świątynie są możliwe. Wojna o prawo do życia od poczęcia to jest odcinek wojny opisanej w dwunastym rozdziale Apokalipsy – walce eschatologicznej.

Według ks. Dolindo Apokalipsa nie dotyczyła II wojny światowej, której sam doświadczył, ale ma charakter uniwersalny?

Zdecydowanie tak. Oczywiście są słowa Apokalipsy, które dosłownie odnosił do tego, co działo się wówczas w Neapolu; „żelazną szarańczę” z Apokalipsy porównywał do samolotów, które bombardowały Neapol. Jednocześnie przy tym opisie wskazywał, że to nie jest jedyne tłumaczenie. Miał świadomość, że również herezje są czymś, co zatruwają i niszczą ludzi tak, jak „żelazna szarańcza”.

Ks. Dolindo czasem dość dosłownie interpretował słowa Apokalipsy, naśladując prorocki styl opisywał losy Neapolu, ale też miał świadomość, że przesłanie jest uniwersalne. Mówił o tym, że proroctwa nie mogą być zbyt dosłowne, bo usypiałyby czujność.

Apokalipsa wywołuje często strach i lęk. Czy faktycznie według ks. Dolindo jest się czego bać?

Ksiądz Dolindo już na samym początku przypomina, że Apokalipsę spisywał św. Jan, czyli uczeń,  któremu przesłanie Miłości towarzyszyło najbardziej ze wszystkich. Św. Jan jest uczniem, którego „Jezus miłował”. To nie św. Paweł, który był Apostołem Narodów czy św. Piotr, na którym zbudowano Kościół dostali to przesłanie, ale właśnie św. Jan.

Wbrew temu, co można myśleć czytając katastroficzne opisy, Apokalipsa jest przesłaniem miłości. Ks. Dolindo przypomina, że katastrofy, które na nas spadają, to nie ślepy los, ale wezwanie do nawrócenia. Mają sens i są pod kontrolą Pana Boga. One nie są po to, żeby nas zniszczyć, tylko żebyśmy zwracali się do Boga. Jest w Apokalipsie opis ludzi, którzy bluźnią Bogu, których dotyka plaga, słońce staje się palące i powoduje wrzody. To mimo wszystko może być pierwszy krok do nawrócenia. Lepsza nienawiść niż obojętność. W końcu jest to już jakaś relacja i szansa na zmianę.

Ks. Dolindo sam przeszedł bardzo wiele cierpienia.

Samo jego imię oznacza cierpienie. Ks. Dolindo nawet jeśli czegoś nie rozumiał, to potrafił to przyjmować.  Nie na zasadzie ślepego losu, ale naprawdę widział w tym miłość Pana Boga.

Ksiądz Dolindo miał także niezwykłą relację z Aniołami. Jakie przesłanie nam zostawił, jeśli chodzi o te niebiańskie istoty?

Ks. Dolindo dużo pisze o św. Michale Archaniele. Najdłuższa część komentarza do Apokalipsy dotyczy walki Niewiasty ze smokiem, gdzie pojawia się także św. Michał Archanioł, który pokonuje smoka i strąca go na ziemię.

Ks. Dolindo, opisując tę wizję walki Niewiasty ze smokiem, sprawia wrażenie, jakby miał objawienie czy lokucję, jakby rzeczywiście wiedział i widział dużo i próbował to przetłumaczyć. Jednak robi to w taki sposób, jakby to było coś, co przerasta możliwości człowieka.

Co mówi nam o św. Michale Archaniele?

Przede wszystkim najbardziej rzucającym się w oczy faktem jest to, że mimo że św. Michał Archanioł jest Wodzem Wojsk Anielskich, jest jakby na drugim planie. Ks. Dolindo mówi, że walka, którą  prowadzi nie jest wojną na karabiny. To jest wojna cnoty przeciwko grzechowi,  dobra przeciwko grzechowi. Św. Michał pysze diabła przeciwstawia własną pokorę. Jednocześnie ks. Dolindo jest pod wrażeniem potęgi św. Michała.

Często mamy taką cukierkową wizję aniołów. Tymczasem ona ma się nijak do kogoś, kto pokonuje diabła, smoka, który atakuje Niewiastę. Według ks. Dolindo, opis smoka to drobny ułamek tego zagrożenia i obrzydlistwa, które sobą reprezentuje. W tym opisie Niewiasta jest utożsamiana z Maryją i Kościołem. Św. Michał, który pokonuje smoka jest jakby na drugim planie, zaraz po Maryi. To właśnie pokora jest czymś, co powoduje, że diabeł nie ma do człowieka dostępu.

A co nam mówi o diable?

Diabłowi została anielska inteligencja, ale z powodu pychy stracił możliwość czytania Bożych Znaków. Zbuntował się z powodu nienawiści do człowieka, zanim zostaliśmy stworzeni. Szatan buntuje się z powodu pychy. Zachowanie św. Michała jest zupełnie odmienne. On, będąc na czele aniołów, cały czas jest pokorny.

„Ostateczna klęska z rąk św. Michała w wizji św. Jana, która dokona się na końcu czasów, pozwala nam jednak przypuszczać, że nawet upadłym aniołom Bóg zostawił światełko dające im szansę uwierzenia na nowo, rozpoznania i uczczenia w Synu Najświętszej Maryi Panny Wcielonego Słowa” – pisze ks. Dolindo. Czy to oznacza według ks. Dolindo, że jest nadzieja dla upadłych aniołów?

Nie. Ksiądz Dolindo na pewno nie pisze, że jest nadzieja dla upadłych aniołów. Ks. Dolindo sugeruje, że upadłe anioły mogłyby wybrać dobro, aczkolwiek tego nie robią. Być może mogłyby jeszcze doświadczyć miłosierdzia, ale same tego nie chcą. Trwają w swoim cierpieniu.

Jednocześnie ks. Dolindo pisze o tym bardzo ostrożnie. Z całą pewnością można stwierdzić, że nie jest zwolennikiem doktryny apokatastazy – czyli tego, że wszyscy będą zbawieni. On ostro pisze także o potępieniu i wyraźnie przed tym przestrzega. To nie jest tak, że tworzy naiwną wizję przyszłości.

Czy ks. Dolindo przepowiedział koniec świata?

Ksiądz Dolindo modlił się o koniec świata, czyli o powtórne przyjście Jezusa Chrystusa. Apokalipsa kończy się słowami „Marana Tha”, przyjdź Panie Jezu i o to modlił się ks. Dolindo na końcu swojego komentarza, kiedy prosił, żeby wypełniły się  słowa o przyjściu Jezusa, „nowym  Jeruzalem”, „mistycznych zaślubinach” – kiedy Oblubienica, czyli Kościół  zostaje żoną Baranka, czyli Chrystusa. Dla ks. Dolindo Apokalipsa nie była Księgą Zniszczenia. Ks. Dolindo modlił się, by wreszcie Chrystus przyszedł i, żeby skończyło się zło i grzech.

„Ksiądz Dolindo zauważa, że Bóg rzadko mówi do nas bezpośrednio. Zwykle przemawia poprzez łaski, dary i akty miłosierdzia. Apokalipsę przekazał poprzez anioła mówiącego w Jego imieniu. Aniołów, których należy słuchać, mamy także i my” – piszesz w swojej książce. Jakie Anioły miał na myśli ks. Dolindo?

Z jednej strony chodzi dosłownie o anioły, istoty duchowe, ale jednocześnie ks. Dolindo wyraźnie mówi, że aniołem jest także ktoś kto przepowiada. Takie znaczenie ma słowo „anioł”, czyli posłaniec. Takim aniołem może być biskup dla swoich wiernych, takim aniołem może być po prostu kaznodzieja, duchowny czy świecki.  Do nas posłani są ci, którzy są w kościele, których trudniej jest słuchać, niż gdyby objawił nam się anioł z mieczem. W pewnym sensie każdy może być aniołem.  Oczywiście ks. Dolindo pisze głównie dosłownie o duchach, które są posłane nam na pomoc. Kiedy wspomina św. Michała Archanioła, nie twierdzi, że to jakaś osoba, ale konkretny duch, który służy Bogu.

Życie ks. Dolindo pokazuje, że sam słuchał „ziemskich aniołów”, czyli posłańców, którzy są w kościele, nawet wtedy kiedy go krzywdzili. Nigdy nie zbuntował się wobec władzy kościelnej, nawet jeśli był więziony w więzieniu Świętej Inkwizycji, na kilkanaście lat uniemożliwiono mu sprawowanie Eucharystii. On był cały czas posłuszny.

Co ksiądz Dolindo powiedziałby nam w sytuacji pandemii, kiedy są zamykane kościoły, limity wiernych, niemożność gromadzenia się na wspólnych modlitwach.

Dla księdza Dolindo zamknięcie kościołów byłoby wielkim cierpieniem. A także to, że po ich otwarciu, sami wierni do nich nie wracali. Tak jak dla niego samego cierpieniem była niemożność sprawowania Eucharystii. Jednocześnie nie sądzę, by w sytuacji, kiedy sami biskupi zamykają kościoły, byłby im nieposłuszny. Nie robiłby raczej podziemia i nie wzywał do buntu.

Ks. Dolindo wyraźnie pisał, że kiedy zdarzają się plagi to wręcz obowiązkiem świeckiej władzy jest to, by prowadzić modlitwy przebłagalne i zwracać się do Boga. Żeby tak jak Król Niniwy – takiego porównania używa ks. Dolindo – kiedy usłyszał Jonasza zarządził post dla swojego miasta, którym rządził, również dla zwierząt, dzięki czemu uratował swoje miasto. Według niego również w dzisiejszych czasach rządzący powinni zwrócić się do Boga. Ks. Dolindo podaje nawet przykład jemu współczesny. Kiedy Anglicy w czasie II wojny próbowali ewakuować żołnierzy z Dunkierki, liczyli na to, że może uda się uratować parędziesiąt tysięcy. Król zarządził narodowy dzień modlitwy. Stało się coś, czego nie spodziewali się sami Anglicy. Zdecydowaną większość żołnierzy rzeczywiście udało się uratować. Do dzisiaj nie wiadomo, dlaczego Niemcy podjęli decyzję o wstrzymaniu ofensywy. Anglicy taki narodowy dzień modlitwy robili jeszcze kilka razy. Mam wrażenie, że teraz przy epidemii koronawirusa takiego szturmu modlitewnego niestety nie ma.

Ks. Dolindo oprócz św. Michała Archanioła wymienia także innych aniołów.

Ks. Dolindo wymienia zarówno dobrych aniołów, jak i złych. Pisze między innymi o aniele Czeluści o imieniu Apollyon lub Abaddon, który oznacza niszczyciela. Wspomina także o aniele modlitwy. Nie opisuje tej postaci bardzo dokładnie, ale można wnioskować, że to jest anioł, który pośredniczy modlitwie. Chodzi o taką pomoc, której doświadczamy, pewnie nie zdając sobie z niej sprawy, kiedy zanosimy prośby do Boga. Mamy wsparcie anioła, który pomaga nam w tej modlitwie. „Anioł modlitwy będzie z tego zadowolony, rozpali przepiękne światło i zbierze te lamenty jako jęki modłów, aby jeszcze raz zesłać na ziemię Boże miłosierdzie” – pisze ks. Dolindo w swoim komentarzu.

Dlaczego w ogóle ks. Dolindo komentował Apokalipsę św. Jana?

Odpowiedź jest banalna. Ks. Dolindo komentował całe Pismo Święte i tak się „przypadkiem” złożyło, że pisanie komentarza do Apokalipsa przypadło na  1943/44 rok, czyli właśnie na te czasy, kiedy nieszczęścia spadły na Neapol i osobiście na ks. Dolindo. Ks. Dolindo nawet w czasie pisania musiał chować się przed bombardowaniem. Tu także widzimy „palec Boży”, coś czego ks. Dolindo nie mógł zaplanować. Dzięki temu, że siedział nad Apokalipsą w tym czasie, łatwiej było mu zrozumieć wydarzenia, które się działy wokół niego. Ks. Dolindo nie mógł planować takiego rozwoju wypadków, a akurat okazało się, że pisał w czasie, który nazywamy „spełnioną apokalipsą”. Wiedział, że jeszcze nie jest to koniec świata, ale przeczuwał, że zniszczenia zapowiadane przez św. Jana, mogą pomagać ludziom się nawracać. Ks. Dolindo widział, że wielu ludzi, dzięki tym tragediom zwróciło się do Boga.

Czas wydania Twojej książki również nie jest „przypadkowy”.

Czuję, że Pan Bóg prowadził pracę nad tą książką. Dwa lata temu otrzymałem propozycję z wydawnictwa, by ją napisać. Nikomu wówczas nie przychodziło do głowy, że będzie pandemia, że czas się zatrzyma, że w sumie w pokojowych warunkach znajdziemy się niczym na wojnie. Oczywiście nie chcę pandemii porównywać do wojny, bo to nie jest ta skala i nie to cierpienie. Mam jednak nadzieję, że i sama Apokalipsa i komentarz ks. Dolindo może być taką wskazówką dla tych, którzy się boją.

Najbardziej znaną modlitwą ks. Dolindo jest Akt zawierzenia „Jezu, Ty się tym zajmij”.

Ks. Dolindo zasłynął tą modlitwą. Widać to również po jego życiu i życiu osób, które z niej korzystają. Jeżeli Boga się o coś prosi, to On naprawdę się tym zajmuje. Oczywiście nie znaczy, że wówczas wszystko się samo rozwiązuje. Ale jeżeli Pan Bóg prowadzi, a my damy się Mu poprowadzić, to będzie najlepsze rozwiązanie. Zaufanie, jakie miał ks. Dolindo może być dla nas przykładem w tym trudnym czasie i pocieszeniem, że Jezus naprawdę się nami zajmuje – od rzeczy banalnych po wielkie walki. Tak, jak Apokalipsa kończy się wezwaniem, by przyszedł Jezus, tak jest to także wezwanie, by Chrystus przyszedł do naszych codziennych spraw i się nimi zajął.

Z Jakubem Jałowiczorem rozmawiała Karolina Zaremba

Artykuł ukazał się w dwumiesięczniku „Któż jak Bóg” (1/2021)