Demokracja i prawo

Demokracja i Prawo

Czym jest demokracja? Czy wystarczy, że lud wybiera swoich przedstawicieli, aby można było powiedzieć, że żyje w wolnym kraju? A może to tylko połowa prawdy?

Coraz częściej stajemy przed koniecznością rozróżnienia dwóch pojęć, które zbyt często są traktowane jak synonimy: demokracji i rządów prawa. Ich związek jest delikatny, ich rozdzielenie – niebezpieczne.

Demokracja to głos ludu. To przekonanie, że wszyscy obywatele mają prawo uczestniczyć w podejmowaniu decyzji, które dotyczą ich życia. To wolność wyboru przywódców, możliwość ich odwołania, otwarty spór idei. To tryumf liczby – bo w demokracji większość decyduje.

Ale właśnie tu kryje się pułapka. Bo co, jeśli większość postanowi odebrać prawa mniejszości? Co, jeśli przy aplauzie tłumów zostanie uchwalone prawo, które krzywdzi jednostkę? Co, jeśli w imię woli większości zburzymy ochronę tych, którzy są inni, słabsi, mniej popularni? Demokracja, choć piękna, bywa groźna, gdy nie zna granic.

Demokracja i prawo
fot. Element5 Digital | Unsplash

I tu pojawiają się rządy prawa. Rządy prawa to coś więcej niż zbiory przepisów. To zasada, że wszyscy – rządzący i rządzeni – podlegają tym samym normom. To gwarancja, że prawo nie jest zmienne jak kaprys tłumu ani jak humor władzy. To niezależne sądy, które stoją na straży sprawiedliwości. To ochrona praw człowieka, nawet wtedy, gdy nikt ich nie broni. To fundament wolności, który mówi: „nawet jeśli jesteś sam, prawo jest po twojej stronie”.

Gdy demokracja istnieje bez rządów prawa, może przerodzić się w tyranię większości. Wyborcy wybierają, ale nie istnieją żadne bezpieczniki. Jedna decyzja może unicestwić wolność – nie swoją, lecz cudzą. Lud decyduje, ale nie ponosi odpowiedzialności za granice tego, co słuszne. Tak powstaje państwo, gdzie legalnie można krzywdzić, jeśli tylko uzyska się na to odpowiednią liczbę głosów.

Z kolei rządy prawa bez demokracji? To możliwe. Można sobie wyobrazić kraj, w którym prawo jest szanowane, sądy działają sprawnie, przepisy są przejrzyste – ale nikt nie pyta obywateli o zdanie. Władza jest stabilna, ale nie pochodzi z wyboru. Ludzie mają prawa, lecz nie mają głosu. System jest uczciwy, ale bezwolny. Czasem może to być wybawieniem od chaosu, ale zawsze kosztem uczestnictwa i poczucia wspólnoty.

Dlaczego więc jedno nie może istnieć bez drugiego? Bo dopiero ich połączenie tworzy pełnię wolności. Demokracja daje obywatelom głos, ale to rządy prawa gwarantują, że ten głos nie będzie użyty przeciwko innym. Rządy prawa zapewniają sprawiedliwość, ale demokracja daje jej sens – poprzez udział ludzi w tworzeniu zasad, którym sami się poddają.

System, który szanuje jedno, ale lekceważy drugie, jest jak ptak z jednym skrzydłem – może wznieść się na chwilę, lecz nie poleci daleko.

Wolne społeczeństwo nie powstaje ani z samych wyborów, ani z samych kodeksów. Powstaje z równowagi. Z zaufania do mądrości ludu i do mądrości prawa. Tam, gdzie lud może mówić, ale nie może krzywdzić. Tam, gdzie prawo chroni, ale nie ucisza. Tam, gdzie nikt nie jest ponad innymi – ani władza, ani tłum.

Bo prawdziwa wolność zaczyna się nie wtedy, gdy możemy wszystko, lecz wtedy, gdy jesteśmy gotowi powiedzieć: „mogę, ale nie powinienem”. I tylko wtedy demokracja i rządy prawa stają się nie dwiema drogami, lecz jedną wspólną – prowadzącą ku sprawiedliwości.

Ks. Mateusz Szerszeń CSMA