Anioł w sztuce
Najważniejsze wydarzenie dla chrześcijan, zmartwychwstanie, zwycięstwo Chrystusa nad śmiercią otwierające bramy nowego życia, dokonało się bez udziału świadków. Momentu lub procesu przejścia zmarłego Ukrzyżowanego do życia nie dostrzegł żaden człowiek.
Przy grobie widziano jednego lub dwóch aniołów – objaśniających sytuację i wydających polecenia. Zmartwychwstałego spotykano później, działającego. Choć relacje ewangelistów o zmartwychwstaniu różnią się w szczegółach (Mk 16,5-8, Mt 28, 1-8, Łk 24, 1-11; 24, 23, J, 20, 1-13), każda z nich wspomina o pustym grobie, w którym nie ma już ciała Jezusa.
-
Produkt w promocjiSekrety serca. Refleksje o życiu i wierzePierwotna cena wynosiła: 45,00 zł.39,90 złAktualna cena wynosi: 39,90 zł. z VAT
Poprzednia najniższa cena: 39,90 zł.
-
Królowa Aniołów. Rozważania różańcowe25,00 zł z VAT
-
Post Świętego Michała Archanioła30,00 zł z VAT
-
Modlitwy Wielkiej Mocy – ks. Mateusz Szerszeń30,00 zł z VAT
Słońce i otchłań
W sztukach plastycznych temat Zmartwychwstania zagościł w IV w., w okresie wczesnochrześcijańskim. Najpierw w formie symbolicznej, jako Triumf Krzyża. Pusty krzyż z monogramem, rzadziej popiersiem Chrystusa. Niekiedy o dokonanym zmartwychwstaniu świadczy pusty grób, z którego wydobywają się promienie światła. Chrystus jest nieobecny, objawia się jako słońce wschodzące nad śmiercią, zgodnie z antyczną symboliką Solis Invicti (Niezwyciężonego Słońca).
W malarstwie Kościoła Wschodniego zmartwychwstanie przedstawiano w formie typu ikonograficznego zwanego Zstąpieniem Chrystusa do otchłani (Anastasis). W sztuce zachodniej w kompozycję sceny Zmartwychwstania włączono w średniowieczu postać Chrystusa – leżącego, wychodzącego z grobu, stojącego lub tronującego na sarkofagu albo unoszącego się ponad nim. Ilustrowano różne fazy domniemanego procesu i chętnie wzbogacano przedstawienie innymi treściami teologicznymi, dodając wątki Wniebowstąpienia, Sądu Ostatecznego lub Narodzin.
Zmartwychwstanie nad Dunajem
Albrecht Altdorfer (ok. 1480-1538), oryginalny i wybitny przedstawiciel tzw. szkoły naddunajskiej, obejmującej twórczość artystów z pogranicza austriacko-bawarskiego, łączących cechy niemieckiego gotyku z renesansowymi nowinkami środowiska włoskiego, pracujących w ciągu trzech pierwszych dekad XVI w., prezentuje ciekawą wersję starego ikonograficznego tematu. Olejna tablica ze sceną Zmartwychwstania (71×37 cm, Kunsthistorisches Museum, Wiedeń), z widniejąca u góry datą powstania obrazu: 1518 r., stanowiła pierwotnie część predelli Ołtarza Męki Pańskiej, zwanego dziś również Ołtarzem z St. Florian, klasztoru augustianów w pobliżu Linzu.
Ujęcie postaci Chrystusa nie odbiega od tradycji sięgającej sztuki bizantyjskiej, przejętej przez średniowieczne malarstwo toskańskie i rozpowszechnionej w sztuce nowożytnej. Zmartwychwstały stoi na płycie sarkofagu, trzymając krzyż z chorągwią zwycięstwa.
Albrecht Altdorfer nie ilustruje żadnej z ewangelicznych opowieści. Nawiązuje raczej do wielkanocnego zwyczaju umieszczania na ołtarzu figury Chrystusa w niedzielę po zmartwychwstaniu. Wariant ten ma konotacje liturgiczne i sakramentalne podkreślone poprzez symbolikę sarkofagu jako ołtarza, gest błogosławieństwa Zmartwychwstałego, rany widoczne w Jego prawym boku i na stopach.
Kontrapost, piękne, umięśnione ciało postaci świadczą o znajomości malarstwa włoskiego. Jednak rozwiany niewidzialnym podmuchem całun-płaszcz i nienaturalnie wielkie stopy Jezusa burzą pozorne poczucie dążności do idealizacji i renesansowej harmonii, a ukośnie ustawiony sarkofag, ujęty w dużym skrócie perspektywicznym, niepokojąco godzi w widza jednym z narożników.
Przerażeni strażnicy
Ważne miejsce w kompozycji zajmują żołnierze-strażnicy grobu. Ich obecność przesuwa centralne wydarzenie w prawą stronę obrazu. Motyw przerażonych strażników, wzięty z opowieści św. Mateusza (Mt 28, 2-5) pojawił się w sztuce epoki romańskiej, rozpowszechniając w okresie późnego średniowiecza.
W relacji ewangelicznej trwogę żołnierzy budzi jednak nie zmartwychwstały Chrystus, ale świetlisty anioł siedzący na kamieniu grobowym. U Altdortera dwie wielkich rozmiarów pierwszoplanowe figury siedzących żołnierzy w zbrojach współczesnych malarzowi zwracają się bokiem i tyłem w stronę widza. Nie patrzą na Chrystusa. Oślepia ich boskie światło, bijące od jasnej postaci Jezusa, który sam jest źródłem światła. Nieco dalej, podparty halabardą strażnik w połyskującej płytowej zbroi z trudem usiłuje podnieść wzrok na Zmartwychwstałego. Obok zaburzone w proporcjach figurki giermka i innych strażników.
Postaci w głębi nie dostrzegają już wydarzenia w grocie. W zaroślach czuwają przy ognisku rycerze. Artysta, nie poddając się do końca regułom renesansowej perspektywy zbieżnej, deformuje i zmniejsza zbyt gwałtownie rozmiary postaci. Detale stroju i uzbrojenia przedstawia wiernie, podkreślając szczegóły, ale całość obrazu niewiele ma wspólnego z prostym realizmem.
-
Któż jak Bóg – 2/202512,00 zł z VAT
-
Któż jak Bóg – 1/202512,00 zł z VAT
-
Któż jak Bóg – 6/20249,00 zł z VAT
-
Któż jak Bóg – 5/20249,00 zł z VAT
Blask Bożej chwały
Nie opis wydarzenia jest ważny, a jego emocjonalny ładunek. Uchwytny poprzez kolor i światło. Jasność rozproszonego światła renesansowych obrazów ustępuje miejsca żywiołom ognia i powietrza nawiedzającym ziemię. Skaliste szczyty i urwiska, omszałe świerki środkowoeuropejskiego lasu i kłębiące się chmury rozświetla czerwona łuna płynąca jakby z niebieskiego empireum, świadcząc o Bożej obecności.
Wkroczenie Boga w życie stworzenia budzi grozę żywiołów. Wschodzące słońce malowane zawiesiną płynnego złotego proszku, chwiejąc się w kosmicznej przestrzeni i stapiając z czerwienią i odcieniami oranżów, okazuje się aureolą rozprzestrzeniającą się wokół głowy Chrystusa. On jest teraz nowym słońcem, dającym ziemi nowe życie. W górnej strefie chmur jasny prześwit innego światła. Naturalnego? A może płynącego z niebieskich przestworzy, które otwierając się nad postacią Chrystusa, sankcjonują jego misję?
Trwałe i ulotne przejawy natury – ziemia, rośliny, powietrze i światło stapiają się w jedno, zagarniając ludzkie postaci. Ognisty pejzaż współbrzmi z tajemniczym wydarzeniem. Jak w tyglu alchemika wielość staje się jednością. Malarska materia świetlno-barwna zespala pozornie różniące się od siebie formy, nadając brązom i żółcieniom czerwonawe zabarwienie.
Albrecht Altdorfer nie po raz pierwszy wykracza daleko poza znane dotychczas schematy w przedstawianiu ciał niebieskich i atmosferycznych zjawisk. Jak rzadko który ze współczesnych mu artystów lubi nocne, mroczne scenerie, potęgujące dramatyzm zdarzeń i wzmacniające ekspresję obrazu. Przekracza renesans, przeczuwając najważniejsze dla malarstwa tendencje w następnym okresie, niespokojnej epoce baroku. Jest bezsprzecznie jednym z największych nowatorów swego czasu.
Aniołowie na granicy światów
Sarkofag Chrystusa tkwi na granicy światów – mrocznej groty-pieczary i otwartej przestrzeni, ograniczonej masą górskich szczytów. Artysta stosuje ciekawy zabieg kompozycyjny. Wprowadza nas w przestrzeń grobowca. Widz ogląda przedstawioną sceną z wnętrza pieczary, poddając się asymetrii kompozycji, różnym kierunkom wyznaczonym przez dynamiczne kształty i ognistej poświacie. Sklepienie groty rozpina się jak baldachim nad jaśniejącym Jezusem, a łukowate wejście wyznacza głębokie tło dla ekspozycji Jego postaci. Rachityczne korzenie czy gałęzie drzew wrośniętych w skałę rysują niebo niczym tory błyskawic. Narodzony i pochowany w grocie Chrystus, zmartwychwstając, rozświetla wszelkie mroki.
W tym kluczowym momencie dziejów towarzyszą mu trzej aniołowie. Niepozorni młodzieńcy o jasnych kędziorach ubrani w liturgiczne tuniki. Albrecht Altdorfer mnoży anielskie postaci i odbiera im ewangeliczną wzniosłość, odbiegając od przekazu biblijnego i poddając się tym razem konwencji epoki. Najciekawszy z aniołów, z rozwianą wiatrem czupryną, stojący po prawicy Zbawiciela gestem prawej ręki wskazuje niebo. Dwaj pozostali, umieszczeni przez artystę na dalszym planie, zdają się komentować zaistniałą sytuacje.
Świat nadprzyrodzony miesza się ze światem realnym, ale nie aniołowie są teraz ważni. Widać to wyraźnie. Są jedynie sługami Boga spełniającymi określoną misję w historii zbawienia, a funkcja ta wyznacza właściwy dystans do postaci centralnej w najważniejszej dla ludzkości chwili. Służą Panu ludzi i żywiołów, który, wypełniając obietnicę, przynosi nadzieję na możliwość przemiany i odrodzenia.
Żaneta Groborz-Mazanek
Artykuł ukazał się w dwumiesięczniku „Któż jak Bóg” (3/2010)