W anielskim kręgu
Pytanie na sam początek: skąd pochodzi nazwa Bieszczady? Spotkałem kłamliwe, niby naiwne, ale i podstępne zarazem tłumaczenie, że to od biesów i czadzenia. Wprowadza nas ono w klimat neopogański, by nie rzec demoniczny…
Pseudo-legendę „Bies z czadów pracuje na chłopa”, która miała wskazywać na współpracę ludzi z demonami, wymyślono grubo po II wojnie światowej, odwołując się do tradycji duchów bieszczadzkich, co to niby złego pragnąc zawsze ku dobru prowadzą. Ta wątpliwa przypowiastka o biesach i czadzeniu sugeruje niejako ich bliską obecność i wspomaganie mieszkańców Bieszczad. Nie chcę dalej rozwijać tego wątku, skądinąd interesującego dla socjologa i etnografa, a wpisującego się w ciekawy gatunek literacki tzw. urban legend (polskie określenie „legenda miejska” nie jest zbyt szczęśliwe).
Przerywam ten wątek stosując brzytwę Ockhama, bo dane historyczne nie pozostawiają najmniejszych złudzeń. Pierwszy raz nazwa Bieszczady została zanotowana w dokumencie węgierskim z roku 1269, gdzie mowa o paśmie górskim Bieszczad. Terminy „Bieszczad” i „Beskid” od wieków oznaczały góry oddzielające Polskę i Ruś od Węgier. Sama etymologia wyrazów „Bieszczad” i „Beskid” jest nie do końca jasna, niektórzy językoznawcy wskazują na starożytne plemię Bessów, których obecność na północ od Karpat odnotował w drugim wieku sławny geograf i astronom Ptolemeusz. Wybitny przedwojenny językoznawca Kazimierz Dobrowolski połączył nazwy „Beskid” i „Bieszczad” z albańską nazwą terenową bjeska, bjeske (hala, łąka, pastwisko). Trop wydaje się dobry, bo w XIV w. na tereny te napłynęła szerokim strumieniem pasterska społeczność wołoska. Nasz encyklopedysta Samuel Bogumił Linde pisze o Bieszczadach tak: „…część gór Karpackich, dawniej rozbójnictwem sławna, przytułek łotrów (…) Góry Bieszczadzkie… stykają się z Karpackimi i ciągną się ku Rusi Czerwoney”. Z kolei dla Stanisława Staszica Bieszczady były pasmem górskim między Pokuciem a Beskidami. Dzisiaj stosujemy pisownię Bieszczady, ale za prawidłowe uznaje się dwie formy dopełniaczowe: (1) Bieszczadów, (2) Bieszczad. Miejscowi preferują wariant pierwszy.
Sympozjum w Ustrzykach
Skoro wyjaśniliśmy już nazwę Bieszczady, pora przybliżyć powód napisania tego tekstu dla dwumiesięcznika „Któż jak Bóg”. Zainspirowało do tego mnie sympozjum „Święty Michał Archanioł. Miecz i tarcza”, zorganizowane 7 grudnia ub.r. w Ustrzykach Dolnych, a trzeba pamiętać, że to właśnie Ustrzyki są najdalej wysuniętym na południowy wschód ośrodkiem miejskim w Polsce, powszechnie uważanym za bieszczadzką stolicę. W żadnym wypadku nie jest nią wspaniały i porywający skądinąd Sanok, posiadający w dwudzielnym herbie postać św. Michała Archanioła i szczycący się w dodatku pomnikiem św. Michała Archanioła blisko rynku.
Wspomniane sympozjum odbyło się w pięknej hali dawnego przedwojennego Towarzystw Gimnastycznego „Sokół”, obecnie stanowiącego siedzibę Ustrzyckiego Domu Kultury i Kina „Orzeł”. Organizatorem konferencji było Stowarzyszenie Ośrodek Myśli Prymasa Stefana Kardynała Wyszyńskiego w Komańczy. Zgromadzone licznie audytorium wysłuchało kolejno trzech wystąpień-prelekcji. Mówiono o kluczowej roli św. Michała w walce ze złem duchowym i materialnym oraz najsławniejszych pomnikach michaelickich rozsianych po Polsce i świecie (zarówno tych wykonanych przez artystów rzeźbiarzy, jak i uczynionych ręką Matki Natury, czyli o pomnikach przyrody). W ostatnim wystąpieniu przybliżono zaś temat walki duchowej i posługi egzorcystycznej, podając liczne przykłady zaczerpnięte zarówno z praktyki, jak i z pracy o. Bogdana Kocańdy „Posługa kapłana-egzorcysty”. Na zakończenie sympozjum odbyła się zaś projekcja dwuczęściowego filmu Marka Wosia Wielkość świętego Michała Archanioła…
Inicjatorem całego przedsięwzięcia był Adam Pęzioł, niegdysiejszy wiceminister finansów w rządzie Jarosława Kaczyńskiego. Od kilku dobrych lat związany jest on z Ustrzykami, gdzie mieszka i inicjuje liczne wartościowe projekty regionalne. Pęzioł to postać barwna i powszechnie szanowana w regionie. W jego zamyśle wydarzenie miało być duchowym przygotowaniem do realizacji projektu budowy pomnika św. Michała Archanioła w Ustrzykach Dolnych. Mimo licznych ofiarodawców, wciąż brakuje znacznych środków finansowych na dokończenie tego dzieła. Wychodząc niejako naprzeciw, postanowiłem osadzić ideę Pana Adama w kontekście o wiele szerszym niż zostało to naszkicowane na wspomnianym sympozjum.
Korzenie duchowości bieszczadzkiej, czyli skrócona powtórka z historii
Według jednych luźne grupy ludności zaczęły napływać w Bieszczady (w zasadzie dotyczy to całych Karpat) już w VI w. Były to plemiona i ludy pasterskie z terenów dzisiejszej Rumunii, a członków ich nazywano Wołochami. W sposób bardziej zorganizowany kolonizacja przebiegała w czasach polskich władców z dynastii piastowskiej, a główna fala napływowa dotarła tu za panowania króla Kazimierza Wielkiego. Ukraińscy uczeni widzą to jednak inaczej, wskazując na pierwszą falę kolonizatorską przybyłą w Bieszczady już na przełomie XII/XIII w. i składającą się rzecz jasna z osadników przybyłych z Rusi. Rzeczywiście, w XII w. teren ten należał do Rusi Halicko-Wołyńskiej. Dokładne ustalenie wszystkich szczegółów i faktów historycznych nie jest jednak obecnie możliwie. Jedno jest pewne: od czasów ostatniego Piastowicza tereny te, i daleko na wschód aż po Huculszczyznę nad górnym Prutem, znajdowały się w granicach Rzeczypospolitej; w okresie zaborów trafiły zaś pod władzę Austrii. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości Bieszczady i Huculszczyzna ponownie weszły w skład naszego państwa. Był to wówczas jeden z gęściej zaludnionych obszarów Polski i stosunkowo dobrze zagospodarowany. Ludzie żyli przede wszystkim z hodowli bydła. Po II wojnie światowej Huculszczyzna odpadła od Polski całkowicie, a zamieszkujący tam Polacy i inne ludy nierusińskie zostały deportowane.
-
Olej św. Michała Archanioła + Post Świętego Michała Archanioła (Zestaw)45,00 zł z VAT
-
Olej św. Michała Archanioła (1 buteleczka) + 5 książek ks. Mateusza Szerszenia CSMA (Zestaw)120,00 zł z VAT
-
Olej św. Michała Archanioła + Wielkie Zawierzenie Świętemu Michałowi Archaniołowi (Zestaw)45,00 zł z VAT
-
Olej św. Michała Archanioła + Anielskie Tajemnice (Zestaw)45,00 zł z VAT
Już z tego szkicowego rekonesansu widzimy, że tereny Nadsania z centrum w Przemyślu, ale też z Ustrzykami Dolnymi jako umownym centrum lokalnym, przez wieki przechodziły z rąk do rąk. Okres najbardziej intensywnego osadnictwa przypadł tu na wieki XIV-XVI i to wtedy ukształtowała się sieć prymitywnych dróg oraz najważniejsze bieszczadzkie miejscowości. Wydaje się, że nie istniała tu początkowo jakakolwiek przynależność ponadplemienna, a na poziomie etnicznym można mówić o konglomeracie bałkańsko-polsko-rusińskim. W tyglu tym w ciągu kilku wieków powstały nowe grupy, które od XIX w. przyjęto nazywać Bojkami i Łemkami, a naturalną granicą geograficzną między nimi była rzeka Osława. Jak podaje znawca tematu Stanisław Kłos: „U Łemków widać było znaczne oddziaływanie kultury polskiej, Bojkowie pozostawali zaś pod wyraźnymi wpływami Rusi, oni też bardzo wcześnie zaczęli określać się jako Ukraińcy”. Aż do końca II wojny światowej Bojkowie stanowili zdecydowaną większość (nawet 80%) ludności zamieszkującej Bieszczady; dominowali w takich miejscowościach jak Smerek, Wetlina, Wołosate, Ustrzyki Górne. II wojna światowa i późniejsze wysiedlenia doprowadziły jednak do prawie całkowitego ich wyludnienia. Masowe i zorganizowane deportacje (jej finałem była akcja „Wisła”) przyniosły Bieszczadom katastrofę demograficzną. Łemków i Bojków wysiedlono, uznając ich za Ukraińców współpracujących z UPA. Najliczniejszych Bojków wywieziono w głąb Ukrainy oraz na polskie tzw. ziemie odzyskane. Żydów i Cyganów wywozić nie było potrzeby, bo prawie doszczętnie wytrzebili ich w okresie wojny naziści. Nieliczni mieszkający tu Niemcy wyjechali zaś do Rzeszy na wieść o nadciągającym w roku 1944 froncie wschodnim. W 1951 r. w zamian za bogate w węgiel kamienny tereny na Lubelszczyźnie Polska odzyskała spory fragment Bieszczadów z Ustrzykami Dolnymi i Lutowiskami.
Tarcza św. Michała Archanioła
Spójrzmy teraz na przestrzeń bieszczadzką od strony przynależności religijnej. W Bieszczadach na przestrzeni wieków mieszały się tradycje zachodniego i wschodniego chrześcijaństwa. Bojkowie byli na ogół wyznania greckokatolickiego, z kolei Łemkowie przeważnie prawosławni. Gwoli ścisłości należy pamiętać, że mamy tu do czynienia z pewnym uproszczeniem statystycznym, bo często bywało tak, iż obydwa wyznania przenikały się w obrębie każdej grupy. Ale w jednym i w drugim przypadku możemy śmiało mówić o bardzo silnie rozwiniętym kulcie św. Michała Archanioła oraz o rozbudowanej demonologii ludowej. Nie ma wątpliwości, iż od samego początku istnienia Rusi św. Michał doznawał tam szczególnego kultu, wszak był oficjalnym patronem tego kraju. Bliskość Rusi i ciągłe przenikanie się kultur sprawiły, że także w Bieszczadach Książę Anielski cieszył się uprzywilejowaną pozycją. Sporo cerkwi posiadało jego wezwania, a dzisiaj symbolem tej wielowiekowej bieszczadzkiej pobożności anielskiej jest dawna prawosławna cerkiew św. Michała Archanioła w Smolniku (przekształcona najpierw w cerkiew greckokatolicką, a od roku 1974 funkcjonująca jako kościół rzymskokatolicki pw. Wniebowzięcia NMP filialny wobec parafii św. Stanisława Biskupa w Lutowiskach). Ponieważ w roku 2013 ta unikalna świątynia została wpisana na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO i włączona do podkarpackiego Szlaku Architektury Drewnianej, warto poświęcić jej nieco więcej miejsca.
Fot. Henryk Bielamowicz | Wikimedia Commons | CC BY-SA 4.0
Świątynia w Smolniku należy do prawie niezachowanych dzisiaj na terenach Polski południowo-wschodniej tzw. trójdzielnych cerkwi kopułowych. Kiedyś były one typowe dla całej Bojkowszczyzny, ale prawie wszystkie zniszczono po roku 1947. Najstarsza znana wzmianka o prawosławnej cerkwi w Smolniku pochodzi z roku 1589, ale cerkiew ta istniała już wcześniej, być może około roku 1530 (na który datuje się powstanie wsi). Pierwsza budowla nie ostała się, została zniszczona wskutek pożaru lub powodzi, a na jej miejscu w roku 1602 powstała kolejna, także drewniana świątynia. Ona także nie przetrwała długo, spalona została już w 1672 r. podczas najazdu tatarskiego. Natychmiast przystąpiono do budowy kolejnej, trzeciej już cerkwi, zmieniając przy okazji nieco lokalizację na bezpieczniejszą. Budowę czwartej świątyni zakończono w roku 1791 i obiekt ten szczęśliwie istnieje do dzisiaj.
Drewniane kościoły posiadają niepowtarzalny klimat, ale wymagają pieczołowitej troski i nieustannych renowacji. Taki kompleksowy remont przeprowadzono w smolnickiej świątyni w roku 1921 przy wsparciu finansowym parafian. Wymieniono wówczas dach gontowy na blaszany oraz odnowiono ikonostas. Jako siedziba parafii greckokatolickiej cerkiew funkcjonowała do roku 1951, kiedy to Smolnik powrócił do Polski, a miejscowa ludność została wywieziona w głąb Związku Radzieckiego. Osamotniona świątynia szybko zaczęła popadać w ruinę i przez jakiś czas służyła nawet za magazyn siana. Na szczęście w roku 1963 została wpisana do rejestru zabytków. W 1974 r. dawną cerkiew przekazano parafii rzymskokatolickiej, a ta całkowicie i nieodwracalnie przerobiła wnętrze, zacierając pierwotny wygląd. Generalny remont przeprowadzono w latach 2004-2005 i wkrótce rozpoczęto prace konserwatorskie. Ich zwieńczeniem było wpisanie cerkwi św. Michała w Smolniku na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Dzisiaj jest ona najpiękniejszą i najcenniejszą perłą architektury spośród czterech istniejących tzw. cerkwi archaicznych bojkowskich. Wewnątrz znajduje się zrębowa kopuła z podciągami. Carskie wrota nie są oryginalne, pochodzą z pobliskiej Kuryłówki, a inne obrazy oraz elementy wyposażenia także przywieziono z różnych świątyń.
-
Któż jak Bóg – 2/202512,00 zł z VAT
-
Któż jak Bóg – 1/202512,00 zł z VAT
-
Któż jak Bóg – 6/20249,00 zł z VAT
-
Któż jak Bóg – 5/20249,00 zł z VAT
Pod skrzydłami Matki Bożej
W klasycznym i znaczącym dziele ks. Wacława z Sulfostowa „O cudownych obrazach w Polsce Przenajświętszej Matki Bożej. Wiadomości historyczne, bibliograficzne i ikonograficzne” (Kraków 1902) wymieniono 1111 cudownych obrazów maryjnych rozsianych po ziemiach polskich, znajdujących się wówczas pod okupacją zaborców. Ponieważ w Bieszczadach współistniały przez wieki dwie tradycje religijne (łacińsko-rzymska i bizantyjsko-ruska), a w obydwu Matka Boża cieszyła się wielkim szacunkiem, jest oczywiste, iż doznawała tutaj gorącego kultu. Wspomnijmy trzy najważniejsze bieszczadzkie ośrodki maryjne, pierwszeństwo oddając najstarszemu. Jego tradycja sięga czasów króla Kazimierza Wielkiego, a mowa o Zagórzu pod Sanokiem, gdzie znajduje się Sanktuarium Matki Bożej Nowego Życia. Król miał zatrzymać się tutaj podczas przeprawy przez San i kiedy zmęczony przysnął na chwilę, objawiła się mu Matka Boża, obiecując zwycięstwo w wyprawie wojennej pod warunkiem wybudowania świątyni pod wezwaniem Wniebowzięcia NMP. Według legendy król słowa dotrzymał, bo po zajęciu Lwowa przysłał stamtąd zdobytą ikonę Zwiastowania i kościół ufundował. W roku 1668 obraz otrzymał korony jako wotum dziękczynne za cudowne uzdrowienie z nieuleczalnej choroby. Tyle legenda, faktycznie wizerunek jest nieco późniejszy, datowany przez ekspertów na przełom XV i XVI w., aczkolwiek początki kultu Matki Bożej w Zagórzu rzeczywiście sięgają roku 1343. Wtedy to wybudowano tu pierwszą kaplicę Wniebowzięcia, pozostającą wówczas pod opieką parafii w Porażu. Obraz od początku został uznany za cudowny i cieszy się do dzisiaj wielkim kultem. Kiedy w XVII w. wybudowano w Zagórzu nową, okazalszą świątynię, cudowny wizerunek znalazł się na honorowym miejscu w ołtarzu głównym. Ciekawe, że Matka Boża Zagórska (tak ją tu nazywano) cieszyła się także kultem wśród okolicznych Romów należących do Cerkwi greckokatolickiej. Ponowna uroczysta koronacja obrazu odbyła się w roku 2007 i powołano wówczas do istnienia Sanktuarium Matki Bożej Nowego Życia w Zagórzu. Dzisiaj przybywają tu zorganizowane grupy pielgrzymów z całej Polski. Magnesem przyciągającym turystów są również piękniejące z roku na rok ruiny klasztoru Karmelitów na majestatycznym wzniesieniu oraz unikalna plenerowa droga krzyżowa wiodąca od kościoła do ruin.
Drugie bieszczadzkie centrum maryjne to Jasień, dzisiaj dzielnica Ustrzyk Dolnych. Sanktuarium powstało oficjalnie w roku 1968, ale dzieje kultu cudownego obrazu Matki Bożej Bieszczadzkiej każą cofnąć się o wieki wstecz. Obraz ten nazywany był pierwotnie Matką Bożą Rudecką, a jego geneza odsyła nas do wioski Rudki pod Samborem (obecnie na Ukrainie). To tutaj do połowy XX w. znajdowała się ikona datowana na przełom XV i XVI w. Obraz przedstawia Madonnę z Dzieciątkiem i w otoczeniu archaniołów Michała oraz Gabriela. W obramieniu (tzw. klejmie) nieznany ikonopisarz umieścił kilkanaście postaci ze Starego Testamentu, ważnych z punktu widzenia późniejszego kultu maryjnego. Według legendy ikona znajdowała się w cerkwi Żeleźnica, spalonej przez Tatarów podczas najazdu w roku 1612. W zgliszczach odnaleziono nietknięty obraz i oddano go właśnie do pobliskich Rudek. Tam od razu zasłynął jako cudowny i uzdrawiający. Do Rudek zaczęli przybywać pielgrzymi z okolicy i odległych regionów: Polacy, Słowacy, Węgrzy, Rusini. Wśród odwiedzających znaleźli się nawet władcy polscy: Jan Kazimierz, Michał Korybut Wiśniowiecki i Jan III Sobieski. W efekcie Rudki stały się jednym z najdynamiczniej rozwijających się i najważniejszych sanktuariów maryjnych w całym regionie. Kulminacją kultu była uroczystość koronacji obrazu w roku 1921. Kiedy po zawierusze wojennej Rudki znalazły się poza granicami Polski, tamtejszy proboszcz, narażając życie, wywiózł cudowny obraz i pozostawił go jako depozyt w Seminarium Duchownym w Przemyślu. Decyzję o przeniesieniu wizerunku Matki Bożej Rudeckiej do Jasienia i ustanowieniu Sanktuarium Matki Bożej Bieszczadzkiej podjął w roku 1967 charyzmatyczny biskup-legenda Ignacy Tokarczuk. Obecny obraz jest kopią, ponieważ oryginał został skradziony w roku 1992. Od 1971 r. Sanktuarium w Jasieniu prowadzą Księża Michalici, którzy umiejętnie propagują w tym miejscu kult maryjny oraz kult św. Michała. Ruch pielgrzymkowy jest tu bardzo intensywny.
Trzecim godnym omówienia centrum duchowości maryjnej w Bieszczadach jest Polańczyk z cudownym obrazem i sanktuarium Matki Bożej Pięknej Miłości. Lokalizacja wprost wymarzona, bo w pobliżu przebiegają popularne szlaki turystyczne, a w tle majaczy malownicza Solina – sztuczny zbiornik przeciwpowodziowy na Sanie zbudowany w latach 1961-1968. W ołtarzu głównym polańczykowskiej świątyni znajduje się ikona Matki Bożej z Dzieciątkiem, przeniesiona tu z nieistniejącej już wsi Łopienka (stąd też wizerunek znany jest także jako Matka Boża Łopieńska). Według przekazów ikona ta była kopią innej, starszej z Krechowa, gdzie znajdował się klasztor bazyliański ufundowany przez hetmana Stanisława Żółkiewskiego (1620). Obraz z Łopienki zyskał opinię cudownego po uzdrowieniu głuchoniemej dziewczynki. Wieść szybko rozniosła się po okolicy, a cud obudowały liczne legendy. W Łopience wymurowano cerkiew św. Paraskiewy i aż do wybuchu II wojny światowej odbywały się tu odpusty gromadzące największe w regionie tłumy pątników. Ostatnia uroczystość miała miejsce w roku 1943, później cerkiew została zamknięta a mieszkańcy w 1946 r. wysiedleni. Również i w tym wypadku cudowną ikonę uratował kapłan, ks. Franciszek Stopa, który potajemnie przeniósł ją do cerkwi greckokatolickiej w Polańczyku. Ostatecznie powstała tu parafia rzymskokatolicka, a wspomniany ks. Stopa został jej pierwszym proboszczem. Ciesząca się sławą ikona dostąpiła w roku 1999 koronacji, a korony poświęcił papież Jan Paweł II podczas wizyty pasterskiej w Zamościu. Od lat obserwuje się tu wzmożenie ruchu pielgrzymkowego, w czym spory udział mają pensjonariusze pobliskich domów sanatoryjnych.
Wizerunki wspomnianych trzech „Madonn Bieszczadzkich” znajdują się w wielu kapliczkach i domach prywatnych na terenie całego regionu. Konkluzja jest oczywista: bieszczadzka przestrzeń duchowa od sześciu przynajmniej wieków, tzn. od początków zorganizowanego zasiedlenia, oddycha duchowością maryjną oraz michaelicką.
Herbert Oleschko
Artykuł ukazał się w dwumiesięczniku „Któż jak Bóg” (2/2025)
-
Olej św. Michała Archanioła + Post Świętego Michała Archanioła (Zestaw)45,00 zł z VAT
-
Olej św. Michała Archanioła (1 buteleczka) + 5 książek ks. Mateusza Szerszenia CSMA (Zestaw)120,00 zł z VAT
-
Krzyż św. Benedykta (kolor złoty)25,00 zł z VAT
-
Mały obrazek ze św. Benedyktem2,00 zł z VAT
-
Mały obrazek z Krzyżem św. Benedykta2,00 zł z VAT
-
Brelok obracany ze św. Benedyktem12,00 zł z VAT
-
Magnes ze św. Benedyktem12,00 zł z VAT
-
Magnes z Krzyżem św. Benedykta12,00 zł z VAT