Kaplica Zygmuntowska

Anioł z kopuły

Anielski Kraków

Katedra na Wawelu to ważne, a może nawet, ze względu na jej rangę, najważniejsze miejsce „anielskiego Krakowa”. Nie ma w tym stwierdzeniu nic z przesady. Niebiańskie byty spotkamy tu niemal co krok. Każdy z nich wygląda inaczej i każdemu przydzielono inną funkcję.

Archanioł Michał strzeże wejścia do katedry. Cztery srebrne anioły – tragarze trzymają na barkach trumnę z relikwiami świętego Stanisława, biskupa-męczennika. W Kaplicy Świętokrzyskiej na sklepieniu i ścianach zobaczymy całą anielską hierarchię, przedstawioną przez malarza z dalekiego Nowogrodu, gdy głosi cześć i chwałę Stwórcy. W tej samej kaplicy, na nagrobku biskupa Kajetana Sołtyka, zobaczymy anioła – wskrzesiciela, który odsuwa wieko trumny, z której wyłania się orzeł. W znajdującej się obok Kaplicy Potockich zobaczymy na nagrobku małe aniołki. Autor rzeźbiarskiej dekoracji kaplicy, duński rzeźbiarz Bertel Thorvaldsen, nadał im postać uskrzydlonych nagich dzieci.

Prawie naprzeciw Kaplicy Potockich, nieopodal wejścia do Kaplicy Czartoryskich, znajduje się nagrobek Włodzimierza Ankwicza. Spotkamy tu anioła smutku, gaszącego pochodnię – symbol gasnącego ludzkiego życia. Wymienione tu anioły, to tylko nieliczni reprezentanci całej wielkiej rzeszy osiadłych w katedrze niebiańskich bytów. Patrząc uważnie, zobaczymy jeszcze anielskich heroldów, którzy przysiedli na parapecie chóru muzycznego, główkę cherubina w latarni kopuły Kaplicy Zygmuntowskiej, anioły z nagrobka króla Jana III i jeszcze wiele innych.

Gdzie wśród wszystkich tych aniołów znaleźć jednego, tego, który jest bohaterem mojej opowieści?

Aby go zobaczyć, musimy wyjść z katedry. Po jej opuszczeniu skręcamy w stronę bramy prowadzącej na zamkowy dziedziniec. Za murkiem otaczającym katedrę, zobaczymy baldachim nad Kryptą Srebrnych Dzwonów, kopułę Kaplicy Potockich, a następnie znajdujące się po sąsiedzku: kopułę Kaplicy Wazów i Kaplicy Zygmuntowskiej. Zatrzymajmy się przed tą ostatnią. Nasz anioł znajduje się na szczycie latarni wieńczącej kopułę. Przyklęknął na miedzianej kuli, a w podniesionych rękach trzyma nad głową krzyż.

Anioła osadził tu sam mistrz Berecci, projektant i budowniczy Kaplicy Zygmuntowskiej oraz projektant figury. W pracy pomagał mu odlewnik i ludwisarz (specjalista od produkcji dzwonów) Arnost z Raciborza oraz krakowski złotnik Stanisław. Anioł znalazł się na szczycie kopuły w 1526 roku. Od tamtej pory nie opuścił swego posterunku na dachu kaplicy. Widział koronacje i żałobne kondukty, zwycięskie pochody i stacjonujące na Wawelu obce wojska, był świadkiem pożarów i kolejnych odbudów zamku i katedry.

Anioł na kopule Kaplicy Zygmuntowskiej w katedrze na Wawelu
Fot. Zygmunt Put – praca własna | Wikimedia Commons | CC BY-SA 4.0
Anioł na kopule Kaplicy Zygmuntowskiej w katedrze na Wawelu
Fot. Zygmunt Put – praca własna | Wikimedia Commons | CC BY-SA 4.0

Ze swego miejsca widział przybywających do katedry wiernych – ludzi wielkich i zwyczajnych śmiertelników, królów, biskupów oraz przyszłych świętych i błogosławionych. Widział pogrzeby narodowych wieszczów oraz wodzów i bohaterów, był świadkiem wizyt w katedrze papieża Polaka i jego następcy na tronie św. Piotra…

Nieubłaganie płyną dni, miesiące i lata, zamieniając się w kolejne wieki. Zmieniają się rządy i granice krajów, upadają mocarstwa i potęgi, a u stóp anioła klęczącego na szczycie kopuły, nieprzerwanie przesuwa się ludzkie mrowie. A on, z wysokości swego miejsca, patrzy w dal, trzymając niestrudzenie krzyż we wzniesionych rękach. Obojętny na upływ czasu oraz zmieniające się pory roku, zamyślony, spogląda gdzieś w dal.

O czym myśli? Kogo wypatruje? A może na coś czeka? Odpowiedzi zna tylko on sam.

Andrzej Nazar

Artykuł ukazał się w dwumiesięczniku „Któż jak Bóg” (2/2009)