Czyste spojrzenie

Czyste oczy serca

Wpatrując się w Pana

Duch Święty daje człowiekowi szczególny rodzaj spojrzenia. Nie możemy oglądać Boga „według ciała”, ale możemy zobaczyć Go w Duchu Świętym i rozpoznać w wydarzeniach, w twarzach, we wszystkim, co jest na Jego podobieństwo – dzięki wewnętrznemu obrazowi Boga noszonemu w sercu.

W poprzednim wydaniu dwumiesięcznika „Któż jak Bóg” rozważaliśmy, w jaki sposób słuchanie i milczenie może wpłynąć na jakość naszej relacji z Bogiem i bliźnim. W tym numerze spróbujemy pójść dalej w tym kierunku. Szczególną naszą uwagę zwrócimy tym razem na zmysł wzroku, który jest jednym z podstawowych zmysłów ludzkich.

Patrzenie jest jedną z najistotniejszych zdolności, którą człowiek wykorzystuje już od wczesnego dzieciństwa. Zmysł wzroku (podobnie jak reszta naszych zmysłów) może wydawać nam się oczywistym narzędziem, z którego korzystamy zazwyczaj w sposób intuicyjny, dlatego rzadko zadajemy sobie pytanie o to, jak powinien być on poprawnie wykorzystywany w służbie naszego rozwoju duchowego.

Oczyszczone spojrzenie

Nasze oczy są często zmęczone… Wielogodzinna praca przy komputerze, wpatrywanie się w niewielkie ekrany naszych telefonów, wszechobecne reklamy, zdjęcia… To wszystko dociera do naszych oczu i jednocześnie staje się pokarmem dla naszego wnętrza. Chrystus przestrzega swoich uczniów: „Uważajcie na siebie, aby wasze serca nie były ociężałe wskutek obżarstwa, pijaństwa i trosk doczesnych […]” (Łk 21, 34). Nasze serca stają się ociężałe, kiedy nie dajemy naszym zmysłom wytchnienia i kiedy dopuszczamy do siebie wszystkie możliwe obrazy czy słowa, nie filtrując ich pod kątem zgodności z prawdami ewangelicznymi.

W pewnym momencie trudno jest zapanować nad ilością docierających do nas informacji i obrazów ze świata. Warto zadać sobie nieraz pytanie: Czy dbam o higienę mojego życia wewnętrznego? Czy odwracam oczy, by nie patrzeć na zło, które jest coraz częściej obecne praktycznie we wszystkich mediach? „Kto zamyka oczy, by na zło nie patrzeć, ten zamieszka na wysokościach” – głosi prorok Izajasz w jednej z mów (Iz 33, 16). Popularna monastyczna maksyma św. Klary głosi: „Stajemy się tym, co kontemplujemy”. Parafrazując: stajemy się tym, w co wpatrzone są nasze oczy.

Światowe media coraz bardziej wypełnione są obrazami, które niosą w sobie brzydotę, mrok, często okrucieństwo – obrazami, które brudzą naszą wyobraźnię, a co za tym idzie – duszę stworzoną do przyjmowania dobra, piękna i światłości, do przyjmowania samego Boga. W celu uniknięcia tego wszystkiego, co niesie zagrożenie dla czystości naszego życia duchowego, należy nauczyć się stosować ascezę wzroku.

Spojrzenie duchowe

Jak już zostało to stwierdzone w poprzednim artykule, asceza jest dziełem Ducha Świętego w nas, dlatego też bez Jego pomocy bezsilni jesteśmy w walce o czystość naszych zmysłów. Duch Święty daje człowiekowi szczególny rodzaj spojrzenia. Nie możemy oglądać Boga „według ciała”, ale „możemy zobaczyć Go w Duchu Świętym i rozpoznać w wydarzeniach, w twarzach, we wszystkim, co jest na Jego podobieństwo – dzięki wewnętrznemu obrazowi Boga noszonemu w sercu” – pisze o. André Louf w dziele pod tytułem „W szkole kontemplacji”. Bez pomocy Ducha Świętego nikt nie jest w stanie poznawać Boga ani świata przez Niego uczynionego we właściwy sposób.

Dlatego właśnie wielcy mistrzowie życia duchowego uczą, że należy nieustanie prosić o dar Ducha Świętego, aby On uczył nas zamykać oczy na zło, a otwierał je na rzeczywistość Bożą. Spróbujmy zatem powstrzymać się od oglądania filmów, które niosą w sobie brutalność czy jakąkolwiek formę bezsensownego okrucieństwa. Powstrzymujmy także naszą ciekawość, która często staje się pożywką dla działania złego ducha. Zastanówmy się, czy przeglądając np. Facebooka nie zatrzymujemy naszego wzroku na zdjęciach pokazujących brzydotę, wypaczoną seksualność? Zanim otworzymy jakąś stronę w Internecie, prośmy Bożego Ducha, aby był przy nas, aby strzegł naszego spojrzenia, aby czuwał nad treściami, które docierają przez nasze oczy do naszego serca.

Czyste spojrzenie
Ion Fet | Unsplash

Spojrzenie eucharystyczne

O. Krzysztof Wons w książce pt. „Kiedy Bóg przychodzi w ciemnościach” stwierdza: „Trzeba mieć oczy obmyte Słowem [Bożej] miłości”. Trzeba mieć oczy nasycone Bogiem, aby móc oglądać prawdę, odróżniać dobro od zła, piękno od brzydoty, światło od ciemności. Szczególną okazją do duchowego „obmywania” naszych oczu może stać się adoracja Najświętszego Sakramentu. Podczas adoracji wpatrujemy się w Żywego Boga, pozwalamy Mu wchodzić do naszej duszy poprzez nasze oczy. „Kontemplacja Boga – kontynuuje o. Wons – oczyszcza nasz wzrok. Wiele zależy od naszych oczu. Zdrowe oczy to zdrowe spojrzenie. Jezus zwraca uwagę, że czyste oczy pochodzą z czystego wnętrza: «Światłem ciała jest oko. Jeśli więc twoje oko jest zdrowe, całe twoje ciało będzie rozświetlone. Lecz jeśli twoje oko jest chore, całe twoje ciało będzie w ciemności. Jeśli więc światło, które jest w tobie, jest ciemnością, jakże wielka to ciemność»”. Podczas adoracji Najświętszego Sakramentu nie tylko my wpatrujemy się w Jezusa, ale i On wpatruje się w nas. To swoisty dialog spojrzenia przywołujący na myśl słynną ikonę Trójcy Świętej Andrieja Rublowa. Spojrzenie Boga jest spojrzeniem miłości. Przez adorację odnawia się w nas prawda o tym, że jesteśmy stworzeni na obraz i podobieństwo Boga.

Bóg chce nas przemieniać w siebie, lecz by mógł to czynić, potrzebuje naszej zgody, naszego ufnego „tak”. Asceza powinna prowadzić człowieka do tego, by we wszystkim Bóg i Jego wola były zawsze na pierwszym miejscu. Dla człowieka wierzącego powinno być oczywiste, że nic nie oczyszcza wnętrza człowieka tak skutecznie, jak Eucharystia. Niekiedy potrzeba zaprzeć się samego siebie, aby wybrać pójście na Mszę Świętą zamiast do kina z przyjaciółmi. „Jezus Chrystus sprawia w nas prawdziwe przemienienie. Skutek dobrej Komunii Świętej to przemiana całej duszy w Boga” – stwierdza Matka Mechtylda w dziele pt. „Eucharystia, moja miłość”. Bóg chce nas przemieniać w siebie, potrzebuje jedynie naszej obecności i otwartego serca. Bł. Karol de Foucauld pisał w swoich zapiskach duchowych: „Najświętsza Eucharystia to Jezus, cały Jezus! Jesteś cały, żyjący, umiłowany Jezu, tak jak byłeś cały w domku Najświętszej Rodziny w Nazarecie, w domu Marii w Betanii, pośród Apostołów. Podobnie jesteś tutaj. Nie pozostawiajmy ani na chwilę Najświętszej Eucharystii w tych momentach, gdy Jezus pozwala nam być w Jego obecności!”.

Kończąc naszą refleksję, należy stwierdzić, że dobrze pojęta asceza, będąca dziełem Ducha Świętego, zawsze prowadzi nas do większego bogactwa. W ascezie poprzez odmawianie sobie doczesnych przyjemności otwieramy się na doświadczenie tego, co wieczne, tego, co nie przemija i co ma wartość nieskończenie wyższą od wszelkich przyjemności i pokus tego świata.

Oskar Styczynski

Artykuł ukazał się w dwumiesięczniku „Któż jak Bóg” (6/2019)