Dlaczego ludzie nas nie słuchają?

Dlaczego ludzie nas nie słuchają?

Czasem mam wrażenie, że żyję w świecie duchów. Mówię, a moje słowa przelatują przez ludzi na wylot. Odbijają się od powietrza jak kamień od tafli wody. Rozmawiam z kimś, kiwa głową, potakuje, uśmiecha się – i nic. Gdzieś między moim językiem a jego uszami ginie znaczenie. Dlaczego ludzie nas nie słuchają?

Ludwig Wittgenstein, choć nie był psychologiem, miałby tu sporo do powiedzenia. Bo język, wbrew temu co myślimy, nie jest magicznym kablem, którym przesyłamy nasze myśli wprost do cudzych mózgów. Język to zestaw narzędzi. Młotek, śrubokręt, dłuto, klucz francuski. Każdy z nas z tym swoim zestawem chodzi po świecie, próbując coś skręcić, przybić, naprawić, odkręcić. Problem w tym, że często używamy innych narzędzi do tej samej pracy i wszystko bierze w łeb.

Zatem – dlaczego ludzie nas nie słuchają?

Wittgenstein mówił, że każda rozmowa, każde zdanie, każde nasze „powiedzenie” to swoista gra – gra językowa. Ma swoje zasady, cele i niewidzialne reguły. Kłopot zaczyna się wtedy, gdy nie zdajemy sobie sprawy, że gramy w różne gry. Ktoś mówi do mnie: „Jest mi ciężko”. I co robię? Od razu wyciągam mój językowy klucz francuski i próbuję naprawiać: „To może idź pobiegać? Zmień dietę. Przestań myśleć negatywnie”. A on tylko patrzy na mnie, jakbym mówił w języku marsjańskim. On wcale nie chciał ode mnie rozwiązania. Chciał, żebym po prostu z nim posiedział w tym jego „ciężko”. Żebym zagrał w jego grę – grę, w której słowa służą wyrażaniu emocji, a nie naprawianiu problemów.

Dlaczego ludzie nas nie słuchają?
fot. charlesdeluvio | Unsplash

W tym cały kłopot: żyjemy w różnych światach językowych. Szef mówi: „To musi być zrobione”. Ty słyszysz: „Aha, to jego opinia, pewnie mu na tym zależy”. Tymczasem szef w swojej grze językowej właśnie wydał polecenie. I potem zdziwienie, że szef się denerwuje, a ty się tłumaczysz, że przecież nie mówił tego wprost. Większość naszych rozmów to wcale nie jest komunikacja. To są równoległe monologi, które przypadkiem dzielimy przestrzenią i czasem. Jak dwie stacje radiowe nadające na innych częstotliwościach. Obie gadają, żadna nie słyszy tej drugiej.

Najtrudniejsza prawda jest taka, że ludzie rzadko mówią to, co naprawdę myślą. Nie dlatego, że chcą kłamać. Tylko dlatego, że często sami do końca nie wiedzą, co myślą. Boją się, że zostaną źle zrozumiani. Nauczyli się, że w pewnych grach nie wolno mówić wprost. To, co mówią, to często tylko zasłona dymna, powierzchnia języka. Pod spodem są intencje, emocje, niewypowiedziane lęki i pragnienia. To jest właśnie to, co Wittgenstein nazywał „formami życia” – kontekstami, w których język żyje i ma sens. Nie ma języka w próżni. Zawsze jest język w jakimś życiu, w jakimś świecie doświadczeń.

Jest na to jednak recepta. I nie jest to żadna złota rada w stylu coachingowych haseł. To raczej filozoficzna strategia: „przestań mówić, zacznij słuchać”. Ale słuchać nie tylko słów. Słuchać emocji, intencji, tonu głosu, sposobu mówienia. Zobacz, w jaką grę gra twój rozmówca. I spróbuj wejść w tę grę, choć na chwilę. Kiedy ktoś mówi, że jest mu ciężko, nie dawaj mu od razu młotka do ręki, żeby coś naprawiał. Może on chce tylko, żebyś potrzymał mu śrubkę. Albo po prostu posiedział obok. Kiedy szef mówi, że „byłoby dobrze, gdyby…”, zadaj pytanie: „Czy to jest polecenie?” – zamiast zakładać, że to tylko luźna sugestia. Kiedy żona mówi: „Nigdy mnie nie słuchasz”, nie zaczynaj wyliczać sytuacji, w których słuchałeś. Zapytaj: „Czego teraz potrzebujesz ode mnie?”. Może wcale nie chodzi o fakty, tylko o emocjonalne poczucie bycia ważnym.

Nie chodzi o to, żeby zrezygnować z własnego języka, z własnych gier. Chodzi o to, żeby poznać zasady gry innych ludzi. Jeśli będziesz narzucać wszystkim swoją grę językową – ludzie przestaną cię słuchać. I znów poczujesz się jak przysłowiowy dziad gadający do obrazu.

I to jest właśnie cała filozofia. Jak mówił Wittgenstein: „Granice mojego języka są granicami mojego świata”. Tyle że my żyjemy w wielu światach i jeśli chcemy, żeby inni nas słuchali, musimy nauczyć się podróżować między tymi światami. A czasem wystarczy posłuchać i zrozumieć.

Ks. Mateusz Szerszeń CSMA