Jacques i Raissa Maritainowie
Zupełnie niecodzienny przykład małżeństwa: filozof i poetka. Oboje w najwyższym stopniu poświęcili się kontemplacji Boga w kulturze i myśli ludzkiej. Oboje zakochani w prawdzie, której poszukiwanie od początku ich znajomości stało się dla nich źródłem życia i jedności.
Młodzi idealiści
Przenieśmy się na moment myślą do Paryża pierwszej dekady XX wieku. Był to czas nadciągającego widma I wojny światowej. Podobnie jak i dziś był to okres wzmożonych napięć i niepokojów. Z drugiej strony był to także czas duchowego fermentu i odrodzenia katolicyzmu w laickiej Francji. Była to także epoka wielkich poszukiwań filozoficznych i artystycznych oraz przełomu w wielu dziedzinach nauk, technologia zaś wchodziła w fazę nowoczesności.
-
Olej św. Michała Archanioła (1 buteleczka) + 5 książek ks. Mateusza Szerszenia CSMA (Zestaw)120,00 zł z VAT
-
Olej św. Michała Archanioła + Post Świętego Michała Archanioła (Zestaw)45,00 zł z VAT
-
Olej św. Michała Archanioła + Wielkie Zawierzenie Świętemu Michałowi Archaniołowi (Zestaw)45,00 zł z VAT
-
Olej św. Michała Archanioła + Anielskie Tajemnice (Zestaw)45,00 zł z VAT
W tych właśnie okolicznościach na paryskiej Sorbonie spotkali się po raz pierwszy młody student filozofii Jacques Maritain i Raissa – jego przyszła narzeczona, studentka nauk przyrodniczych, z zamiłowania zaś poetka. Na ówczesnych francuskich uczelniach królował wówczas pooświeceniowy scientyzm, stąd też nie należy się dziwić, że co ambitniejsi studenci byli raczej przedstawicielami podejścia agnostycznego i jawnie powątpiewali w istnienie Absolutu.
Nie inaczej było w przypadku bohaterów niniejszego tekstu. Raissa Umancewa, pomimo iż wywodziła się z pobożnej rodziny chasydów z terenów ówczesnej Ukrainy, odrzucała istnienie Boga, gdyż jak sama sobie dowodziła: „jeśli Bóg istnieje, jest również nieskończenie dobry i wszechmocny. A jeśli jest dobry, dlaczego dopuszcza cierpienie? Jeśli jest wszechmogący, dlaczego toleruje złych? Czyli: nie jest ani wszechmogący, ani nieskończenie dobry. Czyli nie istnieje”. Dla Raissy, która doświadczyła w dzieciństwie terroru pogromów, jakie zmusiły jej rodziców do emigracji, istnienie miłosiernego i opiekuńczego Boga stało pod wielkim znakiem zapytania. Za to Jacques Maritain, młody aktywista, owładnięty ideą społecznej równości i socjalizmu (który wówczas wydawał mu się remedium na wszystkie bolączki świata), uważał siebie za ateistę.
Odnaleźć upragnioną prawdę
Było jednak coś takiego w duszach tych dwojga, co nie dawało im spokoju, a mianowicie: dążenie do odkrycia prawdy. I to właśnie prawdy w sensie metafizycznym i absolutnym. W zapiskach z dziennika Raissy możemy się dowiedzieć, jak wielkie było rozczarowanie ówczesną filozofią Jaques’a, który wracając z wykładów „rzucał się z rozpaczy na podłogę, bo na żadne z pytań nie było odpowiedzi”.
Podobne tęsknoty budziły się w umyśle Raissy, która ponad wszystko poszukiwała „tego, co istotne… Prawdy o Bogu, o mnie samej, o świecie”. „Na sam dźwięk wyrazu »prawda« serce mi biło z zapału” – wspomina Raissa. – „Piękno tego słowa lśniło w moich oczach jak duchowe słońce w przeciwstawieniu do wszystkich mroków: niewiedzy, błędu, kłamstwa, nieprawości”.
Jacques i Raissa odczuwali wewnętrzne przynaglenie do intensywnych poszukiwań, trzeba było przecież „wspólnie przemyśleć cały wszechświat, sens życia, los człowieka, problem sprawiedliwości i niesprawiedliwości społecznej”. Jednakże na odważne pytania stawiane przez tych młodych humanistów, ani nauki przyrodnicze, ani filozofia nie były zdolne udzielić satysfakcjonującej odpowiedzi… W gąszczu półprawd i relatywizmu tzw. epoki rozumu, wobec niemożności odnalezienia jasnych prawd życiowych, młodzi przyjaciele pogrążali się w coraz większym poczuciu osamotnienia i bezsensu…
Któregoś dnia, podczas długiego spaceru wzdłuż Jardin des Plantes, dwójka pięknoduchów porwała się na szaloną decyzję, do której zdolni są chyba jedynie młodzi idealiści: albo w niedługim czasie odnajdziemy drogę do odkrycia upragnionej prawdy, albo rozwiązaniem będzie samobójstwo. „Jeśli nie można żyć w prawdzie, chcieliśmy umrzeć, i nasza śmierć miała być świadomym protestem” – zanotowała Raissa.
Pomocna dłoń
Na szczęście w tym bardzo dramatycznym momencie ich życia z pomocą przyszedł im przyjaciel, który, widząc ich głębokie rozczarowanie filozofią, zaprowadził ich na wykłady prof. Henriego Bergsona. Wykładał on w Collège de France filozofię ducha i wolności. W przeciwieństwie do swoich kolegów po fachu Bergson twierdził, że z punktu widzenia nowożytnej filozofii i nauki istnieje możliwość dowiedzenia istnienia Boga.
Ta nieznana im wcześniej perspektywa rozpaliła umysły Jacquesa i Raissy nową nadzieją, gdyż „Bergson upewnił nas, że jesteśmy zdolni naprawdę pojąć rzeczywistość, że za pomocą intuicji dosięgniemy Absolutu”. Dwójka poszukiwaczy odkryła wreszcie filozofię, która obiecywała im dosięgnąć Tego, którego ich serca nieświadomie tak bardzo poszukiwały… Tego, który powiedział sam o sobie, że jest Prawdą…

Bezkresny spokój…
W klimacie tego filozoficznego i duchowego uniesienia Jacques oświadcza się Raissie w intymnej atmosferze przyjaźni i zaufania. Dwa lata później biorą ślub. Choć nie jest łatwo i doświadczają zmagań, aby utrzymać się z niskiej pensji Jacquesa, wszystko zdaje się układać. Jacques przez studia idzie jak burza, pnąc się po szczeblach uniwersyteckiej kariery, co niestety wciąż nie przekłada się na polepszenie ich sytuacji materialnej. A jednak nadal w swoich duszach młodzi małżonkowie odczuwają jakiś brak, jakąś palącą tęsknotę…
Któregoś razu Maritainowie natykają się na powieść „Uboga”, kontrowersyjnego katolickiego pisarza Leona Bloy’a. W niej spotykają się po raz pierwszy z zachwycającą wizją chrześcijaństwa, wiary, ubóstwa… Dotychczas, jak sami przyznawali, Kościół kojarzył im się z mrokami średniowiecza i faryzeizmem francuskiej burżuazji, która lubiła uchodzić za bardzo katolicką. Nagle odkryli nowego Chrystusa, o jakim nigdy nie słyszeli: prostego cieślę z Nazaretu, pochodzącego z ubogiej rodziny z nizin społecznych, wcielonego Boga, który doświadczył w swoim życiu i ciężkiej pracy, i ziemskiej tułaczki, a także głodu, nagości i cierpienia…
Porwani tą przepiękną i realistyczną wizją Boga małżonkowi skontaktowali się natychmiast z Leonem Bloy’em, z którym zawiązali bliską i serdeczną relację. Pisarz ów stał się dla nich pierwszym mistagogiem, który wprowadził ich w tajniki nieznanej dotychczas wiary, pociągającej ich z tak nieodpartą siłą.
Wreszcie po długich zmaganiach Maritainowie postanawiają przyjąć chrzest. Niespodziewanie rodzona siostra Raissy, Wera, obserwując z bliska zapał tych dwojga konwertytów, wyraża chęć ochrzczenia się wraz z nimi. Ostatecznie we trójkę przyjęli chrzest 11 czerwca 1906 r., a zaraz po tym Jacques i Raissa otrzymali kościelne błogosławieństwo ich małżeństwa. Raissa tak wspominała dzień ich chrztu: „Bezkresny spokój spłynął na nas, niosąc w sobie skarby wiary. Nie było już pytań, niepokojów, próśb – była tylko nieskończona odpowiedź Boga. Kościół dotrzymał swoich obietnic. I jego w pierwszym rzędzie pokochaliśmy. Za jego pośrednictwem poznaliśmy Chrystusa”.
Odzyskane życie
Niedługo po tych wydarzeniach Jacques i Raissa udali się do Niemiec, gdzie mężczyzna kontynuował swoją karierę naukową na uniwersytecie w Heidelbergu. Po ukończeniu doktoratu z filozofii uzyskał on stypendium umożliwiające mu rozpoczęcie kolejnego kierunku studiów z nauk przyrodniczych.
Niestety nie było mu dane świętować tych sukcesów, gdyż w tym właśnie okresie Raissa mocno podupadła na zdrowiu. Pogarszający się stan zdrowia kobiety skłonił ich nawet do poproszenia o pomoc Werę, która z wielką ofiarnością porzuciła wszystko i natychmiast przybyła, aby im pomóc. Sytuacja była poważna na tyle, że Raissa przyjęła namaszczenie chorych. Sakrament przyniósł nieoczekiwany skutek: choroba nagle się cofnęła! Po raz kolejny Bóg utwierdził małżonków w przekonaniu o Opatrzności, która nieustannie nad nimi czuwała.
Przebyte cierpienia nie okazały się bezowocne: Raissa odkryła w tym czasie Summę teologiczną św. Tomasza z Akwinu. Przeczuwając wielkość swojego odkrycia, podzieliła się nim natychmiast z Jacquesem. Dla obojga było to jakby objawienie. Odtąd w ich życiu nie będzie już rozdźwięku pomiędzy wiarą, prawdą i filozofią. Wieloletnie poszukiwania dały wreszcie upragniony rezultat. Wszystkie ich intuicje filozoficzne i duchowe zostały w cudowny sposób zaspokojone nauką Doktora Anielskiego. Odkrycie to stało się szczególnie ważne dla Jacquesa, który, po okresie silnego rozczarowania filozofią, odkrył w tomizmie swoją nową drogę: „Doświadczyłem w tym jakby olśnienia rozumu; moje filozoficzne powołanie zostało mi w pełni zwrócone”. W pewnym sensie oboje przeżyli swoje zmartwychwstanie: Raissa po przebytej chorobie, Jacques natomiast w swojej twórczości naukowej…
Oskar Styczynski
Artykuł ukazał się w dwumiesięczniku „Któż jak Bóg” (3/2022)