Historia, którą napisało życie
Dom tej rodziny jest naprawdę ogromny, samej powierzchni mieszkalnej ponad 300 metrów kwadratowych. Rodzice dochowali się pięciorga dzieci, mieszka z nimi również wuj taty i żona tego wuja, mili cisi ludzie, których dwójka dzieci wyemigrowała do Australii. Ale najważniejszym pokojem w całym gospodarstwie jest ośmiometrowy pokój cioci Irenki.
-
Królowa Aniołów + Olej św. Michała Archanioła (Zestaw)45,00 zł z VAT
-
Post Świętego Michała Archanioła + Olej św. Michała Archanioła (Zestaw)45,00 zł z VAT
-
5 książek ks. Mateusza Szerszenia CSMA + Olej św. Michała Archanioła (1 buteleczka) (Zestaw)120,00 zł z VAT
-
Wielkie Zawierzenie Świętemu Michałowi Archaniołowi + Olej św. Michała Archanioła (Zestaw)45,00 zł z VAT
To ciocia mamy, dokładnie siostra wcześnie zmarłej babci. Nikt nie wie, ile ciocia Irenka ma lat, bo gdy spłonął jej dom, to zostały zniszczone wszystkie jej dokumenty, a ona – jak to panienka z dobrego domu – nie chciała się przyznać, ile ma lat i nie pozwoliła zgłosić zaginięcia dowodu osobistego do żadnego urzędu.
Czemu pokój cioci jest najważniejszy? Czy dlatego, że zawsze siedzi tam kilka osób? Czy dlatego, że dzieci uwielbiają zabawki robione ręcznie przez ciocię, która ma „złote palce”? Czy dlatego, że zawsze stamtąd słychać dużo śmiechu? Pewnie wszystkiego po trochu. W każdym razie rodzice błogosławią dzień, w którym ich najstarsza córka rzuciła pomysł, by ciocię po pożarze jej domu zaprosić na zawsze do siebie.
Jak ktoś jej opowiada o jakichś trudnościach codziennego życia, to ona zawsze zaczyna swoją odpowiedź od słów: „rzuć serce za przeszkodę”. Czasem opowiada o swoim życiu – jak to urodziła się z chorą nogą i po zabiegach lekarzy okazało się, że w nodze już nie ma stanu zapalnego, ale będzie rosła inaczej niż druga, zdrowa. Zatem od dzieciństwa Irenka miała krótszą nogę, już wtedy trzeba było zamawiać dla niej ortopedyczne buty. Ale odkryła w kalectwie sposób na życie. Jak mówi, nigdy nie porównywała się z innymi, nikomu nie zazdrościła sprawności czy zdolności, ale starała się wykorzystać swoje.
Szybko zobaczyła, że dając innym radość, nigdy nie będzie samotna. Bawiąc się z dziećmi stała się ich ulubienicą i w ten sposób miała udział w wychowaniu ponad pięćdziesięciorga szkrabów – jak tylko ktoś z dorosłych z rodziny chciał coś załatwić w urzędzie czy wśród znajomych, „podrzucał” dzieci do cioci. A dzieci to uwielbiały, choć ciocia trzymała niezłą dyscyplinę. Ale dawała serce, tego nigdy nie żałowała.
Ilu ma teraz przyjaciół? Trudno zliczyć. Nawet nie zauważa, że skromna renta ledwie wystarcza na utrzymanie, rozdaje najwięcej w rodzinie, bo ciągle jej ktoś coś przynosi, a ona się dzieli.
„Od tej kalekiej nogi” nauczyła się, że każda przeszkoda jest do pokonania… o ile tylko jest prawdziwa. „Tylko wymyślonych przeszkód nie da się pokonać” – tak czasem mówi, dodając, że można znaleźć w sobie tyle siły i pomysłowości, aby dać radę w życiu. Jeśli się „rzuci serce za przeszkodę” to tylko człowiek myśli, jak dojść do własnego serca, jak znaleźć się za murem, szlabanem, barierą.
Rodzice czasem żartobliwie dodają, że mają nadzieję, że ciocia nigdy nie umrze: „bo jak zgłosić zgon osoby, która od kilkudziesięciu lat nie istnieje w sensie urzędowym, która nie ma dowodu osobistego?”
Artykuł ukazał się w dwumiesięczniku „Któż jak Bóg” (1/2012)
