Mojżesz został dany na świat nie po to, aby rozdzielił wody Morza Czerwonego, ale po to aby człowiek odkrył swoją prawdziwą tożsamość. Taki wniosek nasuwa się po lekturze duchowej Księgi Wyjścia, która właśnie z Mojżesza uczyniła głównego bohatera wydarzeń sprzed tysięcy lat.
Niewielu jest bohaterów biblijnych, którzy zostali tak szczegółowo opisani i scharakteryzowani przez Biblię. Sam Mojżesz jest, zaraz po królu Dawidzie, starotestamentalnym typem Chrystusa, a jego życie stanowi głęboką alegorię odkrywania własnej tożsamości. Prawodawca z Synaju zostawił bowiem to, co było domem niewoli i wrócił do siebie, do swojego domu, czyli do Ziemi Obiecanej. Wypełnił tym samym obietnicę i stanął przed Bogiem jako człowiek nowej tożsamości, o której św. Paweł napisał: Jesteśmy dziećmi Bożymi i rzeczywiście nimi jesteśmy.
Historia Mojżesza rozpoczyna się od niezwykle trudnego dzieciństwa naznaczonego śmiercią i grozą. Tragiczne okoliczności jego narodzin związane były z polityczną sytuacją w Egipcie. Żydzi, którzy znaleźli się tam za czasów Józefa zaczęli stanowić, według oceny faraona, zagrożenia dla bezpieczeństw państwa. Król Egiptu podjął decyzję o uśmiercaniu przez akuszerki żydowskich chłopców. W tym właśnie czasie przyszedł na świat chłopiec, któremu matka nie zdążyła nawet nadać hebrajskiego imienia. Można zatem pomyśleć, że od samego początku dziecko to będzie miało nadawane nową tożsamość, nowe imię, a jego życie stanowiło niejako carte blanche, na której każdy zostawi swoje ślady.
Jochebed, matka Mojżesza, poleci swojej córce Miriam, aby włożyła dziecko do wiklinowego kosza i puściła go z nurtem Nilu. Aż ciarki przechodzą na wyobrażenie, jak mały koszyczek płynął po falach miedzy krokodylami i zbliżał się do kolejnych przełomów wodnych. Cudem był fakt, że nie nic złego nie stało się małemu chłopcu. Co więcej został odnaleziony przez kąpiącą się w rzece córkę faraona, która odczytała to jako znak poczęcia dziecka z nilowym bóstwem Hapi. Adoptowała chłopca i jednocześnie zgodziła się na wykarmienie go przez jego biologiczną matkę.
Tak docieramy do pierwotnej tożsamości Mojżesza, który będąc potomkiem Żydów, został także przez własną matkę-żydówkę wykarmiony. To nie jest bez znaczenia. Dla Żydów bowiem tożsamość narodowa i przynależność etniczna dziedziczona jest po matce. Żydem jest tylko ten kto ma matkę Żydówkę. Mojżesz był zatem z krwi i kości synem żydowskim.
To jednak nie jedyna tożsamość Mojżesza. W momencie, gdy znalazł się pod opieką dworu faraona, chłopiec otrzymał imię „Wyłowiony z wody” (hebr. Mosze). Będąc przysposobionym synem rodu królewskiego stał się także Egipcjaninem i tak też był wychowywany. Jego tożsamości została związana z wysoką kastą społeczną, a on sam był nazwany Księciem Egiptu.
Bez wątpienia jego historia zaczyna w tym miejscu przypominać historię Józefa, który doszedł do wielkich zaszczytów w Egipcie właściwie tylko dzięki nadprzyrodzonemu działaniu łaski. To właśnie dzięki opiece Bożej w życiu obu bohaterów działy się cuda. Mojżesz już od samego początku był człowiekiem ocalonym. To ocalenie nie pozostało bez znaczenia dla jego dalszych losów. Mojżesz został ocalony przez Boga, aby następnie ocalać innych. Wyzwolił się z więzów narzuconej tożsamości, aby naród, który wyszedł z Egiptu odkrył w sobie tożsamość Narodu Wybranego.
W momencie, gdy Mojżesz dorastał na dworze królewskiemu, odkrył że ma w sobie dwie różne tożsamości. Z jednej strony wyglądał jak Żyd, a z drugiej ubierał się, zachowywał i mówił jak Egipcjanin wysokiego rodu. Wewnętrzny konflikt wydawał się nieunikniony. Żydzi mieszkający w Egipcie zapewne zdawali sobie sprawę z jego prawdziwej tożsamości, dlatego zapewne nie spotykał się z ich przychylnością. Był przecież jednym z nich, a jednocześnie kojarzony był z dworem złego faraona. Był zatem Mojżesz człowiekiem wielorakiej własnej tożsamości. Musiało to w nim powodować bunt.
Przyszedł moment, gdy Mojżesz chciał udowodnić, że jest kimś zupełnie innym i że jego prawdziwa tożsamość nie pozwała mu na przypatrywanie się krzywdzie swojego narodu. Dopuścił się zbrodni. Zabił człowieka – Egipcjanina, który znęcał się nad Żydem. Od tego momentu Mojżesz nosił na sobie piętno mordercy. To też była jego nowa tożsamość. Oznaczała ona jednak coś zupełnie innego niż do tej pory. Była to tożsamość człowieka pokonanego i wygnanego, który stracił przywilej bycia Księciem Egiptu. Porywczość i głupota doprowadziły jego życie do ruiny. Uciekł do kraju Madian, gdzie zajmował się wypasem zwierząt. Trudno sobie wyobrazić większy upadek w hierarchii społecznej.
W tym dramatycznym momencie do poranionego i przygnębionego Mojżesza przyszedł Bóg, aby nadać mu nową tożsamość. W krzewie gojącym objawił mu swoje imię: „Ja jestem”. To sugestia, że tylko Bóg „jest”, a Mojżesz jest tym, „który nie jest”. Bóg postawił przed nim zdanie, które godne było zupełnie nowej tożsamości. Mojżesz został powołany do bycia wyzwolicielem i prawodawcą.
Tajemniczy dialog Mojżesza z Bogiem i jego powołanie wiele nam mówią o tym, jak Mojżesz bronił się przed nadaniem mu nowej tożsamości. Po pierwsze Bóg polecił mu stanąć przed obliczem faraona i przekonać go do wyzwolenia Żydów z Egiptu. Mojżesz już w tym miejscu stawiał opór twierdząc, że się jąka i nie będzie w stanie wypowiedzieć poprawnie Bożego nakazu. To ciekawe, że Biblia często opowiada o ludziach, którzy mają wypowiadać słowa Boga, jako o tych, którzy cierpią na jakieś wady wymowy lub trudności w mówieniu. Prorok Izajasz twierdził, że jest człowiekiem o nieczystych wargach i nie chciał prorokować w imię Boga. Jeremiasz z kolei twierdził, że ma głos młodzieńca i nie przekona nim nikogo do nawrócenia.
Po drugie, z tekstu można wywnioskować, że Mojżesz obawiał się nie tylko swojej niepełnosprawności, ale przede wszystkim nie doceniał własnej wartości. Wychowywany był na dworze faraona, a obawiał się, że nie będzie umiał rozmawiać z ludźmi, których przecież dobrze znał. Nikt pośród Żydów nie znał lepiej realiów tamtego środowiska. Co więcej, rodzina faraona zapewne traktowała go jako swojego człowieka i dzięki swojej pozycji skłonni byli mu wybaczyć zabójstwo człowieka. Mojżesz jednak czynił nieustanne wymówki przed Bogiem. Wynika z nich, że głęboko w sercu odczuwał lęk przed autorytetem faraona. Być może zawsze uważał się za członka rodziny drugiej kategorii?
Bóg jednak nie zmienił decyzji i wybrał Mojżesza na tego, który stanął przed faraonem i z pomocą Aarona przekazał wolę Boga o wyzwoleniu narodu żydowskiego. Jest to moment, w którym usłyszał słowa: „Uczynię cię jakby Bogiem faraona”. To właśnie jest jego nowa i prawdziwa tożsamość. Nikt wcześniej nie został przez Boga podniesiony do takiej godności. Musiało to wzbudzić strach, a jednocześnie poczucie mocy. Słaby człowiek z wieloma tożsamościami staje się podobny do Boga.
Warto na koniec odwołać się do Ewangelii, gdzie wątek ten zostanie podjęty przez samego Jezusa. Tożsamość Mistrza z Nazaretu to daleko więcej niż „syn Józefa”, „cieśla” „nauczyciel”, czy „mistrz”. Czytamy bowiem w Ewangelii następujące słowa: Odpowiedzieli Jezusowi Żydzi: «Nie chcemy Cię kamienować za dobry czyn, ale za bluźnierstwo, za to, że Ty będąc człowiekiem uważasz siebie za Boga». Odpowiedział im Jezus: «Czyż nie napisano w waszym Prawie: Ja rzekłem: Bogami jesteście? Jeżeli Pismo nazywa bogami tych, do których skierowano słowo Boże – a Pisma nie można odrzucić – to jakżeż wy o Tym, którego Ojciec poświęcił i posłał na świat, mówicie: „Bluźnisz”, dlatego że powiedziałem: „Jestem Synem Bożym?”.
Każdy z nas nosi w sobie, podobnie jak Mojżesz, kilka cząstkowych tożsamości. Ostatecznie jednak nazwani zostaliśmy dziećmi Bożymi i rzeczywiście nimi jesteśmy. To właśnie ta tożsamość świadczy o naszej prawdziwej godności i powołaniu do szczęścia, które czeka na nas w niebie. Bez względu na opinię innych zobowiązani jesteśmy do odkrycia prawdy o sobie i wypełnienia misji, którą zlecił nam sam Bóg.
ks. Mateusz Szerszeń CSMA