Nie chciałabym wchodzić w rolę adwokata diabła, bo nie ma z nim żartów, jest istotą inteligentną, przebiegłą, zazdrosną, pragnącą tylko zniszczenia, więc nie ma czego bronić, ale czasem w środowisku katolickim zdarza się tak, że nasze zaniedbania przerzucamy na niego, niejako pozbywając się odpowiedzialności za nasze czyny. Demon oczywiście na to czeka, żeruje na tym; samo słowo „diabeł” pochodzi od greckiego „diabolos”, co znaczy dzielić. Jednak przerzucanie własnej odpowiedzialności na szatana to już patologiczna duchowość.